"To nie tylko my tak twierdzimy, ale także i prokuratura. Osobom z byłego kierownictwa prokuratura postawiła zarzuty z powodu nielegalnego przechowywania dokumentów niejawnych w CEK. To było kilkadziesiąt tajnych dokumentów" - mówi Bączek "Naszemu Dziennikowi".

Szef SKW podkreśla, że te dokumenty nie miały prawa się tam nigdy znaleźć.

"To były dokumenty SKW przeniesione poza wszelką kontrolą poza Służbę. Każdy dokument niejawny SKW powinien przechodzić przez kancelarię tajną i być odnotowany obieg tego dokumentu. Tu tego nie było. Ponadto nawet funkcjonariusze z kierownictwa gen. Piotra Pytla, odpowiedzialni za ochronę informacji niejawnych, uznali, że te pomieszczenia, które były użytkowane przez CEK, nie nadają się do przechowywania informacji niejawnych. I m.in. na tej też podstawie podjęto decyzję o wejściu do CEK" - podkreśla Piotr Bączek. (PAP)