Turcja zaapelowała do USA o powstrzymanie ruchów bojowników z kurdyjskiej milicji YPG, którzy przenoszą się z innych terenów w region Afrinu, by stawić czoło tureckiej ofensywie - poinformował w środę rzecznik prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.

Wojska tureckie prowadzą w Syrii własną ofensywę wymierzoną w kurdyjską milicję o nazwie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG), która kontroluje leżący w prowincji Aleppo region Afrin. Operacje wywołała napięcia między Ankarą a Waszyngtonem, który traktują YPG jako głównego sojusznika w walkach z Państwem Islamskim w Syrii.

We wtorek rzecznik dowodzonych przez Kurdów Syryjskich Sił Demokratyczne (SDF) Abu Omar al-Edilbi poinformował, że SDF przenoszą 1,7 tys. bojowników z linii frontu z Państwem Islamskim (IS) do Afrinu, by walczyli tam przeciwko ofensywie zbrojnej tureckiego wojska. Przekazał agencji Reuters, że 700 bojowników już przeniosło się do Afrinu. YPG to część SDF.

Zbrojna ofensywa turecka przeciwko YPG w Afrinie rozpoczęła się 20 stycznia. Ankara uważa YPG za przedłużenie Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), uznawanej za organizację terrorystyczną. YPG odpiera zarzuty o terroryzm i oskarża Turcję o ataki na cywilów.

Rzecznik Erdogana Ibrahim Kalin powiedział w środę na konferencji prasowej, że Turcja pracuje nad wydłużeniem rozejmu w syryjskiej Wschodniej Gucie z obecnych pięciu do 24 godzin dziennie i że prezydent Erdogan jeszcze w środę ma przedyskutować sytuację z prezydentem Iranu Hasanem Rowhanim.

Reklama

>>> Czytaj też: Korea Płn. jest gotowa na denuklearyzację. W zamian za gwarancję bezpieczeństwa dla reżimu