Nowe rozporządzenie, jak podkreślają wszyscy komentatorzy złagodzone w stosunku do poprzedniego, wydanego 27 stycznia, zdaniem komentatorki Jonny Spilbor z przychylnej Trumpowi sieci telewizyjnej Fox News „jest kuloodporne na pozwy przeciwników Trumpa w sądach".

Spilbor wskazała, że „na podstawie konstytucji prezydent ma prawo i obowiązek zapewniania bezpieczeństwa obywateli”. Tego samego argumentu użył minister sprawiedliwości Jeff Sessions, przedstawiając nowy dekret.

Jednak jak zauważył Jeffrey Toobin, ekspert prawny lewicowego tygodnika „The New Yorker” i znienawidzonej przez Trumpa sieci telewizyjnej CNN, mimo „złagodzenia nowego rozporządzenia, bardziej przemyślanego, metodycznego wprowadzenia go w życie i zamknięcia wielu luk prawnych w porównaniu z poprzednim dekretem, złożenie pozwów przeciw nowemu rozporządzeniu jest zagwarantowane”.

Wpływowe lewicowe American Civil Liberties Union (Amerykańskie Stowarzyszenie Swobód Obywatelskich) w oświadczeniu wydanym w poniedziałek stwierdziło, że nowe rozporządzenie Trumpa zawiera takie same fundamentalne usterki jak poprzednie.

Reklama

Pozew do sądu przeciw administracji Trumpa zapowiedział już prokurator generalny stanu Nowy Jork Eric Schneiderman, który uważa, że dekret jest w oczywisty sposób wymierzony w muzułmanów.

Jednak zdaniem Spilbor i innych konserwatywnych komentatorów tym razem dekret Trumpa wyjdzie z procesów zwycięsko.

John Roberts z Fox News zauważył, co początkowo umknęło uwadze innych komentatorów, że Trump w punkcie 13. nowego rozporządzenia zdecydował się wycofać swój poprzedni antyimigracyjny dekret. Tymczasem po zablokowaniu poprzedniego rozporządzenia przez federalny sąd apelacyjny Trump zapowiadał walkę aż do ostatecznego zwycięstwa. Przeciw poprzedniemu rozporządzeniu złożono w amerykańskich sądach różnych instancji 48 pozwów.

W nowym rozporządzeniu tymczasowym zakazem wydawania amerykańskich wiz wjazdowych do Stanów Zjednoczonych na okres 90 dni objęci są mieszkańcy sześciu państw zamieszkanych w większości przez muzułmanów: Iranu, Libii, Syrii, Somalii, Sudanu i Jemenu. Mieszkańcy Syrii będą objęci tym samym tymczasowym, 90-dniowym zakazem wjazdu, a nie - jak przewidywało pierwsze rozporządzenie Trumpa - bezterminowym zakazem wjazdu.

Obywatele tych sześciu państw objętych zakazem, którzy mają prawo stałego pobytu w Stanach Zjednoczonych (tzw. zielone karty) bądź wizy wydane przed podpisaniem przez Trumpa pierwszego rozporządzenia imigracyjnego, będą mogli wjechać do Stanów Zjednoczonych bez przeszkód.

W przeciwieństwie do poprzedniego nowy dekret nie przewiduje preferencyjnego traktowania mniejszości religijnych (głównie chrześcijan) w procesie wydawania wiz uchodźcom.

Podobnie jak poprzednie rozporządzenie wykonawcze prezydenta obecny dekret wstrzymuje na 120 dni wszystkie programy przyjmowania uchodźców.

Trump zmniejszył o ponad połowę kwotę uchodźców: ze 110 tysięcy rocznie w ostatnim roku urzędowania poprzedniego prezydenta Baracka Obamy do zaledwie 50 tysięcy uchodźców w roku bieżącym. Dla porównania Kanada z 10-krotnie mniejszą populacją niż Stany Zjednoczone zamierza przyjąć w tym roku 40 tys. uchodźców.

Z listy państw objętych zakazem wjazdu do Stanów Zjednoczonych usunięto Irak. Sekretarz stanu Rex Tillerson, który obok Sessionsa i ministra bezpieczeństwa narodowego Johna Kelly’ego przedstawił nowy dekret, uzasadnił usunięcie obywateli Iraku z czarnej listy wprowadzeniem przez władze irackie bardziej rygorystycznych procedur sprawdzania osób zamierzających wystąpić o wizy amerykańskie.

Trzej przedstawiciele gabinetu Trumpa podkreślali, że nowe rozporządzenie zostało wprowadzone po konsultacjach ze wszystkimi resortami federalnymi i jest podyktowane przede wszystkim pragnieniem zapewnienia bezpieczeństwa amerykańskim obywatelom.

Media odnotowały, że na poniedziałkową ceremonię podpisania nowego dekretu nie zostali wpuszczeni dziennikarze, a podczas prezentacji dekretu dziennikarze nie mogli zadawać pytań.

Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)