Szefowa rządu Beata Szydło we wtorek w wywiadzie dla TVN24 zapowiedziała, że w ciągu najbliższych kilkunastu dni przekaże swoje decyzje o zmianach w Radzie Ministrów.

Zdaniem Sławomira Sowińskiego deklaracja premier "dość dużo mówi o politycznej temperaturze sytuacji, w której się obecnie znajdujemy". "Zapowiedź zmian w rządzie była zaskakująca, dlatego że zamiast uciąć pewne spekulacje, które się na ten temat pojawiły, raczej te spekulacje podgrzała” – wyjaśnił.

"Istotą tego całego politycznego zamieszania może być nie tyle rekonstrukcja rządu, ile sama o niej dyskusja. Dyskusja na temat rekonstrukcji rządu, podkreślenie, że jest ona możliwa oraz rozważana, jest tak naprawdę dość skutecznym instrumentem wewnętrznej konsolidacji środowiska oraz demonstrowania, że to Jarosław Kaczyński jest jego liderem”.

„Myślę, że pani premier jest na tyle doświadczonym politykiem, że zdawała sobie sprawę z tego, że taka wypowiedź musi zelektryzować opinię publiczną. Liczyła zapewne, że w ten sposób podkreśli swoją polityczną podmiotowość” – ocenił Sowiński. Zdaniem rozmówcy PAP "z punktu widzenia państwa i sprawności całego aparatu administracyjnego to nie jest sytuacja dobra, kiedy przez kolejnych kilkanaście dni wszyscy dyskutują i spekulują na temat rekonstrukcji rządu i nowych ministrów”.

Reklama

W opinii politologa „jest to pewien zbędny chaos polityczny, bo w ministerstwach, o których przyszłości publicznie dziś spekulujemy, codziennie podejmowane są bardzo ważne decyzje wymagające politycznej stabilności i przewidywalności. Byłoby najlepiej, żeby ten okres zamieszania i niepewności był jak najkrótszy”.

Jak zaznaczył Sowiński, "rekonstrukcja rządu – głęboka i dotycząca nawet fotela samej premier – obarczona jest bardzo wyraźnym politycznym i wizerunkowym ryzykiem. Nie widzę też w bliskiej perspektywie wyraźnego zysku politycznego, który mógłby odnieść obóz dobrej zmiany z tej sytuacji". "Choć oczywiście pryncypialnie zgadzam się z tymi, którzy mówią, że to przywódca obozu politycznego powinien być premierem, i że decyzje powinny zapadać tam, gdzie ponosi się za nie odpowiedzialność” – dodał.

„Wydaje mi się, że w ramach systemu politycznego, który w 2015 r. stworzył Jarosław Kaczyński i w którym trochę +z drugiego siedzenia+ to on podejmuje najważniejsze decyzje, nie ponosząc za nie formalnej odpowiedzialności, wymiana – zwłaszcza premier – wprowadziłaby pewne zamieszanie. W praktyce przy wymianie kilku czy kilkunastu nowych ministrów będzie to oznaczać co najmniej kilka tygodni wchodzenia tych polityków w nowe role, co oczywiście zahamuje prace rządu” – wyjaśnił politolog.

Rozmówca PAP wskazał, że "wyborcy PiS są zadowoleni z rządu Beaty Szydło i to widać w sondażach - zarówno dotyczących całego rządu, jak i poszczególnych ministrów. Co więcej, wyborcy bardzo poważnie traktują obietnice PiS dotyczące bezpieczeństwa i stabilności. Dlatego mogą nie zaakceptować i nie zrozumieć nieuzasadnionych wstrząsów politycznych, z jakimi się wiąże wymiana premiera”.

„Ryzyko moim zdaniem jest więc dosyć duże, natomiast zyski - zwłaszcza wizerunkowe – w najbliższej perspektywie dosyć niejasne i wątpliwe, zważywszy choćby na to, jak duży negatywny elektorat ma sam prezes Jarosław Kaczyński” - dodał Sowiński.

W ocenie politologa „głęboka rekonstrukcja rządu jest na razie tylko pewną opcją i perspektywą, a czy ona dojdzie do skutku, to zależy także od tego, czy i w jaki sposób się uda zakończyć negocjacje między PiS a prezydentem Andrzejem Dudą". "Bez pomyślnego zakończenia tych negocjacji głęboka rekonstrukcja rządu, która miałaby wprowadzić nową konfigurację polityczną i nową energię polityczną, nie będzie miała sensu” – stwierdził dr hab. Sławomir Sowiński.(PAP)

autor: Sandra Bober

edytor: Anna Dudzik, Jakub Pilarek