Steve Bannon "odszedł z Białego Domu, ale nie został przyćmiony" - tak zatytułował w poniedziałek dziennik "New York Times" swoje omówienie opinii i komentarzy, jakimi zaowocowało odejście z Białego Domu doradcy strategicznego Trumpa. W tytule gazeta nawiązała do obserwowanego w Stanach Zjednoczonych w poniedziałek, po raz pierwszy od 99 lat, całkowitego zaćmienia Słońca.

Odejście Bannona, często demonizowanego przez lewicowe media jako "Rasputina Białego Domu", jak wyjaśniła rzeczniczka Białego Domu, nastąpiło za "obopólną zgodą", Bannona i nowego szefa kancelarii prezydenta, emerytowanego generała piechoty morskiej Johna Kelly'ego.

John Kelly, nazwany przez tygodnik "Time" "najlepszą nadzieją Trumpa", poprzednio z powodzeniem pełnił funkcję szefa resortu bezpieczeństwa narodowego USA.

Bannon podczas rozmowy z Johnem Kellym już pod koniec lipca b.r. - jak poinformował "New York Times" w swoim weekendowym magazynie - zgodził się odejść z Białego Domu bez "wielkiego hałasu", z "błogosławieństwem prezydenta" w połowie sierpnia.

Reklama

Okoliczności odejścia zmienił na mniej przyjazne wywiad, jakiego Bannon udzielił w ub. tygodniu lewicowemu czasopismu "The American Prospect", w którym m.in. skrytykował politykę Waszyngtonu wobec Korei Północnej, sprzeciwił się zwiększeniu sił amerykańskich w Afganistanie i zapowiedział "wojnę gospodarczą" z Chinami.

Nawoływania do zwolnienia Bannona nasiliły się po zamieszkach w Charlottesville w stanie Wirginia 12 sierpnia, w których zginęła jedna osoba, a 19 osób odniosło poważne obrażenia, kiedy 20-letni neonazista wjechał samochodem w uczestników kontrdemonstracji grup lewicowych ruchu ANTIFA (Anti-Fascist Action - Akcja Antyfaszystowska).

Prezydent USA w reakcji na zamieszki w Charlottesville, obarczył winą obie strony, co spowodowało w USA powszechne oburzenie. Krytycy 45. prezydenta obwiniali Steve'a Bannona, często oskarżanego o związki z zwolennikami białej supremacji, że przekonał Trumpa do potępienia obu stron, aby nie antagonizować białych nacjonalistów, którzy stanowią istotny element elektoratu obecnego prezydenta.

Odejścia Bannona domagali się sojusznicy Trumpa, w tym magnat medialny Rupert Murdoch, właściciel m.in. prawicowej telewizji Fox News.

Po odejściu z Białego Domu Steve Bannon zapowiedział natychmiastowy powrót do swojej dawnej funkcji redaktora naczelnego prawicowego portalu Breitbart, organu tzw. alternatywnej prawicy - "alt right" (alternatywnej prawicy - tj. przeciwnej establishmentowi GOP). Były doradca prezydenta, zdaniem umiarkowanego politycznie portalu Axios, nosi się także z zamiarem utworzenia stacji bądź sieci telewizyjnej, jeszcze bardziej prawicowej niż obecnie wspierająca Trumpa telewizja Fox News.

Zdaniem Josha Greena, komentatora czasopisma "Bloomberg Businessweek", powrót Bannona do Breitbart oznacza, że były doradca prezydenta nie zamierza usunąć się na margines wielkiej polityki, ale przeciwnie; jest zapowiedzią, że ten współautor sukcesu wyborczego Trumpa Breitbart chce się rozprawić ze swoimi przeciwnikami politycznymi.

"Będę w imieniu Trumpa prowadził wojnę z jego przeciwnikami na Kapitolu, w mediach i w korporacyjnej Ameryce" - powiedział Bannon po rozstaniu się z Białym Domem.

Wśród przeciwników politycznych byłego politycznego powiernika Trumpa - zdaniem m.in. lewicowego portalu Huffington Post - znajdują się "Javanka" - jak znany z sarkastycznego poczucia humoru Bannon, "zbiorczo" określa córkę i doradczynię prezydenta Ivankę i jej męża, Jareda Kushner.

Innymi doradcami Trumpa z którymi "zadarł" Bannon, jest doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, gen. H.R. McMaster oraz Gary Cohn, przewodniczący Rady Doradców Ekonomicznych prezydenta. Gary Cohn, nazywany przez Bannona "Globalistą Garym" jest głównym kandydatem na stanowisko prezesa Banku Rezerw Federalnych.

Odejście Bannona - argumentuje Paul Gigot, komentator konserwatywnego dziennika "The Wall Street Journal" w poniedziałek - pozwoli zakończyć prezydentowi okres sporów i chaosu w Białym Domu oraz zrezygnować z niewygodnego balastu niebezpiecznych, antyglobalistycznych, izolacjonistycznych" koncepcji.

63-letni Bannon może być niebezpieczny także dla samego prezydenta. Szef portalu Breitbart - ostrzega Josh Reinish w portalu "New York Observera" - może ożywić ruch "nacjonalistyczno-populistyczny", uświadamiając jego zwolennikom, że prezydent złamał swoje obietnice.

Niezależnie, kto ma rację w tych przewidywaniach, komentatorzy są jednak zgodni, że w przyszłości Steve Bannon wielokrotnie da jeszcze o sobie znać.

Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)