ikona lupy />

Napęd elektryczny daje ogromną dynamikę zwłaszcza przy niskich prędkościach, a przyspieszenia na poziomie 2 – 3 sekund do 100 km/h działają na wyobraźnię kierowców. Ekologiczność tej gałęzi motoryzacji, choć czasem kontestowana, pozwala w praktyce co najmniej na wyprowadzenie zanieczyszczeń powierza z miast, a przy odpowiednim miksie energetycznym systemu wytwarzania energii elektrycznej, także na poprawę jakości powietrza w ogóle. Futurystycznie wyglądające nowoczesne modele kolejnych marek prześcigają się w oferowaniu kierowcom coraz lepszych parametrów eksploatacyjnych - od rosnących zasięgów, przez obsługę szybszego ładowania, po zaawansowane systemy wspomagania jazdy zbliżające samochody do definicji pojazdów autonomicznych. Wszystkie te aspekty oraz ich dynamika wzrostu, zarówno ilościowego jak i jakościowego, dają podstawę do rozpatrywania obecnej sytuacji na rynku motoryzacyjnym, już nie jako ewolucji, ale rewolucji w sposobie poruszania się po drogach. Jeżeli zaakceptujemy takie twierdzenie, to rozsądnym wydaje się odniesienie do historii podobnych rewolucji na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci, czy może nawet wcześniej.

Historia gwałtownych przemian gospodarczych i technologicznych daje bardzo duży materiał źródłowy do analizy, jak tego typu zmiany wpływają, nie tylko na wzrosty i spadki różnego rodzaju przedsiębiorstw i ich modeli biznesowych, ale także jak w tym całym zamieszaniu zapewniane jest bezpieczeństwo nowych produktów i czy przypadkiem nie schodzi ono na dalszy plan. Wszyscy wiemy jak XIX wieczna rewolucja przemysłowa pchnęła świat do przodu i jednocześnie jak wysokie koszty ludzkie przyszło za to zapłacić. Manufaktury, mechanizacja wytwarzania i pogoń za efektywnością sprowadzały człowieka do pojęcia zasobu ludzkiego ignorując jego potrzeby, nawet te zupełnie elementarne jak bezpieczeństwo. Rozwój motoryzacji w XX wieku także zebrał ponure żniwo niedoskonałych rozwiązań zanim ugruntowane zostały zasady ruchu drogowego, urządzenia i układy zabezpieczające w samych pojazdach. Oczywiście w dzisiejszych czasach porównanie do XIX czy początków XX w. jest w dużej mierze nieuzasadnione głównie z uwagi na fakt, iż wiele zagrożeń świata maszyny parowej jest już skutecznie mitygowanych przez regulacje prawne, kodeksy zawodowe czy wprost oczekiwania społeczne. Niemniej jednak w przypadku pojawiania się obszarów dynamicznego rozwoju nowych technologii powinniśmy wszyscy wyostrzyć czujność, ponieważ pokus do zaniedbania kwestii bezpieczeństwa na rzecz uzyskania większego udziału w rynku czy zdobycia przewagi konkurencyjnej jest dużo.

Rok 2018 na polskim rynku elektromobilności upłynął pod znakiem wprowadzania ram prawnych regulujących ten obszar. We wcześniejszych latach brak jednolitego zbioru wymagań powodował konieczność sięgania po zapisy nie dedykowane konkretnie elektromobilności, a taka sytuacja dawała duże pole do interpretacji przepisów i generowała ryzyko rozbieżności podejść poszczególnych uczestników rynku, w tym również instytucji publicznych. Wydana na początku 2018 roku ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych zakończyła ten okres wprowadzając jednoznaczną wykładnię w kluczowym dla rozwoju branży zakresie związanym z budową i eksploatacją infrastruktury ładowania „elektryków”. Ustawa wyjaśniła wiele podnoszonych wcześniej wątpliwości np. związanych z kwestią konieczności posiadania pozwolenia na budowę dla stacji ładowania, a także zaznaczyła kierunki oczekiwanego rozwoju wprowadzając możliwość wyznaczania stref czystego transportu, czy dając pewne wskazówki odnośnie testowania pojazdów autonomicznych. Istotnym elementem nowych przepisów są także cele określone dla miast i podmiotów publicznych odnośnie budowy minimalnej ilości stacji ładowania, a także osiągania konkretnych, procentowych udziałów pojazdów zeroemisyjnych w wykorzystywanych flotach.

