Strzałka zaproponował także spotkanie przedstawicieli służb weterynaryjnych, aby dyskusja o mięsie chorych krów, które dostało się na rynek, przebiegała na poziomie ekspertów. W liście polski minister miał wyrazić ubolewanie z faktu funkcjonowania w Polsce ubojni pozyskującej mięso z chorych zwierząt, które trafiło także na Słowację – informowała słowacka telewizja TA3.

Ambasador zapewnił szefową resortu rolnictwa, że polskie urzędy zrobiły wszystko, żeby podobna sytuacja już się nie powtórzyła. Mateczna po spotkaniu powiedziała dziennikarzom, że nie do końca ufa takim zapewnieniom, bo jak mówiła, dostawała z polskiej strony zapewnienia, że podejrzane mięso nie trafiło na Słowację. Jej zdaniem, ambasador przyjął te wątpliwości do wiadomości.

Jak podkreślała, według polskich dziennikarzy istnieje prawdopodobieństwo, że w Polsce istnieją inne rzeźnie, gdzie dokonuje się uboju chorych zwierząt, dlatego też zaapelowała o pełną kontrolę wszystkich polskich rzeźni. Zwróciła zarazem uwagę, że kontrole będą niepotrzebne w sytuacji, gdy lekarz weterynarii będzie obecny przy całym procesie pozyskiwania mięsa, tak jak jest to na Słowacji.

Reklama

Mateczna spotkała się z dziennikarzami na specjalnej konferencji prasowej wspólnie z minister szkolnictwa, nauki, badań i sportu Martiną Lubyovą. Apelowała, żeby szkoły nie lekceważyły ryzyka dla dzieci, jakie niesie za sobą zakup jakościowo złej żywności. Jak przypomniała, od 2016 roku obowiązują rozporządzenia mające na celu zwiększenie bezpieczeństwa żywnościowego, a szkoły zamawiając mięso nie powinny kierować się jedynie ceną. Lubyova ze swojej strony dodała, że szkoły powinny wymagać od dostawców przedstawienia urzędowo poświadczonych zezwoleń na przetwarzanie mięsa.

Słowackie media szczegółowo relacjonują wydarzenia związane z pojawieniem się na słowackim rynku, przede wszystkim we wschodniej części kraju, podejrzanego mięsa z Polski. Na Słowację trafiło ok. 300 kg takiego mięsa. Premier Peter Pellegrini apelował w czwartek, żeby szkolne stołówki wykorzystywały tylko mięso pochodzące ze słowackich zwierząt i przerabiane na Słowacji.

Przedstawiciele Izby Rolnej podczas konferencji prasowej w piątek powtórzyli apel premiera, który skierowali do wszystkich samorządów w kraju. Przewodniczący Izby Emil Macho stwierdził, że rzeźnie w ich kraju znajdują się pod 24-godzinną kontrolą weterynarzy i wykluczył, by podobna sytuacja mogła zaistnieć na Słowacji.

W zeszłym tygodniu telewizja TVN24 wyemitowała reportaż o nielegalnym uboju chorych krów, który odbywał się w nocy bez nadzoru weterynaryjnego w rzeźni w powiecie Ostrów Mazowiecka. We wtorek Główny Inspektorat Weterynarii poinformował o cofnięciu zgody na prowadzenie działalności rzeźni, w której - jak wynikało z reportażu - ubijano chore krowy i sprzedawano ich mięso. W środę Ardanowski oświadczył, że w tej sprawie nie może być pobłażania, bo chociaż był to przypadek incydentalny, psuje wizerunek polskiej żywności.

W czwartek Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk podał, że łącznie z nielegalnego uboju pochodziło ok. 9,5 tony mięsa, z czego 2,7 tony sprzedano za granicę. Przekazał też, że rzeźnia z powiatu Ostrów Mazowiecka została zamknięta.

Na prośbę KE Polska uruchomiła 29 stycznia system szybkiego ostrzegania dotyczący żywności i paszy oraz poinformowała państwa członkowskie o wydarzeniach. System ten pozwala na śledzenie transportu mięsa i wycofywanie go z obrotu. Polskie władze poinformowały też KE, że rzeźnia została zamknięta.

Piotr Górecki (PAP)