Początek dzisiejszej sesji na polskim rynku walutowym dawał nadzieję na krótkotrwałe odreagowanie w notowaniach złotego. Złoty wzrósł nawet wobec euro i dolara, sprawdzając poziom odpowiednio 4,30 i 3,30. Ale niedługo po tym po wzroście nie było już śladu - podsumowują w komentarzu analitycy TMS Brokers.

"Rano otworzyliśmy się mocniej, około poziomu 4,29. Później złoty sukcesywnie zaczął się osłabiać. W ciągu dnia ten sentyment pogorszył się, umocnił się jen i dolar. Widać, że jest interes na likwidację bardziej ryzykownych aktywów" - powiedział PAP Jan Koprowski z BNP Paribas.

"Sentyment jest nieciekawy; było słabe otwarcie na giełdach w USA, europejskie giełdy nie były w stanie podtrzymać wzrostów. To powoduje, że nie ma apetytu na ryzyko. Wydawało się, że złoty ma szansę odreagować te straty, jednak w tej chwili 4,40 to jest poziom, który może być atakowany" - dodał.

Pod koniec sesji europejskiej za euro płacono 4,3580 zł, a za dolara 3,3650 zł - podsumowują analitycy TMS Brokers. Zaznaczają, że złotemu zaszkodziła wypowiedź ministra finansów Jacka Rostowskiego, który powiedział, iż nadal planowane jest przyjęcie euro w 2012 r. ale w obecnej sytuacji może to być trudne. Rostowski dodał, że wejście Polski do ERM2, gdzie złoty nie może przekraczać pasma wahań plus/minus 15 proc., może przesunąć się z pierwszej połowy roku na drugą. "Nie jest to naszą intencją" - dodał przy tym minister finansów

Reklama

Jak zaznacza Bloomberg, złoty osłabił się w związku z obawami, że sposolnienie gospodarcze w regionie będzie większe niż zakładano. Straciły też węgierski forint i czeska korona. Stało się tak po informacji amerykańskiego departamentu handlu, że liczba rozpoczętych budów w Stanach Zjednoczonych spadła o 16 proc. w grudniu, a to najgorsze dane od 1959 r. Inwestorzy zaczęli się pozbywać wschodnioeuropejskich aktywów.

"Wschodnia Europa zaczyna być postrzegana jako najbardziej ryzykownych z regionów emerging markets. To region zdominowany przez banki europejskie, które obecnie mają kłopoty. Są też ryzyka związane z opcjami walutowymi w Polsce i kredytami denominowanymi w walutach obcych na Węgrzech" - powiedział cytowany przez Bloomberga Beat Siegenthaler, szef działu emerging markets w TD Securities w Londynie, nawiązując do niedawnego problemu polskich firm z opcjami walutowymi.