Balon próbny administracji USA zakładał, że Kijów otrzyma gwarancje bezpieczeństwa bez pełnego członkostwa w NATO, które miałyby go chronić po ewentualnym porozumieniu pokojowym. Analitycy wskazują jednak, że takie zobowiązania nie mają mocy prawnej wynikającej z klauzuli zbiorowej obrony Sojuszu Północnoatlantyckiego i niemal na pewno zostałyby odrzucone przez Moskwę. Dodatkowo ich realizacja zależałaby od decyzji przyszłych administracji amerykańskich, ponieważ Kongres nigdy ich formalnie nie ratyfikował.

Gwarancje na wzór artykułu 5. NATO dla Ukrainy. "To ślepa uliczka"

Jennifer Kavanagh, dyrektor do spraw analiz wojskowych w Defense Priorities, proponuje model zbrojnego niezaangażowania. Zakłada on rezygnację z formalnych gwarancji na rzecz strategii samoobrony Ukrainy wspieranej przez trwałe, ale warunkowe wsparcie Zachodu. – Ustalenia dotyczące powojennego bezpieczeństwa Ukrainy będą kluczowe dla zakończenia wojny – podkreśla Kavanagh. – Trwałe porozumienie musi uwzględniać obawy Ukrainy przed agresją, a jednocześnie brać pod uwagę stanowisko Rosji oraz ograniczenia polityczne i finansowe Zachodu – dodaje.

Rosja najprawdopodobniej będzie obstawać przy dwóch "czerwonych liniach". W interesach Moskwy jest brak członkostwa Ukrainy w NATO i brak stacjonowania obcych wojsk na jej terytorium. Kavanagh ocenia, że Zachód nie będzie w stanie trwale kwestionować tych wymagań, zwłaszcza bez szerokiego poparcia społecznego lub podstaw traktatowych. Oferowanie gwarancji w stylu NATO bez faktycznego członkostwa grozi stworzeniem oczekiwań, których USA i Europa nie będą w stanie spełnić w zmieniających się okolicznościach politycznych.

"Zbrojne niezaangażowanie jest najbardziej realnym podejściem do bezpieczeństwa Ukrainy po wojnie, ponieważ zapewnia zdolność obrony i odstraszania agresora, jednocześnie uwzględniając obawy Rosji oraz ograniczenia polityczne i zasobowe w Stanach Zjednoczonych i Europie" – czytamy w raporcie.

Podstawą modelu jest strategia samoobrony oparta na odmowie dostępu do terytorium. Określa się ją "obroną jeża". Ukraina miałaby utrudniać każdą próbę zajęcia swojego terytorium przez Rosję, czyniąc ją kosztowną i mało prawdopodobną do powodzenia. Jeśli odstraszanie zawiedzie, celem staje się wyczerpanie sił agresora i uniemożliwienie mu osiągnięcia celów, bez polegania na szybkiej interwencji z zewnątrz.

Wsparcie zamiast gwarancji. Realistyczny scenariusz dla Ukrainy

Zamiast formalnych zobowiązań wojskowych Kavanagh proponuje system wielopoziomowego wsparcia ze strony Zachodu. Obejmuje on stałą pomoc wojskową i finansową w czasie pokoju, co pozwala Ukrainie utrzymywać gotowość obronną, a jednocześnie zapewnia stabilność ekonomiczną i logistyczną. W razie ponownej agresji przewidziane jest uprzednio uzgodnione zwiększenie pomocy wojskowej i gospodarczej, w tym wzmocniona wymiana informacji wywiadowczych, co pozwala szybciej reagować na zagrożenia.

Kavanagh sugeruje również tworzenie zachodnich zapasów strategicznej broni przechowywanych poza Ukrainą, gotowych do wykorzystania w sytuacjach kryzysowych. Dodatkowo przewidziano mechanizm automatycznych sankcji, które byłyby nakładane w przypadku naruszenia porozumienia przez Rosję. Żaden z tych elementów nie wymagałby traktatowego zobowiązania do bezpośredniej walki z Rosją, a jednocześnie podnosi koszty ewentualnej agresji i pozostaje wykonalny politycznie.

Raport szacuje, że Ukraina potrzebowałaby około 235 tys. żołnierzy czynnej służby i 345 tys. rezerwistów, co stanowi górną granicę możliwości utrzymania w dłuższej perspektywie przy ograniczeniach demograficznych i finansowych. Pomoc Zachodu w tym modelu miałaby wynieść około 41,5 mld dol. w ciągu pięciu lat, czyli mniej niż 10 mld rocznie.