Reklama

Kolejnym, bardzo istotnym elementem regulacji jest zaadresowanie kluczowego tematu bezpieczeństwa infrastruktury ładowania i wyznaczenie instytucji odpowiedzialnej za weryfikację tego aspektu w celu ograniczania ryzyk dla użytkowników. Wskazanie do tej roli Urzędu Dozoru Technicznego, mającego duże doświadczenie w zakresie sprawowania dozoru technicznego i pełnienia roli strony trzeciej w sprawach dotyczących techniki, technologii i bezpieczeństwa, było logicznym wyborem. Polskie prawodawstwo zadbało tym samym, aby nowo powstająca branża od początku traktowała bezpieczeństwo jako integralną część innowacyjnych rozwiązań.

Rok 2018 na polskim rynku elektromobilności upłynął pod znakiem wprowadzania ram prawnych regulujących ten obszar. Wydana na początku roku ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych wprowadziła jednoznaczną wykładnię w kluczowym dla rozwoju branży zakresie związanym z budową i eksploatacją infrastruktury ładowania „elektryków”.

Na pierwszy rzut oka można mieć wątpliwości czy stacja ładowania, niekiedy w dyskusjach sprowadzana do miana „rozbudowanego przedłużacza”, wymaga faktycznie udziału zewnętrznej jednostki, która zweryfikowałaby jej stan techniczny. Jednak gdy zagłębimy się w temat nieco bardziej i przeanalizujemy chociażby moce jakimi te urządzenia dysponują, kierunek rozwoju regulacji w tym zakresie powinien stać się dla nas jasny. Standardowa na dzień dzisiejszy stacja szybkiego ładowania dysponuje mocą 50 kW, a pojawiają się już konstrukcje 350 i 400 kW i to tylko w zakresie ładowania samochodów osobowych, nie mówiąc już o punktach ładowania autobusów. Dla porównania, nasze domowe pralki to zazwyczaj ok. 2 kW, kuchenka elektryczna z 4 palnikami i piecykiem to w sumie nie więcej niż 10 kW, a cały domek jednorodzinny obciąża sieć do 15 kW. Jeżeli dodamy do tego, że nawet spawarki, które przecież wykorzystują energię elektryczną do topienia metalu, najczęściej nie przekraczają 10 kW mocy znamionowej, to możemy wyobrazić sobie o jakiej energii mówimy w przypadku ładowania samochodów. Ba, nawet żurawie wieżowe stojące na placach budów potrafią realizować wszystkie swoje ruchy robocze wykorzystując moc na poziomie 40 kW. Ważnym wyróżnikiem stacji ładowania jest dodatkowo fakt, iż ze stacji może skorzystać każdy. Niepotrzebne są uprawnienia elektryczne, szkolenia BHP czy nawet podstawowa wiedza z zakresu elektryki. Chcemy przecież jedynie naładować swój samochód, nie zgłębiając tematyki natężeń, napięć, oporności, protokołów wymiany danych czy zabezpieczeń różnicowoprądowych. Takie uzasadnione oczekiwania stawiają przed projektantami, producentami i instalatorami poprzeczkę bezpieczeństwa bardzo wysoko. To, czy wysokość tą udało się im osiągnąć, sprawdzi w naszym imieniu właśnie Urząd Dozoru Technicznego.

