W trakcie sesji indeks stracił 4,24%, silnie spadały również S&P500 i Nasdaq, odpowiednio o 4,66% i 3,99%. Innym rekordem był wynik finansowy giganta ubezpieczeniowego AIG za czwarty kwartał. Strata w wysokości 61,7 mld USD jest jak do tej pory największą odnotowaną w historii amerykańskich spółek. Co ciekawe, akcje AIG zakończyły dzień w okolicach poziomów poprzedniego zamknięcia, do czego z pewnością przyczyniła się decyzja rządu Stanów Zjednoczonych o „wpompowaniu” w ubezpieczyciela kolejnych 30 mld USD w celu uchronienia go od bankructwa.

Takie działanie przypomniało jednak inwestorom, że kondycja amerykańskiego sektora finansowego wciąż jest bardzo słaba. Nie dziwi zatem fakt, że wśród najsilniej zniżkujących spółek znalazły się m.in. Citigroup, Bank of America czy JP Morgan. Interesujący jest fakt, że tym razem nastroje zza Oceanu nie przeniosły się na parkiety europejskie, azjatyckie zaś zareagowały w mocno ograniczonym stopniu. Od początku dnia wzrosty obserwujemy na większości giełd Starego Kontynentu, w tym także na GPW. Pomimo otwarcia na niewielkich minusach, około godziny 10:00 WIG20 zyskiwał już 1%, rosły również FTSE250, DAX i CAC40. Tak duże rozbieżności między rynkami różnych kontynentów raczej nie utrzymają się długo, jeśli więc do końca dnia indeksy europejskie nie zmienią kierunku, można będzie liczyć na korektę w Stanach.