Coraz więcej objawów kryzysu puka do drzwi Chin. Indeks cen konsumenckich (CPI) – najpopularniejszy miernik inflacji na świecie – spadł w lutym w Państwie Środka po raz pierwszy od 2002 roku. Groźba deflacji może zagrozić powrotowi trzeciej gospodarki świata na tory wzrostu.

Według danych chińskiego biura statystycznego, indeks CPI spadł licząc rok do roku o 1,6 procent. W zeszłym tygodniu premier Chin Wen Jiabao ustalił na cały 2009 rok cel inflacyjny w wysokości 4 procent. Ma to zostać osiągnięte dzięki zwiększeniu akcji kredytowej i wartemu 4 biliony juanów (585 miliardów dolarów) pakietowi stymulacyjnemu.

„Deflacja – mimo, że jest prawdziwym zagrożeniem – raczej będzie tymczasowym zjawiskiem.” – komentuje Jing Ulrich z oddziału JPMorgan Chase w Hongkongu. Według niej, władze mogą obciąć stopy procentowe i zmniejszyć wymagania dla bankowych rezerw, a także wprowadzić kolejne środki mające pobudzić konsumpcję.

Spadek indeksu CPI był większy niż w Irlandii, na Tajwanie i w Tajlandii, czyli innych krajach, w których według danych Bloomberga w ostatnim czasie wystąpiła deflacja. W Stanach Zjednoczonych indeks cen konsumenckich w styczniu w stosunku rocznym nie zmienił się – po raz pierwszy od 1955 roku.