Czy wiadomo jednak, na jakiej dokładnie wysokości poprzeczka jest zawieszona i jakie reguły muszą spełnić producenci? Ten element regulacji, już czysto techniczny i organizacyjny, ustawa pozostawiła do rozstrzygnięcia Ministrowi Energii. Rozporządzenie w sprawie wymagań technicznych dla stacji ładowania jest na końcowym etapie procesu legislacyjnego. To w tym dokumencie znajdą się zapisy dotyczące: konkretnych wymagań technicznych, zakresu wymaganej dokumentacji, sposobu i zakresu przeprowadzanych przez UDT badań technicznych i opłat za te czynności. Ministerstwo Energii opracowując ten przepis słusznie kierowało się przekonaniem o wciąż dynamicznym rozwoju regulowanej branży, co zaowocowało projektem nowoczesnym i w pozytywny sposób elastycznym. Zapisy nie wskazują pojedynczych rozwiązań danego „problemu”, lecz pozostawiają dużą swobodę projektantom i konstruktorom, wymagając jednocześnie, aby konkretne ryzyka zostały zidentyfikowane i zminimalizowane. Przykładem może być tutaj wymóg zapewnienia „zabezpieczenia przed najechaniem stacji”. Potrącenie stacji samochodem jest jednym z częściej występujących zdarzeń awaryjnych tych urządzeń, mogącym prowadzić do sytuacji niebezpiecznych dla kolejnych użytkowników stacji, więc zaadresowanie tego ryzyka w przepisach jest konieczne. Projekt rozporządzenia pozostawia jednak dowolność fizycznej formy takiego zabezpieczenia. Mogą to być odboje, słupki, orurowanie, wysoki krawężnik czy inna nawet „niewymyślona” dotąd forma zabezpieczenia, pod warunkiem, że realizuje swoją funkcję. Takie podejście, jakościowe, a nie ilościowe, daje swobodę rozwoju branży, nie wprowadza sztucznych ograniczeń, a jednocześnie spełnia swoją rolę w zakresie ustanowienia nieprzekraczalnego poziomu bezpieczeństwa.

W proces legislacyjny tworzonego rozporządzenia włączonych było bardzo wielu interesariuszy, od ministerstw i wielu innych instytucji państwowych, po wyjątkowo aktywny udział firm prywatnych, które swoim doświadczeniem i wiedzą wspierały proces tworzenia konkretnych zapisów. Konsultacje społeczne i międzyresortowe zaowocowały ok. 350 uwagami, a w ramach konferencji uzgodnieniowej Ministerstwo Energii gościło ponad 80 przedstawicieli branży, aktywnie zaangażowanych w dyskusję nad finalnym kształtem projektowanego aktu prawnego. Obecnie rozporządzenie jest na etapie notyfikacji w Komisji Europejskiej. Realnie można oczekiwać, iż wejdzie ono w życie pod koniec czerwca 2019 r.
Urząd Dozoru Technicznego przygotowuje się do realizacji zadań, które wynikają z ustawy, a które zostaną opisane w szczegółach w rozporządzeniu, tak aby badania techniczne mogły być realizowane sprawnie i profesjonalnie od pierwszego dnia obowiązywania nowych przepisów. Jednocześnie należy pamiętać, że wszyscy ci, którzy posiadają i eksploatują już stacje ładowania, będą mieli 12 miesięcy po wejściu w życie rozporządzenia na ewentualne dostosowanie swoich urządzeń do wymogów w nim zawartych i zgłoszenie stacji do badania przez UDT. Dodatkowo, ponieważ już teraz pojawiają się pytania, jak pewne zapisy prawne będą interpretowane, UDT pracuje nad przewodnikiem, który ma ułatwić rozumienie przepisów poprzez rozpisanie szczególnie dyskutowanych ich fragmentów językiem łatwiejszym i przyjaźniejszym, niż ten stosowany w prawodawstwie.

