Podczas spotkania za zamkniętymi drzwiami urzędnicy zgodzili się co do potrzeby zwiększenia dwustronnej komunikacji w sprawie denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego – przekazało biuro Muna. Według południowokoreańskiej agencji Yonhap poruszyli również temat sobotniej próby wyrzutni rakiet, przeprowadzonej przez reżim w Pjongjangu.

Mun przewodzi południowokoreańskiej delegacji parlamentarnej, która rozpoczęła w poniedziałek wizytę w Chinach. Yang jest członkiem Biura Politycznego Komitetu Centralnego KPCh i dyrektorem Centralnej Komisji Spraw Zagranicznych tej partii.

Na prośbę o ocenę północnokoreańskiej próby broni Yang odparł, że Chiny nie sądzą, aby wywołała ona jakąkolwiek zmianę w kontekście prowadzonego dialogu – podał Yonhap.

Według południowokoreańskiego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów Korea Płn. wystrzeliła w sobotę "kilka pocisków krótkiego zasięgu", testując m.in. nowy rodzaj taktycznej broni sterowanej i wyrzutnie rakiet. Pociski pokonały odległość od 70 do 200 km, po czym wpadły do Morza Japońskiego.

We wtorek resort obrony w Seulu wezwał władze w Pjongjangu, by powstrzymały się od "działań, które nasilają napięcia wojskowe na Półwyspie Koreańskim". Rzeczniczka ministerstwa Czoi Hjun Su oceniła, że wystrzelenie pocisków jest sprzeczne z intencjami dwustronnego porozumienia wojskowego z ubiegłego roku.

W poniedziałek południowokoreańska agencja wywiadowcza poinformowała, że stara się ustalić rodzaj wystrzelonych przez Koreę Płn. pocisków. Nie uznała jednak tej próby za prowokacyjną, gdyż pociski najprawdopodobniej były typu ziemia-ziemia.

Sekretarz stanu USA Mike Pompeo ocenił, że negocjacje nuklearne pomiędzy Waszyngtonem a Pjongjangiem mogą się dalej toczyć, pomimo sobotniej próby broni. Dodał, że pociski "spadły do morza na wschód od Korei Północnej i nie stanowiły zagrożenia dla USA ani Korei Południowej czy Japonii".

Eksperci sądzą jednak, na podstawie zdjęć udostępnionych przez północnokoreańską agencję prasową KCNA, że Korea Płn. mogła wystrzelić w sobotę pociski balistyczne krótkiego zasięgu ziemia-ziemia, znane jako północnokoreańska wersja rosyjskich pocisków typu Iskander – pisze Yonhap, przypominając, że rezolucje ONZ zakazują Korei Płn. wystrzeliwania pocisków balistycznych.

Według południowokoreańskiego dziennika "Dzoson Ilbo" władze w Seulu i Waszyngtonie starają się zbagatelizować północnokoreańską próbę. Jeśli jednak rzeczywiście chodziło o pociski klasy Iskander, mogą one stanowić zagrożenie dla Korei Płd., gdyż są zdolne do przenoszenia głowic nuklearnych, a wystrzelone z granicy, mogą dolecieć w każde miejsce Półwyspu Koreańskiego – podała gazeta.

Andrzej Borowiak (PAP)