Trwające od ubiegłej środy dyskusje między obiema stronami mają na celu przełamanie trwającego od miesięcy impasu politycznego w sprawie opuszczenia Wspólnoty po tym, gdy Izba Gmin trzykrotnie odrzuciła rządowy projekt porozumienia dotyczący warunków brexitu.

Wtorkowe rozmowy z udziałem czołowych ministrów w rządzie premier Theresy May - w tym m.in. de facto wicepremiera Davida Lidingtona, ministra finansów Philipa Hammonda oraz ministra ds. brexitu Stephena Barclaya - i najważniejszych ministrów w gabinecie cieni zostały wznowione wczesnym popołudniem i trwały cztery godziny.

W komunikacie dla mediów Downing Street zaznaczyło, że negocjacje były "produktywne" i dotyczyły "wielu tematów", a przedstawiciele rządu "pozostają zdeterminowani, aby zrealizować decyzję wyborców o brexicie".

Jak podkreślono, "obie strony pracują ciężko nad tym, aby porozumieć się w sprawie dalszych kroków, zdając sobie sprawę z konieczności szybkiego porozumienia w celu uniknięcia wyborów europejskich".

Reklama

Bardziej krytyczny był jednak rzecznik opozycji, który zastrzegł, że przedstawiciele Partii Pracy "wciąż jeszcze nie widzieli (w toku negocjacji) jasnej zmiany w dotychczasowym stanowisku rządu".

Jednocześnie Izba Gmin wyraziła we wtorek poparcie dla rządowego wniosku o przedłużenie procesu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej do 30 czerwca br., wzmacniając pozycję May przed rozpoczynającym się w środę szczytem Rady Europejskiej w Brukseli.

Za propozycją opowiedziało się 420 posłów, a przeciwko było 110 deputowanych, głównie z eurosceptycznego skrzydła rządzącej Partii Konserwatywnej, którego członkowie - głosując przeciwko swojemu rządowi - liczą na to, że uda się doprowadzić do szybszego opuszczenia Wspólnoty.

Wynik głosowania był jedynie formalnością wynikającą z przyjętej w poniedziałek ustawy wymagającej zgody parlamentu dla takiego ruchu, bo szefowa rządu jeszcze w ubiegłym tygodniu przedstawiła taką propozycję w liście do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska.

Premier May nie uczestniczyła we wtorek w pracach parlamentu, bo przebywała najpierw z wizytą w Berlinie, gdzie spotkała się z niemiecką kanclerz Angelą Merkel, a po południu poleciała do Paryża, gdzie wzięła udział w rozmowach z francuskim prezydentem Emmanuelem Macronem.

Konsultacje szefowej rządu z europejskimi sojusznikami są elementem przygotowań przed decydującym szczytem UE, na którym liderzy 27 państw członkowskich będą musieli podjąć jednogłośną decyzję w sprawie brytyjskiego wniosku o przedłużenie procesu wyjścia ze Wspólnoty.

Proponowany przez May termin może wiązać się m.in. z udziałem Wielkiej Brytanii w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, choć premier zaznaczyła w liście do Tuska, że jej rząd "będzie chciał ustalić harmonogram ratyfikacji, który pozwoli na wyjście ze Wspólnoty przed 23 maja 2019 roku", ostrzegając, że udział Brytyjczyków w procesie wyboru nowych europosłów "nie leżałby ani w interesie Wielkiej Brytanii, ani Unii Europejskiej".

W razie mało prawdopodobnego braku zgody unijnych liderów na wniosek o opóźnienie brexitu Wielka Brytania mierzyłaby się z koniecznością opuszczenia Wspólnoty bez porozumienia, co - jak ostrzegali eksperci - wywołałoby poważne konsekwencje dla brytyjskiej i europejskiej gospodarki, albo musiałaby się jednostronnie wycofać z decyzji o wyjściu z UE.

>>> Czytaj też: Merkel spotkała się z May w Berlinie. Efekt? "Absolutnie nic się nie zmieniło"