Negocjując umowę na samoloty dla VIP-ów tylko z Boeingiem, Inspektorat Uzbrojenia MON naruszył przepisy – orzekła w poniedziałek Krajowa Izba Odwoławcza. Podpisana w piątek umowa jest jednak ważna, bo na jej zawarcie KIO zgodziła się wcześniej, chociaż nie rozpatrzyła jeszcze sprawy.

W piątek Inspektorat Uzbrojenia i Boeing podpisały w Warszawie umowę na dostawę trzech samolotów B737 (dwóch nowych i jednego używanego) do przewozu VIP-ów. Żeby mogło się to stać, dzień wcześniej KIO uchyliła zakaz zawarcia umowy. Obowiązywał on, bo przed Izbą toczyło się postępowanie z odwołania trzech firm, które pośredniczą na rynku lotniczym. Wydanie orzeczenia było wyznaczone na poniedziałek, tymczasem środki, które Ministerstwo Obrony Narodowej miało na zakup samolotów średniej wielkości do transportu najważniejszych osób w państwie, wygasały w piątek, bo pochodziły jeszcze z budżetu na 2016 r.

Ponieważ umowa została już zawarta, KIO nie mogła unieważnić postępowania. Izba orzekła jednak, że Inspektorat Uzbrojenia, stosując tryb zamówienia z wolnej ręki, postąpił niezgodnie z Prawem zamówień publicznych i naruszył uczciwą konkurencję.

KIO częściowo uwzględniła odwołania złożone przez The Jet Business International z Wielkiej Brytanii oraz Altenrhein Aviation AG ze Szwajcarii; firmy te nie ubiegały się w przeszłości o to zamówienie, co nie przeszkadza w złożeniu odwołania. Izba nie zgodziła się z argumentami Inspektoratu, że obaj wykonawcy naruszyli przepisy o ochronie konkurencji, działając w porozumieniu, ponieważ złożyli niemal jednobrzmiące odwołania. "Sam zamawiający mówił, że jeżeli wykonawcom udałoby się udaremnić zawarcie umowy w trybie z wolnej ręki, to żaden z wykonawców tego zamówienia nie otrzyma z uwagi na przepadek środków" - powiedziała przewodnicząca składu orzekającego Agnieszka Trojanowska, wskazując, że żaden z dowodów złożonych przez MON nie przesądza, że celem było zakłócenie konkurencji.

Zgodnie z prawem, stosując tryb zamówienia z wolnej ręki, Inspektorat Uzbrojenia powinien wykazać, że dostawy mogą być świadczone tylko przez jednego wykonawcę z przyczyn technicznych o obiektywnym charakterze albo z przyczyn związanych z ochroną praw wyłącznych. Według KIO, Inspektorat żadnej z tych przesłanek nie wykazał. MON powoływało się na to, że tylko Boeing dysponuje wolnymi miejscami na linii produkcyjnej samolotów B737-800. KIO zauważyła jednak, że z żadnego dokumentu nie wynika, że wolnych miejsc na liniach produkcyjnych nie ma nikt inny, łącznie z innymi producentami. Dodatkowo, zdaniem KIO, Inspektorat Uzbrojenia w ogóle nie odniósł się do kwestii, czy istnieje rozsądne rozwiązanie alternatywne lub zastępcze.

Reklama

Podstawą zastosowania trybu z wolnej ręki nie mogło być także, według KIO, zakończenie przez Inspektorat Uzbrojenia poprzedniego postępowania na średnie samoloty dla VIP-ów. Zostało ono unieważnione na początku marca, ponieważ obie złożone oferty - Boeinga i czeskiej firmy Glomex - były za drogie i zawierały błędy formalno-prawne. Inspektorat argumentował, że była to okoliczność niemożliwa do przewidzenia. "Zamawiający powinien był chociaż brać pod uwagę taką możliwość. Oferty podlegające odrzuceniu, jak można łatwo sprawdzić w sprawozdaniu Urzędu Zamówień Publicznych za 2015 r., stanowią ok. 20 proc. W związku z tym to nie jest okoliczność, która miałaby świadczyć o wyjątkowej sytuacji, w której znalazł się zamawiający, której nie udało się przewidzieć" - zwróciła uwagę Trojanowska.

KIO oddaliła natomiast odwołanie Aerospace International Group ze Słowacji. Ta spółka, w konsorcjum z firmą z Polski, uczestniczyła w poprzednim postępowaniu MON na średnie samoloty dla VIP-ów. Nie dostała wtedy zaproszenia do złożenia oferty po negatywnej opinii Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Także w trakcie obecnego postępowania przed Izbą Inspektorat Uzbrojenia przedstawił pismo z SKW, która podtrzymała negatywną ocenę słowackiej spółki. Dlatego - wyjaśniła Trojanowska - KIO orzekła, że firma nie wykazała, że ma interes w uczestnictwie w postępowaniu.

