USA mogą wprowadzić 500-proc. cła na kraje kupujące od Rosji
Fitzpatrick, współprzewodniczący proukraińskiej grupy parlamentarnej Ukraine Caucus, zapowiedział w rozmowie z PAP, że już wkrótce zamierza wymusić w Izbie Reprezentantów głosowanie nad ustawą sankcyjną, przewidującą w obecnym kształcie m.in. nałożenie 500 proc. ceł na towary z państw kupujących rosyjskie surowce. Polityk jeszcze w listopadzie złożył petycję o poddanie swojego projektu pod głosowanie. Aby to się powiodło, musi się pod nią podpisać ponad połowa członków Izby.
Kongresmen, który ostro krytykował najnowszy amerykański plan pokojowy, zapewnił, że stanie się to w „bardzo krótkim czasie”, choć na razie trwają prace nad poprawieniem tekstu.
- Nasi koledzy z Partii Demokratycznej zgłosili pewne obawy dotyczące sformułowań w tekście, ale bardzo chętnie to poprawimy. Zrobimy to; musi to przejść przez biuro legislacyjne, ale to zostanie załatwione. Na 100 procent to ruszy w Izbie - nie na 99 proc., na 100 proc. - zaznaczył Fitzpatrick.
Pytany o możliwy los projektu w Senacie, polityk stwierdził, że należy o to pytać kierownictwo Senatu, lecz dodał, że „nie wyobraża sobie, by Izba przegłosowała coś takiego, a Senat nie zrobił nic”.
Co zakłada projekt sankcji?
Projekt, który opracował Fitzpatrick razem z proukraińskimi politykami z obydwu partii, to odpowiednik senackiego projektu autorstwa m.in. republikańskiego senatora Lindseya Grahama. Obecnie tekst projektu zakłada nałożenie długiej listy restrykcji na podmioty z sektora bankowego, górniczego, naftowego, wprowadzenie całkowitego embarga na import rosyjskiego uranu, a także 500 proc. ceł na wszystkie towary z Rosji oraz państw, które „świadomie sprzedają, dostarczają, przekazują lub kupują ropę naftową, uran, gaz ziemny, produkty naftowe lub produkty petrochemiczne pochodzące z Federacji Rosyjskiej”.
Ten ostatni zapis budzi największe kontrowersje, bo może oznaczać objęcie niebotycznymi cłami produktów z państw UE, czy Chin. Prezydent Trump - który w listopadzie twierdził, że nie ma nic przeciwko procedowaniu projektu - zaznaczy, że chce mieć elastyczność w nakładaniu restrykcji.
W czwartek pytany przez PAP senator Graham - główny orędownik tkwiącego w Kongresie od kwietnia projektu - nie potrafił określić, czy w sprawie nastąpi przełom.
- Zobaczymy. Myślę, że na razie staramy się dowiedzieć, co stało się we wtorek - powiedział, odnosząc się do moskiewskich rozmów przedstawicieli prezydenta Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. - Porozmawiam o tym z senatorem Thunem (liderem Republikanów w Senacie), ale dajmy szansę pokojowi - dodał.
Zakończenie wojny w Ukrainie
Mówiąc o negocjacjach na temat zakończenia wojny, Republikanin stwierdził, że Ukraina będzie musiała dokonać poświęceń, czy chodzi o ziemie, status w NATO, czy rozmiar jej sił zbrojnych. Zaznaczył jednak - wychodząc z wysłuchania w Senacie na temat sytuacji wywiezionych przez Rosję ukraińskich dzieci - że w kwestii dzieci nie można ustąpić.
- Będziemy musieli dokonać poświęceń. Można rozmawiać o wymianie terytoriów, można rozmawiać o tym, jak będzie z NATO. Można rozmawiać o przyszłości ukraińskiego wojska. Ale nie będziemy negocjowali losu dzieci. To nie podlega negocjacjom - orzekł.
Graham jest współautorem projektu ustawy, który zakłada oficjalne uznanie Rosji za państwo wspierające terroryzm, jeśli nie zwróci porwanych ukraińskich dzieci ich rodzinom. Choć zarówno on, jak i kilku senatorów z obu partii zapowiadało dążenie do uchwalenia projektu, lecz nie jest jasne, czy może się to im udać.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński