"My niżej podpisani uczestnicy negocjacji ze strony PLL LOT oświadczamy, że podczas wczorajszych rozmów nie doszło do sytuacji przedstawionej w mediach przez panią negocjator, i podanej wieczorem jako przyczyna jej popołudniowej rezygnacji z reprezentowania strony związkowej" - czytamy w środowym oświadczeniu zespołu negocjacyjnego reprezentującego zarząd spółki.

We wtorek wieczorem Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy (MKS), który zorganizował strajk w LOT poinformował, że rozmowy z zarządem zostały przerwane. "Powodem ich przerwania były groźby kierowane w trakcie dzisiejszych negocjacji pod adresem strony związkowej i jej negocjatora przez upoważnionego do rozmów pana Bartosza Piechotę" - mówił szef Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT Adam Rzeszot, który zasiada we władzach MKS i jednocześnie uczestniczy w negocjacjach z przedstawicielami zarządu. Związkowcy domagają się zmiany negocjatora ze strony spółki.

"Przedmiotem negocjacji rozpoczętych w ubiegły piątek z innym negocjatorem, który w sobotę również zrezygnował z reprezentowania strony związkowej były bowiem i pozostają sprawy pracownicze, a nie kwestie związane z osobami kolejnych negocjatorów. Podstawowym celem spółki LOT jest bowiem jak najszybsze osiągnięcie porozumienia i zakończenie akcji protestacyjnej. Bardzo bolejemy nad tym, że nie można potwierdzić, jaki był stan faktyczny prowadzonych rozmów, gdyż – w imię wzajemnego zaufania – obie strony zgodziły się nie rejestrować przebiegu rozmów" - czytamy w oświadczeniu zespołu negocjacyjnego LOT.

Zespół ten tworzą cztery osoby: oddelegowany czasowo z rady nadzorczej Bartosz Piechota oraz trzy inne osoby ze spółki, m.in. negocjator, prawnik.

Reklama

"W związku z tą zasadniczą rozbieżnością dotyczącą relacji z prowadzonych wczoraj negocjacji postulujemy, aby były one od dziś nagrywane przez obie strony. Unikniemy w ten sposób interpretacji prowadzonych rozmów a tym bardziej bezpodstawnych oskarżeń dotyczących ich przebiegu" - napisano.

Jednocześnie przekazano, że negocjatorzy ze strony zarządu na godz. 10. zaprosili reprezentantów strony strajkowej, "w dowolnym składzie, na rozmowy w sprawie zakończenia strajku". "Wyrażamy nadzieję, że nasza wola zakończenia tego strajku zostanie dziś zrealizowana" - podkreślono.

Ze strony związkowej w rozmowach, oprócz Rzeszota, udział bierze przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego (ZZPPiL) Moniki Żelazik i wiceprzewodnicząca tego związku Agnieszka Szelągowska, a także Karol Sadowski (prawnik związkowców) oraz negocjator Monika Gładoch, dr hab. nauk prawnych i m.in. ekspert Pracodawców RP.

Gładoch mówiła we wtorek wieczorem, że w trakcie rozmów z zarządem, "w momencie, w którym okazało się, że na ten moment komitet strajkowy nie podpisze porozumienia, jakiego oczekuje strona zarządu, dowiedziałam się, że reprezentując strajkujących namawiam ich do akcji strajkowej i będę ponosić odpowiedzialność materialną za szkodę związaną ze strajkiem". "Traktuję to jako groźbę bezprawną. I tym samym nie mogę dalej prowadzić rozmów z osobą, od której doznałam tych szykan, dlatego, że muszę być w pełni bezstronna i przekonana, co do możliwości negocjacyjnych. Tą możliwości dzisiaj odebrano" - mówiła Gładoch.

W reakcji na to, rzecznik PLL LOT Adrian Kubicki powiedział, że Bartosz Piechota będzie kontynuował w imieniu spółki rozmowy z protestującymi związkami zawodowymi. Dodał, że zarzuty związkowców odnośnie szantażowania negocjatora związków zawodowych są bezpodstawne.

Związkowcy poinformowali, że przedłużają zawieszenie strajku do środy do godz. 22.30. Oznacza to, że w środę, podobnie jak we wtorek, osoby które uczestniczą w zawieszonym strajku stawiają się do pracy, ale tylko na rejsy po Europie, tak aby mogły na noc wrócić do Warszawy.

Związkowcy rozpoczęli strajk 18 października br.

>>> Czytaj też: Tak Idea Bank wkręcał klientów w GetBack