Odpowiedź człowieka na globalne ocieplenie była jak dotąd tak wolna, że może być już za późno, aby rozwiązać ten problem po prostu zmniejszając emisję gazów cieplarnianych w przyszłości. Oznacza to konieczność podjęcia trudnych decyzji. Szybko rosnące temperatury mogły już w takim stopniu zniszczyć ekosystemy, że będziemy zmuszeni schłodzić planetę przy pomocy dostępnych technologii – np. rozpylając aerozole siarczanowe do atmosfery, aby ograniczyć promieniowanie słoneczne.

Jednak taka geoinżynieria jest bardzo ryzykowna. Jeśli jeden kraj będzie w stanie podjąć takie działania, zmieniając globalne wzorce pogodowe, to może to wpłynąć na ludzi w innym miejscu świata i spowodować konflikt. Co więcej, aerozole pozostają zawieszone w atmosferze tylko przez okres ok. roku. Jeśli zatem emisja gazów cieplarnianych wciąż będzie rosła, to człowiek będzie musiał nieustannie podejmować tego typu działania, gdyż w przeciwnym razie ocieplanie klimatu będzie znacznie szybsze i doprowadzi do katastrofy biologicznej.

Wciąż jednak wielu naukowców zajmuje się badaniami nad geoinżynierią na wypadek, gdyby faktycznie pojawiła się potrzeba przeprowadzenia takich działań. Dobrą medyczną analogią może być amputacja. Wiadomo, że nikt nie chce stracić nogi i lekarze też nie chcą wykonywać amputacji, ale dobrze jest, jeśli chirurg wie, jak ją w razie potrzeby przeprowadzić. W tragicznych okolicznościach rozwiązanie to może być pożądane.

To godne pochwały podejście może być z drugiej strony lekko naiwne. Ryan Gunderson z Miami University w Ohio wraz z kolegami argumentuje, że geoinżynieria może stać się wygodną wymówką, aby nie rezygnować i dalej korzystać z paliw kopalnych. Geoinżynieria nie rozwiąże problemu globalnego ocieplenia i co więcej, nie rozwiąże problemy zbyt dużego wpływu człowieka na planetę, a ten przekroczył już dawno bezpieczne granice. Zaciemnianie tych kwestii odciągnie ludzi od podejmowania trudnych decyzji gospodarczych i społecznych.

Reklama

Najpotężniejsze grupy interesów, które sprzeciwiają się podejmowaniu działań w obszarze redukcji emisji gazów cieplarnianych, prawdopodobnie zainteresują się geoinżynierią i uznają ją za bardzo atrakcyjne rozwiązanie. W istocie takie się już dzieje – niektórzy członkowie Partii Republikańskiej związani z przemysłem paliw kopalnych, którzy nie uznają globalnego ocieplenia, zaczęli promować geoinżynierię jako najlepsze rozwiązanie. Biorąc pod uwagę ich osiągnięcia w zakresie negowania zmiany klimatu oraz opóźnianiu działań, aby temu przeciwdziałać, ich wpływ na ostateczne decyzje może być znaczący i decydujący.

Jednym z najistotniejszych wniosków, do jakich dochodzi Ryan Gunderson oraz jego koledzy, jest to, że nikt nie powinien zakładać, że polityka będzie ostatecznie zdeterminowana przez logikę naukową i zdrowy rozsądek. Polityka w większym stopniu może zależeć od rywalizacji pomiędzy dobrze opłacanymi grupami, które kierują się wyłącznie interesem krótkoterminowym. Najlepsze intencje naukowców, którzy chcą stworzyć dla ludzkości plan B, mogą zostać zniweczone przez siły zainteresowane tylko osiągnięciem zysku i dalszym korzystaniem z paliw kopalnych, bez zwracania uwagi na długoterminowe konsekwencje.

Co zatem robić? Nie dać się oszukać. Nie ulegać myśleniu, że ludzkość może tak przeprojektować środowisko, że uda się uniknąć problemu globalnego ocieplenia bez podejmowania radykalnych zmian sposobu życia. W przeciwnym razie skończymy z półśrodkami, a największe problemy odziedziczą po nas nasze dzieci i wnuki.

>>> Czytaj też: Zmiana klimatu kosztuje o wiele więcej, niż myślimy