Kurs EUR/USD po wcześniejszych nieudanych próbach pokonania oporu znajdującego się w okolicy 1,33 dość gwałtownie spadł zaliczając minimum dzisiejszej sesji na poziomie 1,3025. Takie zachowanie tej pary walutowej może świadczyć, że inwestorzy nadal chętnie przenoszą kapitał, w uważaną za bezpieczną, amerykańską walutę - zwraca uwagę Marcin Ciechoński z departamentu Doradztwa i Analiz DM TMS Brokers S.A.

W czwartek źle się działo także na rynkach akcyjnych, większość indeksów traciła na wartości. Do ponownego wzrostu awersji do ryzyka z całą pewnością przyczyniły się opublikowane dziś dane makroekonomiczne. Przed południem inwestorzy zostali negatywnie zaskoczeni większym od prognoz bezrobociem w Niemczech. Ta strefa gospodarki jest również obecnie dużym problemem w Stanach Zjednoczonych, gdzie po raz kolejny wzrosła opublikowana dziś liczba cotygodniowych podań o zasiłki dla bezrobotnych. Podany odczyt na poziomie 588 tysięcy był nieznacznie wyższy od prognozy zakładającej wzrost do 580 tysięcy. Słabo wypadły również dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku. Ich dynamika na poziomie spadku o 2,6 proc. miesiąc do miesiąca była znacznie gorsza od oczekiwań na poziomie minus 1,8 proc. Ponadto opublikowane dziś dane z USA o dynamice sprzedaży nowych domów ( minus 14,7 proc.) okazały się wręcz fatalne - podkreśla Marcin Ciechoński.

Zwraca uwagę, że rozchwianie rynków w ostatnich dniach – zarówno giełdowego, jak i walutowego, może świadczyć o zbliżającym się dużym ruchu. Obecnie istnieją argumenty zarówno za powrotem optymizmu, czyli osłabieniem dolara i wzrostami na giełdach, jak i pesymizmu, czyli kolejnej fali spadków kursu EUR/USD oraz przeceny akcji. "Niewiele, ale jednak większe szanse na realizację, wydaje się, że ma scenariusz drugi".

Konsekwencją opisanego zachowania rynków zagranicznych była dziś także dalsza duża zmienność w notowaniach złotego. Kursu USD/PLN oraz EUR/PLN poruszały się w ramach konsolidacji rozpoczętych na początku tego tygodnia i dopiero wybicie z nich wskaże kierunek na kolejne sesje.

Reklama

Także Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers zwraca uwagę, że w czwartek polska waluta traciła na wartości od początku handlu, który rozpoczął się na poziomie 3,30 złotego za dolara i 4,34 złotego za euro, czyli nieco więcej niż na koniec handlu w środę. Złotemu nie sprzyjała sama sytuacja na parze EURUSD, gdzie notowano spadki będące pokłosiem komunikatu Fed. W ostatnich dniach można zaobserwować starą zależność pomiędzy EURUSD, a złotym, mianowicie złoty zyskuje w momencie, gdy notowania EURUSD rosną i na odwrót.

"Polska waluta odrabiała nieco straty w okolicach południa, jednak o sporych ostatecznie ruchach w górę na parach złotówkowych przesądziły słabe dane z USA, zarówno poprzez wpływ giełd, jak i pary EURUSD. Mowa o zamówieniach na dobra trwałego użytku i sprzedaży nowych domów w grudniu. Obydwa raporty okazały się znacznie gorsze niż zakładały i tak pesymistyczne oczekiwania" - przypomina Przemysław Kwiecień.

Pesymizm na rynku przełożył się na wzrost notowań pary USDPLN do 3,35, zaś EURPLN do 4,39. Za franka na koniec dnia trzeba było zapłacić 2,93 złotego.