Adwokaci Madoffa mają czas do środy wieczorem na przeciwstawienie się wnioskowi o aresztowanie byłego szefa Nasdaq - pisze francuski dziennik ekonomiczny Les Echos. Na razie od 11 grudnia Madoff ma areszt domowy i elektroniczny dozór. Prokuratura jednak wskazuje na "ryzyko ucieczki".

Trwają poszukiwania ukradzionych pieniędzy. Odkryto, że Madoff przekazał swoim synom biżuterię wartą 1 milion dolarów, choć formalnie jego majątek jest zamrożony. A to właśnie synowie Madoffa donieśli do FBI. Być może więc znajdzie się więcej pieniędzy. 830 mln dolarów płynnych aktywów jest na rachunkach jego spółki - Bernard Madoff Investment Securities. Jednak Irving Picard, administrator, który został wybrany przez sąd do przeprowadzenia likwidacji BMIS podkreśla, że trudno zorientować się w powiązaniach, umowach i przepływach środków. Poprosił więc o dodatkowy czas na poszukiwania pieniędzy. Z kolei adwokaci Madoffa mają czas do 26 stycznia na sporządzenie listy aktywów zagranicznych.

Poszukiwania pieniędzy się przydadzą, bo według Securities Investor Protection Corp., pozarządowej agencji zajmującej się pomocą ofiarom upadłości firm, formularze będące podstawą do domagania się zadośćuczynienia trafiły do ok. 8 tys. inwestorów. Tymczasem, jak podkreślają Les Echos, początkowo spodziewano się 4 tys. inwestorów.

A sprawa się komplikuje, bo według opinii ekspertów inwestorzy, którzy wycofywali środki z firmy Madoffa nawet długo przed jego aresztowaniem, mogą być zmuszeni do zwrotu pieniędzy. Ta opinia bazuje na precedensowej sprawie jednego z funduszy hedgigowych, którego założyciel, Samuel Israel III został skazany w ubiegłym roku na 20 lat więzienia - też za stworzenie piramidy finansowej, choć o wartości "tylko" 450 mln dolarów. Okazało się, że jego klienci, nawet zupełnie nieświadomi całej konstrukcji stosowanego schematu Ponziego, którzy wycofali pieniądze w ciągu dwóch lat przed odkryciem oszustwa, muszą zwrócić pieniądze.

Wyjaśnienia trwają. Jedna z komisji Izby Reprezentantów rozpoczęła przesłuchania, bo chce dowiedzieć się, jak możliwe było, że przez wiele lat amerykański nadzór giełdowy - SEC - nie wpadł na ślad oszustwa Madoffa, choć w ciągu szesnastu lat jego firmę kontrolowano przynajmniej osiem razy. Jedną ze spraw badanych obecnie przez inspektorów SEC jest to, czy małżeństwo siostrzenicy Madoffa z byłym pracownikiem SEC nie miało wpływu na łagodność komisji.