Prezydent, który był gościem programu "Poranek Siódma9" emitowanego na antenie rozgłośni katolickich, pytany był o to, czy 11 listopada wręczy nominacje generalskie, o które wnioskuje MON.

"Nominacje generalskie są wielkim zobowiązaniem. Nagrodą, podziękowaniem, podsumowaniem działalności może być odznaczenie, które ktoś otrzymuje za to, co do tej pory otrzymał. Nominacja generalska jest dla mnie zobowiązaniem żołnierza do jeszcze bardziej wytężonej pracy, na jeszcze bardziej odpowiedzialnym stanowisku i z jeszcze większą odpowiedzialnością w rękach. Bo żołnierze patrzą na generała, generał to w armii ktoś" - powiedział prezydent.

Dodał, że chciałby, by nominacje generalskie "wpisywały się w planowe, przemyślane, dobrze zapisane, realizowanie modernizacji polskiej armii i rozwijania polskich sił zbrojnych".

"Tak chciałbym, żeby te nominacje generalskie, które są zaproponowane zostały wręczone i one zostaną wręczone w odpowiednim czasie" - powiedział prezydent.

Reklama

Zaznaczył, że ma tutaj "swoje konkretne oczekiwania, jako prezydent RP i zwierzchnik sił zbrojnych, wobec pana ministra (szefa MON)". "Mam nadzieję, że w odpowiednim czasie pan minister to zrealizuje" - dodał Andrzej Duda.

Prezydent, który w piątek był gościem programu "Poranek Siódma9" emitowanego na antenie rozgłośni katolickich, pytany, czy zna treść aneksu z raportu z likwidacji WSI i czy jest szansa, że ten aneks zostanie ujawniony, odpowiedział, że zna jego treść.

"Nie widzę powodu, dla którego miałby być ten aneks ujawniony do dyspozycji publicznej" - oświadczył Andrzej Duda.

"Jeżeli służby, czy inne podmioty, czy inne organa państwa, które są do tego uprawnione, chcą się zapoznać z tym aneksem, to zwracam uwagę na treść ustawy - nie jest to jedyny egzemplarz aneksu - ten, który znajduje się w gestii prezydenta RP. Także rząd swego czasu otrzymał ten aneks" - dodał.

Prezydent podkreślił, że materiały - na podstawie których aneks został przygotowany - powinny się znajdować w dyspozycji odpowiednich służb.

"Kiedyś były one tutaj w BBN, ale za czasów rządów PO zostały stąd zabrane prawie siłą i dzisiaj jak sądzę znajdują się gdzieś w archiwach służb, więc również i służby powinny mieć do nich dostęp. Jeżeli nie mają, to powinny być prowadzone tutaj odpowiednie postępowania i poszukiwanie tych, którzy są winni, że tych dokumentów nie ma" - zaznaczył Andrzej Duda.

Wojskowym Służbom Informacyjnym - powołanym w 1991 r., a rozwiązanym jesienią 2006 r. przez rząd PiS - zarzucano wiele nieprawidłowości, m.in. brak weryfikacji z lat PRL, tolerowanie szpiegostwa na rzecz Rosji, udział w aferze FOZZ, nielegalny handel bronią. W lutym 2007 r. prezydent Lech Kaczyński upublicznił sygnowany przez szefa komisji weryfikacyjnej Antoniego Macierewicza raport z weryfikacji WSI. Na podstawie raportu wszczynano śledztwa ws. przestępstw WSI; większość umorzono.

W 2008 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że samo opublikowanie raportu w 2007 r. przez prezydenta Kaczyńskiego było legalne. Za sprzeczne z konstytucją TK uznał natomiast pozbawienie osób z raportu - przed jego publikacją - prawa do wysłuchania przez komisję weryfikacyjną WSI, dostępu do akt sprawy oraz odwołania do sądu od decyzji o umieszczeniu ich w raporcie. Za zbyt niejasny TK uznał też zwrot ustawy o umieszczeniu w raporcie osób, których "działania wykraczały poza obronność".

Po tym ostatecznym wyroku TK, prezydent Kaczyński nie opublikował gotowego aneksu do raportu. Mówił, że "zbyt wiele jest tam fragmentów, w których fakty zastąpiono interpretacjami". To stanowisko podtrzymał prezydent Bronisław Komorowski.

>>> Czytaj też: MSZ: Decyzje Ukrainy są "wymierzone w dobre imię Polski". Koniec strategicznego partnerstwa?