Odrodzić się, oczyścić. Żeby przez nasze życie (myślimy sobie), jak przez stajnię Augiasza, przepłynął na wskroś rwący nurt; by wymył wszystko, co zagmatwane, zgniłe, zapyziałe i pozwolił nam rozpocząć na czysto. Niech zniknie to, co brudne; niech zostanie to, co nowe i nietknięte, i da początek pięknu, dobru i prawdzie.
Ta uniwersalna potrzeba odnowy i oczyszczenia miewa oczywiście wymiar indywidualny – stąd popularność wiosennych detoksów miętą i pieprzem, ubraniowo-fryzurowych „makeoverów” czy poradników pomagających zacząć nowe życie. Ale ma też szerszy wymiar wspólnotowy, a więc i polityczny. Dlatego co jakiś czas opanowuje nas przemożna chęć, by odnowił się świat polityki – by stary układ spłonął, a zastąpiła go rzecz nowa, zdrowa, świeża i niepokalana jak pęd żonkila.
Kto ma być symbolem tej odnowy, jej zwiastunem i głównym twórcą? Dziewica. Co jakiś czas marzy się nam ktoś politycznie nieumoczony, nietknięty i nieuwikłany; ktoś, kogo dusza będzie tak czysta, że siłą tej czystości na nowo tchnie dobro w system. Chcemy, by nas reprezentował, bo i my mamy w sobie cząstkę naiwnego dobra, która pragnie lidera. W takim debiutancie pokładamy nadzieję na sanację – od uzdrowienia klimatu politycznego po całkowitą zmianę toksycznego ustroju. Polityka bowiem jawi nam się jako gniazdo żmij, którego sprzątania nie można zlecić samym żmijom. Tylko polityczna dziewica może wrzucić granat w ich siedlisko.
Polska polityka jest przesiąknięta tęsknotą za czystością. Ale czy to marzenie się spełni? Czy nastanie nasza sanacja?
Reklama

Anatomia niewinności

Najpierw ustalmy, że używanie kategorii dziewictwa jest zasadniczo niewłaściwe. Z wielu powodów: po pierwsze, to pojęcie dość idiotycznie rozdziela oś życia, fetyszyzując pojedynczy akt seksualny; po drugie, ponieważ nie jest zwykłą deskrypcją, ale wartościuje, przez wieki stanowiło narzędzie opresji kobiet. Tam, gdzie czystość jest walutą, pojawia się bierność i znika wolność. Ale właśnie dlatego będziemy go tu używać – w polityce czystość, jak się okaże, jest bowiem równie arbitralna, mityczna, nasycona przesądami i w gruncie rzeczy nieistotna jak w pościeli.
A potem usiądźmy i wsłuchajmy się w retorykę polityczną – i od razu dojdziemy do wniosku, że wybory to dzisiaj nic innego jak targ dziewic.
Treść całego artykułu można przeczytać w poniedziałkowym, specjalnym wydaniu DGP.