W swym wystąpieniu telewizyjnym szef irackiego rządu zwrócił się do pozostających w Tal Afar dżihadystów z apelem: "poddajcie się albo zginiecie".

Agencje podają, że po bombardowaniach jakie od wtorku prowadziły siły rządowe Iraku w mieście Tal Afar praktycznie nie ma ludności cywilnej, której udało się uciec. Wciąż jest tam jednak ok. 2 tys. bojowników Państwa Islamskiego, radykalnych sunnitów.

Miasto jest okrążone - od południa przez siły rządowe Iraku oraz oddziały ochotników szyickich, a od północy przez zaprawione w walkach z dżihadem oddziały kurdyjskich peszmergów wspierane przez USA.

Irackie władze zapowiadały wcześniej, że Tal Afar, położone ok. 80 km na zachód od wyzwolonego od islamistów Mosulu, będzie następnym celem sił rządowych w ofensywie przeciw IS.

Reklama

Proklamowany przez bojowników IS kalifat na pobitych ziemiach w Iraku i Syrii praktycznie upadł w lipcu, gdy wspierane przez USA siły irackie po dziewięciomiesięcznej kampanii ostatecznie odbiły Mosul, iracką "stolicę" kalifatu, z rąk dżihadystów - przypomina agencja Reutera.

Tal Afar, które przed opanowaniem przez IS liczyło ok. 200 tys. mieszkańców, doświadczyło fali przemocy na tle wyznaniowym między sunnitami i szyitami po amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 roku. To z tego miasta wywodzi się część najwyższych rangą przywódców IS - podaje Reuters. (PAP)

mars/