Prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz poinformowała w środę, że podjęła decyzję o zakazie organizacji Marszu Niepodległości 11 listopada.

Kukiz zapytany przez dziennikarzy w Sejmie o tę decyzję prezydent stolicy ocenił ją jako "niezbyt fortunną". "Nie uważam, żeby ta decyzja służyła bezpieczeństwu państwa biorąc pod uwagę (obecną) sytuację w policji" - powiedział.

Dodał, że nie chce szukać winnego tej sytuacji - czy to ta osoba, która zakazała marszu, czy ludzie odpowiedzialni za sytuację w policji. "Istnieje duża możliwość zaistnienia takich zdarzeń, które nie będą mogły być skontrolowane przez policję, bo jej po prostu nie będzie skoro policja idzie na masowe L-4 chorując na tzw. +psią grypę+ i z godziny na godzinę powiększać się ilość tych chorych policjantów" - mówił Kukiz.

Zaznaczył przy tym, że jest pewien, iż do marszu w Warszawie dojdzie. "Im bardziej będzie zakazywany, tym bardziej będzie ten marsz zwoływany, ale nie będzie tych, którzy mogli być w jakikolwiek sposób zapobiec zgromadzeniu, bo są na L-4" - stwierdził Kukiz. Dodał przy tym, że "bardzo łatwo jest o prowokacje przy tak wielkim zbiorowisku ludzkim".

Reklama

Pytany, czy będzie brał udział w Marszu Niepodległości, odpowiedział: "mam trochę inne plany". "Na pewno ludzie z Kukiz'15 będą w nim uczestniczyć. Ja z kolei mam święto lokalne" - powiedział Kukiz.

Przyznał, że Ruch Narodowy, który jest legalną organizacją, będzie również mógł wziąć udział w takiej demonstracji. Podkreślił zarazem, że wznoszenie czy prezentowanie haseł w stylu "biała rasa" powinno być ścigane.

Prezydent Warszawy, uzasadniając swoją decyzję wskazała m.in. na to, że rezolucja Parlamentu Europejskiego z października br. w sprawie wzrostu liczby neofaszystowskich aktów przemocy wzywa państwa członkowskie do podjęcia kroków przeciwko mowie nienawiści i przemocy.

"Dwukrotnie pisałam do ministra (sprawiedliwości Zbigniewa) Ziobry w sprawie delegalizacji ONR (Obóz Narodowo-Radykalny), a wiemy, że przewodniczący marszu jest osobą, która pełni funkcję w pruszkowskim ONR. On zresztą podpisał się pod wnioskiem do wojewody o zorganizowanie tego marszu. Uważam z całą odpowiedzialnością, że nie tak powinno wyglądać stulecie odzyskania niepodległości przez polskie państwo, stąd moja decyzja o zakazie marszu" - oświadczyła prezydent stolicy. Dodała, że konsultowała tę decyzję z przyszłym prezydentem stolicy Rafałem Trzaskowskim.

Po ogłoszeniu decyzji prezydent Warszawy, wiceprezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Mateusz Marzoch powiedział PAP, że "Marsz Niepodległości i tak się odbędzie, niezależnie od tego, co twierdzi prezydent stolica.

W ubiegłorocznym Marszu Niepodległości, który przeszedł ulicami Warszawy 11 listopada pod hasłem "My chcemy Boga", według szacunków policji wzięło udział około 60 tys. osób. Wśród transparentów trzymanych przez uczestników marszu znalazły się takie, na których widniały hasła: "Wszyscy różni, wszyscy biali" czy "Europa tylko dla białych". W zeszłym roku media donosiły też o skandowaniu haseł "Sieg Heil", "Biała siła" czy "Żydzi won z Polski".

Sprzeciw wobec "tolerowania przez władze państwowe zachowań rasistowskich i ksenofobicznych" przyjęła Rada Warszawy. Stanowiska tego nie poparli radni PiS, którzy zapewniali, że władze państwowe nie tolerują takich zachowań. Śledztwo dotyczące publicznego propagowania faszystowskiego ustroju państwa i nawoływania do nienawiści na tle różnic rasowych, etnicznych i wyznaniowych podczas marszu prowadzi warszawska prokuratura okręgowa.(PAP)

autor: Grzegorz Bruszewski