„Przeszkolono ponad 22 tysiące żołnierzy” – Polska pokazuje liczby

Sztab Generalny WP na X oraz 11 Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej na swej stronie opublikowały komunikat, w którym stanowczo dementują zarzuty zawarte w tekście ukraińskiego oddziału BBC. Powołują się na konkretne dane, doświadczenia i ewaluacje, podkreślając, że szkolenie ukraińskich żołnierzy jest nie tylko intensywne, ale też elastyczne i ciągle modernizowane.

ikona lupy />
Polscy żołnierze szkolą ukraińskich. / X.com / SG WP

Szkolenie ukraińskich żołnierzy w Polsce trwa od jesieni 2022 roku. To element unijnej misji szkoleniowej Combined Arms Training Command (CAT-C), koordynowanej przez NATO i Unię Europejską. Od początku jej działania, jak czytamy w oficjalnym komunikacie: „Zrealizowano blisko 300 modułów szkoleniowych, w których przeszkolono ponad 22 tys. żołnierzy ukraińskich.”

To nie jest statyczny, jednorazowy program. Polska armia podkreśla, że szkolenia są stale udoskonalane: „Zarówno programy szkolenia, jak i same metody ewoluowały i wielokrotnie były zmieniane. Wpływ na to miały przede wszystkim doświadczenia z wojny w Ukrainie oraz Lesson Learn (LL) – wnioski wyciągane po realizacji każdego modułu szkoleniowego.”

Zarządzanie kryzysem czy dezinformacja? Polska tłumaczy się z zarzutu braku szkolenia z dronów

Jednym z głównych zarzutów BBC było pomijanie w szkoleniach tematyki związanej z walką z dronami. Polscy oficerowi odpowiadają stanowczo:

„Obecnie w większości modułów szkoleniowych posiadamy drony, które w głównej mierze pochodzą z zasobów państw sojuszniczych – członków misji. Tym samym, podczas szkolenia, we wszystkich modułach szkoleniowych uwzględniono i realnie wykorzystuje się użycie różnego rodzaju dronów.”

Nie powstał jednak osobny kurs dla operatorów bezzałogowców. Tu Polska przyznaje otwarcie, że nie posiada obecnie odpowiedniego zaplecza technicznego i kadrowego, ale nigdy nie deklarowała takich możliwości:

„Strona polska nigdy nie deklarowała powstania modułu szkoleniowego dla operatorów bezzałogowych statków powietrznych, gdyż mamy świadomość, że nie posiadamy odpowiedniej ilości sprzętu oraz wyszkolonych instruktorów.”

Zarzuty o szkolenie medyczne? „Autor nie zna pełnego obrazu”

W tekście BBC padła również krytyka dotycząca poziomu szkolenia medycznego. Polska wyjaśnia, że krytykowane zajęcia dotyczyły tylko podstawowej pomocy udzielanej przez pojedynczego żołnierza, a nie kompleksowego przygotowania medyków polowych:

„Autor artykułu nie ma wiedzy o specjalistycznym szkoleniu medycznym obejmującym ratowników pola walki, a to oni są głównym elementem zabezpieczenia medycznego na polu walki.”

ikona lupy />
Jednym z zarzutów było to ze szkolenie dotyczyło głównie podstawowego strzelania. / Materiały prasowe / SG WP

Dodatkowo podkreślono, że warunki wojny są nieprzewidywalne – nawet najlepiej przeszkolony ratownik może nie być w stanie przeprowadzić ewakuacji pod ostrzałem, co nie wynika ze słabości szkolenia, lecz z brutalnych realiów frontu.

Papierowe mapy? To nie błąd, to szkolenie podstawowe

Nie zabrakło również zarzutu o stosowanie „przestarzałych metod” – konkretnie papierowych map. Polska strona zareagowała z wojskową prostotą: „Umiejętność posługiwania się mapą oraz orientacja w terenie to podstawa żołnierskiego rzemiosła.”

To nie relikt przeszłości, ale fundament umiejętności wojskowych, szczególnie w sytuacjach, gdy nowoczesne technologie zawodzą.

„Szkolenie zawsze było dostosowane do potrzeb strony ukraińskiej”

Polska odpowiada też na zarzut, że programy szkoleniowe były niedopasowane. Jak podkreślono, to strona ukraińska wskazuje cele i zakres potrzebnych szkoleń, a wspólne dyrektywy są ustalane z udziałem przedstawicieli ukraińskiego Sztabu Generalnego oraz NATO:

„Dyrektywy szkoleniowe są opracowywane na podstawie doświadczeń strony ukraińskiej i wspólnie opracowywane przez Sztab Generalny Ukrainy, a także Security Assistance Group – Ukraine (SAG-U), a obecnie NATO Security Assistance and Training for Ukraine (NSATU).”

Na bieżąco wszystkie szkolenia są monitorowane przez oficerów łącznikowych z Ukrainy, którzy mają stałą obecność w strukturach CAT-C. Po każdym module przeprowadzana jest również ankieta ewaluacyjna.

Efekt szkolenia? Natarcie pod Kurskiem

Na koniec Polska przytacza najważniejszy dowód skuteczności szkolenia – realne działania wojenne prowadzone przez wyszkolone jednostki:

„Najlepszym dowodem na skuteczność realizowanego szkolenia może być fakt, że wyszkolone w ramach CAT-C pułki SZ Ukrainy z powodzeniem zrealizowały natarcie na kierunku Kurska.”

Co ciekawe – jak zauważa komunikat – to właśnie jeden z uczestników tego szkolenia miał być rozmówcą w materiale BBC, co stawia pytania o spójność przekazu i intencje niektórych relacji.
Można tu dodać że ten argument, może jednak nie być szczególnie trafiony. Po początkowym sukcesie ukraińskiego natarcia, w tym zdobyciu przygranicznego rosyjskiego miasta Sudża, ukraińskie zgrupowanie zostało rozbite, a inicjatywa przeszła w ręce Rosjan. Obecnie, według dostępnych doniesień, to siły rosyjskie przeszły na ukraińską stronę granicy i kontrolują część strefy przygranicznej, gdzie wcześniej trwała ukraińska ofensywa. To moze jednak jedynie pokazywać, że nawet dobrze przeprowadzone szkolenie nie gwarantuje sukcesu operacyjnego w warunkach realnego pola walki – gdzie decydują logistyka, przewaga ogniowa i dostęp do zasobów, a nie tylko jakość wyszkolenia.

Podsumowując, Polska armia nie tylko odpiera zarzuty, ale też pokazuje dane, liczby i konkretne przykłady, które mają potwierdzać skuteczność prowadzonych działań. Spór o jakość szkoleń może mieć drugie dno – a jego tłem są różnice w oczekiwaniach i presji, jaką odczuwa każda ze stron konfliktu.