Warszawa, 06.03.2018 (ISBnews/ CMC Markets) - Światowe giełdy rosną, odbijając po wyprzedaży z początku lutego, a tymczasem na GPW inwestorzy jedynie "liżą rany" i czekają na istotny kapitał, który wyparował z naszego parkietu. Ważne, że złotemu udało się powstrzymać spadki. To jednak dość widoczny i istotny rozdźwięk z sytuacją na GPW.
Dzisiaj rano w Warszawie możemy doświadczyć kolejnych wzrostów, po tym jak w USA i Japonii sesje zakończyły się dość optymistycznie. Wczoraj niemiecki DAX wybronił wsparcie będące lokalnym dnem z lutego. Podobnie wygląda japoński Nikkei, który dziś zwyżkował. Amerykańskie indeksy utrzymują się na wysokich poziomach. W tym zestawieniu warszawska giełda jest zdecydowanie najsłabsza.
WIG20 pogłębił wczoraj dno bieżącego, krótkoterminowego trendu spadkowego. Na szczęście, na fali optymizmu w Europie i w USA udało się wyrysować pozytywną formację i zakończyć notowania nawet powyżej poziomu piątkowego otwarcia. Olbrzymim mankamentem jest jednak obrót, który był na GPW niewielki, znacznie niższy niż podczas spadkowych sesji w środę, czwartek i piątek. To umniejsza znaczeniu wczorajszych zwyżek. Do momentu wyraźnego przebicia przez WIG20 strefy 2370-2385 pkt. „niedźwiedzie" pozostaną w przewadze. Mimo to najskuteczniejsi inwestorzy w CMC Markets są optymistami. 70% z tych spośród nich, którzy działają na polskim rynku akcji poprzez kontrakty CFD Poland20, pozostawiło wczoraj „na noc" otwarte długie pozycje (na wzrost).
Pomimo obaw o perspektywę wojny handlowej, którą może zapoczątkować prezydent Trump, giełdom w Europie, USA i Japonii udaje się istotnie rosnąć. Wyjątkiem jest włoski parkiet, dotknięty kryzysem politycznym. Jednak, pomimo negatywnego wydźwięku ostatnich wyborów, reakcje giełdy w Mediolanie można określić jako bardzo umiarkowane. Po prostu niepewność polityczna nie jest we Włoszech niczym nowym. Nie pomaga ona jednak włoskiej gospodarce i jej systemowi bankowemu. Ich problemy pozostaną nierozwiązane i, przynajmniej dla Unii Europejskiej, cały czas stanowią "tykającą bombę".
Rynki w Azji wydają się wierzyć w tweety Donalda Trumpa sugerujące, że zapowiedzi eskalacji wojny handlowej to tylko strategia negocjacyjna z NAFTA. Trudno jednak nie obawiać się posunięć USA w tym względzie. Szybkim efektem ewentualnej wojny handlowej może być wzrost cen na całym świecie, wywołany mniejszą konkurencją na lokalnych rynkach oraz cłami. Te kwestie poruszane są przez wszystkich istotnych analityków makroekonomicznych.
W kalendarium na dziś nie ma istotnych danych z Polski, a do godz. 16:00 takie nie napłyną też z zagranicy. Owszem ciekawe będą doniesienia dotyczące inflacji w Szwajcarii, ale to dopiero popołudniowe dane o zamówieniach fabrycznych w USA mogą istotnie wpływać na rynki.
Łukasz Wardyn, dyrektor - Europa Wschodnia, CMC Markets
(ISBnews/ CMC Markets)