Kilkaset złotych za każde padłe zwierzę hodowlane - tyle już wkrótce mogą płacić rolnicy, jeśli Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie porozumie się z firmami utylizacyjnymi. W wielomiesięcznym konflikcie, który ostatnio się jeszcze zaostrzył, chodzi o ponad 51 mln zł.
ARiMR domaga się do firm utylizacyjnych zwrotu tych środków za nieprawidłowości w wykonaniu umów o odbiorze padłych zwierząt. Przedsiębiorcy nie chcą o tym słyszeć. Dlatego pod koniec grudnia wypowiedzieli umowy z ARiMR. To w oparciu o nie Agencja - a nie rolnicy - ponosi koszty utylizacji
- Rolnicy nie muszą obecnie płacić za odbiór zwierząt. Liczymy, że Agencja umorzy nam kary. Gdyby jednak nie udało się dojść do kompromisu, to wstrzymamy przyjmowanie zwierząt - mówi Jacek Lenkiewicz, dyrektor Związku Pracodawców Przemysłu Utylizacyjnego.
Dodaje, że dla branży jest to desperacka decyzja, ale kary, których domaga się ARiMR, są tak wysokie, że firmom grozi bankructwo.
Reklama
Nie wiadomo, kiedy firmy utylizacyjne mogą zdecydować się na ten krok. Może to stać się już w tym tygodniu.
- Wówczas każdy rolnik będzie musiał sam zapłacić za transport i utylizację padłych zwierząt. Trudno dokładnie oszacować te koszty, ale będzie to kilkaset złotych za każdą sztukę - uważa Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.
Jego zdaniem należy się spodziewać, że część rolników na własną rękę będzie pozbywać się padłych zwierząt. To działanie niezgodne z prawem, grożą za nie kary (np. odebranie dopłat z UE).
Kary dla firm utylizacyjnych nałożyła kontrola skarbowa dwa lata temu. Wykryto nieprawidłowości w wydatkowaniu środków publicznych przekazywanych na utylizację na kwotę 14 mln zł. Jednak w umowach, które ARiMR zawarła z tymi firmami, jest zapis, że w przypadku wystąpienia nieprawidłowości muszą one zwrócić całość otrzymanych od agencji środków. To 47 mln zł, a licząc z odsetkami ponad 51 mln zł.
Dariusz Wojtasik, prezes ARiMR, twierdzi, że nie może umorzyć kar, bo byłoby to działaniem na szkodę budżetu państwa. Przyznaje, że umowy, które zostały zawarte z firmami utylizacyjnymi, zawierały restrykcyjne zapisy, ale przedsiębiorcy dobrowolnie je podpisali.
- Jeśli czują się nimi pokrzywdzeni, to powinni wystąpić na drogę sądową - mówi prezes Dariusz Wojtasik.
Nie oznacza to jednak, że Agencja nie szuka porozumienia z firmami. ARiMR zaproponowała, by firmy oddały 14 mln zł. Pozostałe należności zostałyby ponownie zweryfikowane.
- Zwróciłem się także o pomoc w rozwiązaniu tej sprawy do Ministerstwa Finansów - mówi Dariusz Wojtasik.
Dodaje, że jeśli nie dojdzie do szybkiego porozumienia z zakładami utylizacyjnymi, to ARiMR rozpisze konkurs, który wyłoni nowe firmy, zajmujące się odbiorem padłych zwierząt (rocznie jest ich kilkadziesiąt tysięcy sztuk).