Projekt nowelizacji rosyjskiej ustawy o komunikacji przewiduje ograniczenie do 20 proc. udziału obcego kapitału w punktach wymiany ruchu internetowego. Wcześniej takie ograniczenie wprowadzono w Rosji wobec mediów.

Projekt ustawy dekoncentracyjnej powstający w polskim ministerstwie kultury poznamy prawdopodobnie tej jesieni. Rosyjskie władze działają szybciej. Z obcym kapitałem w mediach nasz wschodni sąsiad już się uporał. Teraz bierze się za sektor informatyczno-telekomunikacyjny. Nowelizacja rosyjskiej ustawy o komunikacji ogranicza do 20 proc. udział obcego kapitału w punktach wymiany ruchu internetowego. Definicja punktów jest tak szeroka, że nowe przepisy będą dotyczyły takich europejskich operatorów jak Megafon czy Vimpelkom.

Przygotowana przez rosyjskie ministerstwo łączności nowelizacja ustawy stanowi, że żaden podmiot, w którym kapitał obcy ma ponad 20 proc. udziałów, nie może – bezpośrednio lub pośrednio – posiadać więcej niż 20 proc. w punkcie wymiany ruchu internetowego (internet exchange point).

- Gdyby wszyscy operatorzy internetowi mieli się kontaktować ze sobą w systemie każdy z każdym, zrobiłby się straszny tłok. Punkty wymiany ruchu internetowego pełnią więc funkcję dworców, na których się oni spotykają – mówi Michał Szczęsny, dyrektor architektury i planowania sieci Exatel. Największe na świecie punkty wymiany ruchu znajdują się we Frankfurcie, Amsterdamie i Londynie. – One regulują światowy ruch. Punktów wymiany jest oczywiście znacznie więcej. W poszczególnych krajach najczęściej prowadzą je wyspecjalizowane w tym firmy. Jeśli operator w danym kraju chce mieć dostęp do światowego internetu, korzysta z tych punktów – dodaje Szczęsny.

Jednak według „Wiedomosti” rosyjska nowelizacja obejmie nie tylko punkty wymiany ruchu internetowego sensu stricto. Rozmówcy tego dziennika wskazują bowiem, że umieszczona w projekcie nowego prawa definicja punktu wymiany ruchu jest tak szeroka, że dotyczy też działających w Rosji zwykłych operatorów telekomunikacyjnych. Są wśród nich firmy z kapitałem zagranicznym, m.in. VimpelCom będący w rękach holenderskiej firmy Veon i Megafon, który w jednej czwartej należy do szwedzko-fińskiej grupy TeliaCompany.

Reklama

Czy po wejściu w życie ustawa może być dla rosyjskich władz narzędziem kontrolowania internetu? – Pod względem zarządzania infrastrukturą państwo zyska wtedy większą pewność, że Runet będzie odporny na, jak to się u nas oficjalnie nazywa, niekorzystne wpływy zewnętrzne – komentuje Andriej Annienkow z Eksperckiego Centrum Państwa Cyfrowego w Moskwie. – Natomiast jeśli chodzi o kontrolę treści, nic się po wprowadzeniu tej ustawy nie zmieni, nadal będą obowiązywały obecne ograniczenia, obowiązek filtrowania pod względem treści z czarnej listy czy blokowanie pornografii – dodaje Annienkow.

Jak podaje „The Moscow Times”, rosyjskie ministerstwo łączności uzasadnia nowelizację „możliwością zagranicznej ingerencji w rosyjską infrastrukturę internetową” i brakiem „kontroli nad ruchem internetowym” w kraju. Andriej Annienkow uspokaja, że ograniczenia kapitałowe nie skończą się izolacją rosyjskiego internetu. – Myślę, że władze niepokoją się przede wszystkim ryzykiem, że Runet nagle przestałby działać. Znaleźlibyśmy się wtedy w czasach zamierzchłych: bez elektronicznego rządu, sklepów internetowych, możliwości kupowania biletów itp. Kontrola nad punktami wymiany umożliwi państwu w przypadku takiej awarii zabezpieczenie wewnętrznego ruchu w sieci – argumentuje Annienkow. Ale przedstawiciel firmy Megafon, którą objęłoby nowe prawo, powiedział dziennikowi „Wiedomosti”, że nowelizacja nie rozwiązuje żadnego problemu, natomiast „stwarza obciążenie dla biznesu”.

Rosyjskie władze w podobny sposób zabezpieczyły już media. Uchwalona w 2014 roku ustawa wprowadziła 20-procentowy próg własnościowy dla zagranicznego kapitału w tej branży. W efekcie z rosyjskiego rynku wycofały się m.in. niemiecki Axel Springer, szwajcarski Edipresse i skandynawska Sanoma. Biorąc się teraz za internet, Rosja zwiększa tempo. Media na dostosowanie się do nowych przepisów miały rok. Nowelizacja, która obejmie operatorów telekomunikacyjnych, wejdzie w życie już 180 dni po publikacji.

Ograniczenie w mediach szykuje też polski rząd, nazywając to dekoncentracją. Pilotujący projekt ustawy wiceminister kultury Paweł Lewandowski w rozmowie z DGP informował, że w przepisach zmniejszających koncentrację w polskich mediach znajdą się wskaźniki od 0 do1, nie podał jednak ich wysokości. Przedstawiciele resortu zapowiadają prezentację projektu jesienią, chociaż nie brak też głosów, że PiS odstąpi od regulowania mediów – przynajmniej do czasu przeprowadzenia swoich pomysłów na zmiany w sądownictwie.

Autor: Elżbieta Rutkowska

Współpraca: Michał Potocki

>>> Czytaj też: Rosja boi się "mocarstwowych zapędów Polski"? Rosyjski ekspert: Warszawa chce odbudować Międzymorze i swoje wpływy