W województwie opolskim w ciągu 5 lat liczba pracowników zza wschodniej granicy wzrosła czterokrotnie. Jak przyznali obradujący w poniedziałek członkowie Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego, bez pracowników ze wschodu gospodarka regionu miałaby poważne problemy.

Według Renaty Cygan z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu miesięcznie pracę w budownictwie, przetwórstwie , zieleni, ochronie, handlu i pracach administracyjnych w regionie podejmuje około 3 tysięcy cudzoziemców. Z tej liczby niemal 96 proc. to Ukraińcy. Ponad połowa z nich wykonuje prace proste. Aż 75 proc. zagranicznych pracowników to mężczyźni w wieku od 25 do około 40 lat. Nieliczni są specjalistami i pracują w swoim zawodzie.

"Nie ma się co oszukiwać. Bez tych pracowników wiele firm, które powstają na naszym terenie, nie dałoby sobie rady. Odczuwamy brak specjalistów i pracowników wykwalifikowanych. Wiadomo dlaczego: część z naszych pracuje za naszą zachodnią granicą, nie wykształcono następców, a region się wyludnia w ekspresowym tempie. Nawet szpitale zaczynają podbierać sobie personel. Pracownicy z Ukrainy wydają się w tej chwili najlepszym rozwiązaniem, choć kompletnie nie rozumiem polskiego rządu, który w tej sytuacji nie ściąga do nas polskich rodzin z dawnego ZSRR. Można brać przykład z Niemiec, które lata temu sprowadziły 1,5 mln Niemców z Kazachstanu. Przywiezione wtedy dzieci już dorosły i ratują tamtejszą gospodarkę" - powiedział PAP reprezentujący samorządy starosta Strzelec Opolskich Józef Swaczyna.

Także strona związkowa pozytywnie oceniła wpływ pracowników z Ukrainy na sytuację regionu. "Nie mamy nic przeciwko legalnie pracującym u nas Ukraińcom. Wprost przeciwnie. Obecnie średnia wieku na niektórych działach kolei to 55 plus. Nikt się nie garnie do pracy za 2,2 tysiąca, a ktoś musi te prace wykonywać. Jeżeli widzę jakiś problem, to zbyt krótki czas pracowników na konkretnym stanowisku, co jest wynikiem zbyt długo trwającej procedury wydawania zezwoleń. Wyobraźmy sobie sytuację, że mamy kogoś, kto już się przyuczył i w kogo zainwestował pracodawca. Po kilku miesiącach mija termin zezwolenia i zanim je odnowi trzeba przyjąć kogoś innego, czyli od nowa rusza cała procedura szkolenia. Dlatego jesteśmy za opracowaniem jakiegoś systemu stabilizacji ich zatrudnienia" - uważa przewodniczący Federacji ZZ Maszynistów Kolejowych Grzegorz Samer.

Podobnego zdania był przewodniczący ZZ Pracowników Ruchu Ciągłego Elektrowni Opole Tomasz Wiercioch. "Język ukraiński słychać praktycznie wszędzie. W sklepach, na budowach, w rolnictwie i przemyśle. To zabrzmi jak anegdota, ale od pewnej kobiety, która chciała zatrudnić się w kuchni wymagano znajomości rosyjskiego lub ukraińskiego, żeby mogła dogadać się z pracownikami. Mówiąc już poważniej, my też w swoim czasie budowaliśmy i nadal budujemy gospodarki w państwach bogatszych od Polski. Dlatego rozumiemy obcokrajowców szukających u nas chleba i chcemy w cywilizowany sposób uregulować zasady ich pracy. Chodzi nam o to, by przez zaniżanie im stawek nie można było wymuszać gorszych warunków pracy dla innych pracowników" - wyjaśniał PAP związkowiec.

Reklama

Reprezentant wojewody poinformował o utworzeniu w przyszłym roku Centrum Obsługi Cudzoziemców, wyposażonego w kolejkomat, pokój socjalny, pokój dla rodziców z dziećmi i specjalne podjazdy. Według zapewnień urzędnika każdy cudzoziemiec, który znajdzie się na terenie Opolskiego Urzędu Wojewódzkiego, jeszcze tego samego dnia zostaje przyjęty i będzie miał możliwość złożenia wniosku o wydanie zezwolenia na pobyt czasowy. Zezwolenia o pracę wydawane są w ciągu dwóch miesięcy, jednak według służb wojewody, ale można ten termin skrócić na podstawie umotywowanego wniosku pracodawcy.

Według nieoficjalnych danych, na terenie liczącego około 900 tysięcy mieszkańców województwa opolskiego mieszka około stu tysięcy Ukraińców.

autor: Marek Szczepanik

>>> Czytaj też: Duże firmy potrzebują startupów. Przyciągają one największe talenty