KIO orzekła, że Inspektorat Uzbrojenia w imieniu Skarbu Państwa ma zapłacić The Jet Business International oraz Altenrhein Aviation AG po 18,6 tys. zł tytułem zwrotu kosztów.

Od wyroku można złożyć skargę do Sądu Okręgowego w Warszawie w terminie 7 dni od dnia doręczenia. Ani przedstawiciele Inspektoratu Uzbrojenia, ani Boeinga, który przystąpił do sprawy, nie chcieli przed otrzymaniem pisemnego uzasadnienia deklarować, czy będą się odwoływali. "Mamy taką sytuację, gdzie KIO mówi, że przy podpisaniu tej umowy doszło do bezprawia, natomiast według naszej wstępnej oceny na chwilę obecną nie ma możliwości odwrócenia skutków tej umowy. Są kwestie roszczeń odszkodowawczych" - powiedział natomiast Przemysław Wierzbicki, który reprezentował The Jet Business International. Przedstawicieli pozostałych uczestników postępowania nie było w poniedziałek w KIO.

Zgodnie z zwartą w piątek umową, Inspektorat Uzbrojenia MON kupi od Boeinga trzy samoloty B737-800 do przewozu najważniejszych osób w państwie. Wartość kontraktu netto wynosi 523,6 mln dolarów, czyli ok. 2 mld 65 mln zł, a po doliczeniu podatku - ok. 2,5 mld zł. Za te pieniądze MON otrzyma do połowy listopada 2017 r. jeden używany samolot w konfiguracji pasażerskiej (z czasem zostanie przebudowany) oraz do jesieni 2020 r. dwa nowe samoloty w konfiguracji z salonką do przewozu najważniejszych osób w państwie (oznaczonych jako BBJ2, od Boeing Business Jet). Umowa obejmuje także pakiet logistyczny i dokumentację techniczną, szkolenie personelu latającego i technicznego oraz wsparcie eksploatacji.

Nowe samoloty, BBJ2, mają zasięg umożliwiający przewóz pasażerów z Warszawy do Nowego Jorku bez międzylądowania. Samoloty będą miały malowanie w barwach narodowych. Zostaną wyposażone w aktywne i pasywne systemy ochrony i obrony, system identyfikacji swój-obcy, wojskowy system nawigacyjny oraz system łączności radiowej i satelitarnej - jawnej i szyfrowanej.

Postępowanie w trybie zamówienia z wolnej ręki, które doprowadziło do podpisania umowy z Boeingiem, Inspektorat Uzbrojenia uruchomił 10 marca. Dzień wcześniej unieważnił poprzedni przetarg, w którym oferty były za drogie (Boeing chciał 3,44 mld zł) i zawierały błędy formalno-prawne. Obaj oferenci chcieli sprzedać MON samoloty B737-800.

MON zależało na podpisaniu umowy w piątek, bo był to ostatni termin, kiedy można było wykorzystać 540 mln zł zarezerwowanych w budżecie państwa jeszcze na 2016 r.

Trzy firmy, które złożyły odwołania do KIO, chciały unieważnienia postępowania z udziałem Boeinga i wskazywały, że zamierzają uczestniczyć w procedurze pozyskania samolotów. Izba rozpatrywała sprawę we wtorek, wydanie orzeczenia odłożyła do poniedziałku z uwagi na obszerny materiał dowodowy i skomplikowanie sprawy.

MON wniosło więc o uchylenie zakazu zawarcia umowy z Boeingiem, do czego w czwartek przychylił się ten sam skład KIO, który rozpatrywał odwołania trzech firm. Co do zasady, Prawo zamówień publicznych nie pozwala podpisać umowy, dopóki KIO nie wyda orzeczenia. Izba może jednak ten zakaz uchylić w sytuacji, kiedy zamawiający wykaże, że oczekiwanie na wydanie wyroku spowoduje szkodę w interesie publicznym, która jest większa niż wszystkie inne interesy godne ochrony w związku z postępowaniem.

Po katastrofie smoleńskiej w 2010 r. i rozformowaniu pułku specjalnego odpowiedzialnego za transport VIP-ów w gestii wojska pozostaje transport osób na najwyższych stanowiskach w państwie śmigłowcami. Należą one do 1. Bazy Lotnictwa Transportowego, utworzonej w miejsce 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.

Transport na większe odległości odbywa się dwoma czarterowanymi od PLL LOT samolotami średniej wielkości Embraer 175; umowa w tej sprawie wygaśnie w 2017 r. Tam, gdzie niemożliwe jest użycie transportu cywilnego - np. w rejonie działań wojennych - wojsko przewozi oficjalne delegacje swoimi samolotami transportowymi.

W listopadzie 2016 r. MON podpisało z firmą Gulfstream umowę na dostawę dwóch małych samolotów G550 do przewozu najważniejszych osób w państwie. Kontrakt wart jest 440,5 mln zł netto. Według MON, maszyny zostaną dostarczone w czerwcu i lipcu.