W niepewnych gospodarczo czasach może dziwić, że Belgowie kupowali więcej prezentów niż przed rokiem. Wytłumaczenie jest proste: chodzi naprawdę o drobiazgi - pisała przed świętami niderlandzkojęzyczna gazeta "Het Nieuwsblad".

"Kupują raczej praktyczne upominki, albo większą liczbę tanich drobiazgów, niż drogie przedmioty" - tak przedstawiciel federacji drobnych kupców Unizo tłumaczył dziennikowi specyfikę tegorocznych świątecznych zakupów.

Oczywiście tę zmianę trzeba przekładać na realia Belgii, która jest grubo powyżej średniej UE pod względem PKB na głowę mieszkańca. O rezygnacji z zakupowego szaleństwa nie ma mowy. Po prostu w tym roku prawdziwe oblężenie przeżywały księgarnie i perfumerie, mniej klientów miały natomiast salony jubilerskie.

Z sondaży wnika, że co piąty Belg odkładał gwiazdkowe zakupy na ostatnią chwilę, dlatego dobrym wskaźnikiem zachowań konsumentów są dane o sprzedaży w ostatnią niedzielę przed świętami. Banki potwierdzają tegoroczną tendencję "więcej, ale taniej": w samej Flandrii (bogatsza, północna część Belgii) operacji kartami kredytowymi było 21 grudnia 2,1 mln, czyli 300 tys. więcej niż rok temu.

Reklama

Tendencja do oszczędzania może dziwić zważywszy, że Belgia jest jednym z nielicznych krajów świata, gdzie obowiązuje doroczna indeksacja płac. Innymi słowy - z mocy prawa pensje rosną co roku co najmniej tyle, ile wynosi inflacja, więc teoretycznie nie ma zjawiska spadku siły nabywczej płac. Teoretycznie - bo przecież wielu Belgów straciło w wyniku kryzysu finansowego część zainwestowanych oszczędności.

Na czym Belgowie najbardziej oszczędzają? 55 proc. deklaruje, że na wydatkach świątecznych, 54 proc.- na rozrywkach, 58 proc. - na jedzeniu w restauracji. Ale tylko 40 proc. bardziej oszczędnie używa samochodu. Wynika z tego, że mimo kryzysu Belgowie nie przestali cenić wygody i dobrego wypoczynku - tylko 44 proc. twierdzi, że zaoszczędzi na wyjazdach wakacyjnych. 36 proc. oszczędza na jedzeniu kupowanym w supermarkecie. Jednocześnie aż 71 proc. przyznaje, że z powodu kryzysu odwiedza częściej tanie sklepy dyskontowe.

Socjologów i ekonomistów najbardziej martwi fakt, że w drugiej połowie mijającego roku blisko połowa Belgów odłożyła mniej pieniędzy niż zwykle. Zdaniem komentatorów oznacza to, że w istocie wiele osób, które odczuły na własnej skórze skutki kryzysu, nie rezygnuje z życia na wysokiej stopie i wydaje na bieżącą konsumpcję to, co kiedyś przeznaczały na oszczędności.