ikona lupy />
Media

Niekwestionowanym liderem wśród portów lotniczych jest stołeczne Lotnisko Chopina, z którego usług w 2018 r. skorzystało ponad 17,7 mln pasażerów. To o ponad 2 mln podróżnych więcej niż w roku 2017, co stawia ten port na pierwszym miejscu pod względem dynamiki wzrostu wśród wszystkich lotnisk w Polsce.

Wzrostową tendencję potwierdzają też dane z ostatniego kwartału. Od stycznia do marca warszawskie lotnisko „urosło” o 8 proc. r./r. Według opublikowanych najnowszych danych liczba pasażerów warszawskiego lotniska wyniosła niemal 1,5 mln osób, co oznacza wzrost o 10 proc. r./r.

Tu jednak kończą się pochwały, a zaczynają się wyzwania. Za stale rosnącą liczbą operacji lotniczych i obsługiwanych pasażerów nie zawsze nadąża lotniskowa infrastruktura. Pomijając zapychające się w coraz szybszym tempie sloty (czyli przedziały czasu na wykonanie operacji lotniczej), ciasno robi się też na samym lotnisku, gdyż w ciągu ostatnich lat zapotrzebowanie na miejsca na płytach postojowych dla samolotów bardzo wzrosło. Bez reakcji władz lotniska taka sytuacja mogłaby skutkować całkowitą blokadą portu.

Władze Lotniska Chopina dostrzegły jednak ten problem. W połowie marca ruszyła obliczona na kilka lat i kilkaset milionów złotych rozbudowa stołecznego portu. Po przeprowadzonych analizach wyzwań znalazło się sporo, m.in. krzyżujące się drogi startowe i niedostosowany do obecnych potrzeb układ dróg kołowania czy zbyt ciasna jak na stale rosnącą liczbę pasażerów sortownia wraz z systemem taśm odbioru bagażu. Wąskim gardłem okazały się również punkty kontroli granicznej, jednak już wkrótce ten problem zostanie rozwiązany. Latem tego roku wprowadzone zostaną pierwsze w Polsce bramki do samodzielnej kontroli dokumentów.

– Musieliśmy przeanalizować wszystkie wyzwania, a następnie przygotować i rozpisać obliczony nie na miesiące, lecz na lata plan działania – wyjaśnia Piotr Rudzki, rzecznik Lotniska Chopina. – Trzeba bowiem pamiętać, że przepustowość na lotnisku jest taka, jak jej najsłabsze ogniwo. Nie mając wiedzy o tym, co jest największym problemem, wszelkie plany inwestycyjne moglibyśmy na starcie wyrzucić do kosza – mówi.

Rzecznik zwraca uwagę na jeszcze jedną ważną kwestię.

– Jeszcze trzy, cztery lata temu nie wiedzieliśmy, jaka będzie przyszłość głównego bazującego u nas przewoźnika, czyli PLL LOT. Teraz wiemy już, że dzięki odpowiedniej i przemyślanej strategii LOT z upadającej firmy stał się potentatem w tym regionie, z ambicjami daleko wykraczającymi poza siatkę europejską. To zaś z kolei pozwoliło nam na odpowiednie sprofilowanie naszego lotniska jako portu przesiadkowego – zauważa Rudzki.

Te słowa zdają się znajdować potwierdzenie w faktach. Liczba pasażerów, którzy przesiadają się w Warszawie na inne kierunki, od kilku lat stale rośnie. Tylko w ostatnim kwartale z 3 700 tys. podróżnych, którzy skorzystali z usług stołecznego lotniska, aż 33 proc. to pasażerowie tranzytowi.

Warszawski port robi zatem, co może, aby poprawić komfort swoich gości. Rozpoczęta w marcu rozbudowa dróg szybkiego zjazdu oraz kołowania z krótszego pasa startowego pomoże sprawniej zarządzać samolotami na płycie lotniska. Rozbudowa i powiększenie o kolejne gate’y pirsu północnego pozwoli obsłużyć większą liczbę podróżnych, a przez to bardziej upłynnić ruch w terminalu. Wreszcie modernizacja dróg dojazdowych znajdujących się w zarządzie portu przyczyni się do zapewnienia szybszego transportu na lotnisko.

