"Dla tych, którzy chcą przejęcia władzy, istnieje tylko jedna droga: prowadzi ona przez urny wyborcze, przez wolne i uczciwe wybory" - powiedział 75-letni Omar Baszir podczas wystąpienia na wiecu, którym miał uspokoić nastroje w stolicy. Polityk "tańczył do patriotycznej muzyki i wymachiwał żwawo laską", co miało podkreślać, że doskonale panuje nad sytuacją - wskazują media.

Celu, jakim było załagodzenie narastającego konfliktu społecznego poprzez bezpośrednie zwrócenie się głowy państwa do ludności, nie udało się w środę osiągnąć - pisze Reuters. Podczas gdy prezydent przemawiał do swych zwolenników, domagający się jego ustąpienia demonstranci, którzy od prawie miesiąca zbierają się na ulicach sudańskiej stolicy, wznosili okrzyki "Wolność! Wolność!"

W środę środowiska lekarskie poinformowały, że od początku tygodnia zginęła jedna osoba, a sześć odniosło poważne rany. Doniesienia te zostały zdementowane przez ministerstwo zdrowia, które w oświadczeniu opublikowanym za pośrednictwem rządowej agencji SUNA wskazało, że dane z placówek medycznych tego nie potwierdzają: żadnemu uczestnikowi protestów nie była udzielana pomoc medyczna - podkreślono.

Od początku protestów według oficjalnych danych miało zginąć co najmniej 20 osób, w tym - dwóch funkcjonariuszy służb porządkowych. Organizacja Amnesty International informowała wcześniej o co najmniej 37 zabitych.

Reklama

Początkowo powodem protestów były rosnące ceny, a także niedobory żywności i paliw oraz brak dewiz. Protestujący zaczęli jednak stosunkowo szybko żądać również dymisji Omara Baszira. Stało się tak, gdy opinia publiczna została zaalarmowana planami szefa państwa odnośnie do zmian w ustawie zasadniczej, co miałoby mu umożliwić utrzymanie władzy także po zakończeniu obecnej kadencji w 2020 r.

W niedzielę na ulice stolicy Sudanu, Chartumu, wyległy tysiące demonstrantów, którzy domagali się dymisji Baszira i rozpoczęcia reform gospodarczych. Policja użyła wobec protestujących gazu łzawiącego.

Demonstrujący zebrali się w pięciu różnych miejscach Chartumu, by następnie rozpocząć marsz w kierunku pałacu prezydenta w centrum stolicy. Na głównych placach miasta nocą z soboty na niedzielę zgromadziły się siły porządkowe.

W niedzielę akcje protestu odbywały się też w ok. 200-tysięcznym mieście Wad Madani na południe od Chartumu.

Ze względu na protesty 23 grudnia w stolicy "do odwołania" zamknięto szkoły. Resort edukacji zapowiedział, że zostaną one ponownie otwarte we wtorek.

Blisko 39-milionowy Sudan rozwija w ostatnich latach eksploatację zasobów ropy naftowej i złota, ale według Banku Światowego 60-75 proc. ludności nadal żyje z rolnictwa. Ogromna większość Sudańczyków cierpi biedę, utrzymując się za równowartość mniej niż jednego dolara dziennie.

W 2009 roku Omar Baszir został pierwszym w historii urzędującym prezydentem oskarżonym przez Międzynarodowy Trybunał Karny o zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne i ludobójstwo w sudańskiej prowincji Darfur. MTK wystawił za nim dwa nakazy aresztowania - w 2009 i 2010 roku. (PAP)

mars/