W poniedziałek rozpoczęła się trzecia runda rozmów między rządem Wielkiej Brytanii a negocjatorami Komisji Europejskiej w sprawie Brexitu. Przedstawiciele obu stron skupiają się w tym tygodniu na prawach wzajemnych obywateli, rozliczeniu budżetowym i przyszłym statusie granicy między Irlandią Płn. i Irlandią.

Rzeczniczka May powiedziała także, że intencją rządu jest, aby podczas październikowego szczytu UE uznano, iż w dotychczasowych negocjacjach osiągnięto "należyty postęp", co pozwoliłoby na rozpoczęcie rozmów dotyczących przyszłych relacji pomiędzy Wielką Brytanią a Wspólnotą.

"Tak jak powiedział David Davis (brytyjski minister ds. wyjścia z Unii), uważamy, że jeśli chodzi o te dyskusje, potrzebujemy ze strony UE trochę więcej wyobraźni i elastyczności" - dodała.

Przedstawicielka rządu broniła również brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Borisa Johnsona, podkreślając, że cieszy się on "pełnym zaufaniem" premier May. Odrzuciła tym samym zamieszczone we wtorkowym wydaniu dziennika "The Times" doniesienia, jakoby szef dyplomacji był niepoważnie traktowany przez swoich odpowiedników w Europie.

Reklama

Według dziennikarki "Timesa" Rachel Sylvester "Johnson narobił sobie wrogów i odizolował sojuszników w czasie, kiedy Wielka Brytania potrzebuje silnego i cieszącego się szacunkiem głosu poza granicami kraju".

Sylvester oceniła także, że Johnson "nie ma żadnego realistycznego pomysłu, co mogłoby wiązać się z Brexitem", a jego zachowanie wobec europejskich partnerów "przypomina bardziej jakąś grę w prywatnych szkołach, a nie negocjacje, od których zależy przyszłość narodu".

Powołując się na źródła w brytyjskim MSZ dziennikarka napisała, że nawet urzędnicy wewnątrz resortu unikają spotkania ze swoim szefem, próbując jak największą liczbę spraw załatwiać z jego zastępcą i ministrem ds. europejskich Alanem Duncanem.

Krytyczne publikacje w brytyjskich mediach podkreślają narastający niepokój opinii publicznej po obu stronach kanału La Manche, dotyczący braku postępów w negocjacjach z UE.

W poniedziałek główny negocjator KE ds. Brexitu Michel Barnier mówił, że "jest zaniepokojony, a czas ucieka szybko". "Musimy na poważnie zacząć negocjować. Potrzebujemy stanowisk, które są jasne, aby mieć konstruktywne negocjacje" - dodał. Francuz zwrócił uwagę, że im szybciej usunięte zostaną dwuznaczności, tym szybciej możliwe będą dyskusje o przyszłych relacjach między obu stronami, na których zależy stronie brytyjskiej.

W podobnym tonie we wtorek rano wypowiedział się szef Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker. "Rząd Wielkiej Brytanii nie chce pokazać wszystkich kart (...). Przeczytałem z uwagą wszystkie dokumenty przygotowane przez rząd Jej Królewskiej Mości i żaden z nich nie jest satysfakcjonujący" - ocenił Juncker.

Jak podkreślił, wciąż jest bardzo duża liczba spraw, które muszą być uregulowane. Wyjaśniał, że nie chodzi tylko o bardzo poważny problem granicy między Irlandią a Irlandią Północną, ale też status unijnych obywateli na Wyspach oraz obywateli Wielkiej Brytanii na kontynencie.

"Nasze stanowisko musi być krystalicznie jasne, że nie będzie negocjacji w sprawie przyszłych relacji, zwłaszcza gospodarczych i handlowych stosunków pomiędzy Wielką Brytanią a UE, zanim wszystkie te sprawy nie zostaną załatwione" - powtórzył Juncker.

Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z Unii Europejskiej 29 marca i powinna opuścić Wspólnotę do końca marca 2019 roku.