Jeśli nie Lotnisko Chopina, to co? Na początku maja podczas wbito pierwszą łopatę pod rozbudowę lotniska w Radomiu.

– Rozpoczynając budowę tego portu, zdejmujemy z miasta klątwę rzuconą przez komunistów po 1976 roku. Zablokowano wszelkie inwestycje, które mogły pomóc w rozwoju Radomia i okolic – przekonywał podczas uroczystości premier Mateusz Morawiecki. – Dziś przystępujemy do wielkiego rozwojowego zadania. Lotnisko przyciągnie tu inwestorów, skróci drogę do stolic Europy i świata. To szansa na dobrze płatną pracę dla mieszkańców.

Port w Radomiu ma stanowić odciążenie dla stolicy – przejmie zdecydowaną większość rejsów czarterowych. Dzięki temu Lotnisko Chopina będzie mogło obsłużyć więcej pasażerów rejsów regularnych.

– Tak samo jak w Europie Zachodniej, Radom będzie lotniskiem zapasowym dla warszawskiego Okęcia, a w przyszłości dla Centralnego Portu Lotniczego między Łodzią a Warszawą – mówił premier Morawiecki.

Czy Radom faktycznie był najlepszym kandydatem? Dlaczego nie zdecydowano się na wybór innego, już funkcjonującego lotniska?

– Nam zależy na tym, by stworzyć od podstaw takie lotnisko, które będzie w stanie sprostać wymogom rosnącego rynku lotniczego. Nie mamy takiej gwarancji w Modlinie, a posiadamy w Radomiu, bo tamtejszy obiekt jest w całkowitej dyspozycji Państwowych Portów Lotniczych – wyjaśnia Mikołaj Wild, wiceminister infrastruktury. – Co ważne, lotnisko w Modlinie znajdzie się w całości w obszarze ciążenia Centralnego Portu Komunikacyjnego. Radom nie. Ponadto port modliński jest dostosowany do ruchu nisko kosztowego. Lotnisko w Radomiu jest przewidziane dla połączeń uruchamianych przez linie czarterowe. Pasażerowie, którzy z nich korzystają, najczęściej udają się na kilkunastodniowe wycieczki z dużym bagażem i mają nieco inne oczekiwania niż typowi użytkownicy portów lotniczych korzystający z nich w celach biznesowych. Ta nisza może być zagospodarowana, jeszcze zanim powstanie CPK i nie straci racji bytu po jego otwarciu. Między tymi dwoma lotniskami nie będzie konkurencji, mogą one ze sobą znakomicie współgrać – uważa Mikołaj Wild, który w Ministerstwie Infrastruktury pełni również funkcję pełnomocnika rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego.

Za inwestycją w sam port idą również inwestycje drogowe i kolejowe. Zwrócił na to uwagę w swoim wystąpieniu szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski.

– To jest koncepcja komplementarna. Będą nie tylko wybudowane elementy infrastruktury lotniskowej, ale również będzie ono dobrze skomunikowane z całą Polską – stwierdził.

Czy jest zatem sens rozbudowy Lotniska Chopina, skoro część ruchu ma przejąć Radom? Na to pytanie odpowiada Mariusz Szpikowski, prezes PPL.

– Prognozy wskazują na jeszcze większy rozwój ruchu lotniczego. Okęcie musi mieć lotnisko komplementarne, bo nie będzie w stanie obsłużyć wszystkich pasażerów. Po dokładnych analizach stwierdziliśmy, że najlepszym miejscem na jego tworzenie będzie Radom. Tutaj mamy możliwość stworzenia portu od podstaw, pod potrzeby konkretnych pasażerów, i to się właśnie dzieje. Dobre położenie i skomunikowanie miasta przemawia za tym, że jest to dobry projekt biznesowy. Radom obsłuży tych pasażerów, którzy nie będą mogli lecieć do Warszawy ze względu na brak przepustowości na Okęciu – mówi.

Ważne, aby przyzwyczaić pasażerów z naszej części kontynentu do wybierania Warszawy jako naturalnego hubu, miejsca przesiadkowego. Gdy inwestycja w Centralny Port Komunikacyjny w Baranowie zostanie zakończona, ta zbudowana przez Lotnisko Chopina „masa krytyczna” w naturalny sposób zostanie przekazana do CPK.





































PARTNER

ikona lupy />
Reklama