W ramach dyskutowania tematu elektromobilności i infrastruktury ładowania, często pojawiają się pytania o to, ile jest stacji ogólnodostępnych i jak wygląda możliwość faktycznego naładowania samochodu, np. na podstawowych szlakach komunikacyjnych, takich jak autostrady i drogi szybkiego ruchu. Jako odpowiedź na to zagadnienie, zgodnie z ustawą o elektromobilności i paliwach alternatywnych, UDT z dniem 1 stycznia 2019 uruchomił elektroniczny rejestr ogólnodostępnych stacji ładowania z wizualizacją stacji na mapie Polski, który znajduje się pod adresem eipa.udt.gov.pl. Oczywiście wszyscy, którzy pytanie o ilość stacji ładowania sobie zadawali i jednocześnie próbowali znaleźć na nie odpowiedź w internecie, są świadomi, iż podobnych map i serwisów jest w sieci dość dużo. Są one jednak dwojakiego rodzaju. Albo, jako serwisy otwarte, dają możliwość wprowadzenia na mapę danej stacji każdemu użytkownikowi posiadającemu konto, zazwyczaj nieodpłatne albo jako serwisy zamknięte związane z danym producentem czy też dostawcą usługi ładowania, zawierają jedynie informacje o urządzeniach danego podmiotu. Mapa przygotowana przez UDT łączy zalety obydwu rozwiązań. Po wejściu w życie rozporządzania będzie zawierała informacje zweryfikowane podczas badań technicznych, a jednocześnie nie będzie się ograniczała do pojedynczych producentów czy usługodawców. Dodatkowo, informacje prezentowane na mapie UDT będą zawierały dane dotyczące zajętości stacji, aktualizowane w czasie rzeczywistym, a także ceny usługi ładowania. Zbierane informacje będą najbardziej użyteczne po połączeniu z innymi usługami oferowanymi przez podmioty rynkowe. Dlatego też UDT będzie udostępniał posiadane dane, również z aktualizacją w czasie rzeczywistym, podmiotom zewnętrznym, które będą zainteresowane wzbogaceniem swoich produktów takich jak systemy nawigacyjne, wyszukiwarki hoteli czy dowolne inne usługi, o informację o ogólnodostępnych stacjach ładowania.

Rok 2018, jak i pierwsza połowa 2019 roku to dla polskiej elektromobilności czas dużych zamian prawnych i dostosowywania regulacji do specyfiki tej branży. To, co udało się uzyskać, daje solidne podstawy do oczekiwania profesjonalizacji rynku infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych i jago dalszego rozwoju bez obaw o przesztywnienie systemu prawnego, a nam wszystkim, jako potencjalnym użytkownikom, poczucie większego bezpieczeństwa podczas ładownia swoich wymarzonych „elektryków”.

Kierunek Katowice

Dokąd pędzi mobilna rewolucja? Jak nadać jej tempo i kierunek akceptowalny przez biznes jak i społeczeństwa? To pytania, na które odpowiedzą liderzy świata na styku technologii, motoryzacji i logistyki spotykający się 9 i 10 października na Impact mobility rEVolution’19 w Katowicach. To łącznie dziesiątki wystąpień, warsztatów, i ponad 3000 uczestników, 150 speakerów oraz przeszło 100 przedstawicieli mediów. To do Katowic przyjadą wpływowi dla branży politycy i menedżerowie z Polski i z regionu CEE. Pojawią się tam przedstawiciele dziesiątek firm oraz instytucji związanych z sektorem mobility np. Grupa Volkswagen, Volvo, Northvolt, Umicore, czy Urząd Dozoru Technicznego, Orlen, Azoty, i Tauron. Impact mobility rEVolution'19 to wszystko co ważne i nowe w m.in. zeroemisyjnych napędach, samochodach w sieci, nowych modelach biznesowych, rozwiązań dla smart city czy rozwiązaniach, mających dodatni wpływ na środowisko. Przyjedź do i doświadcz najnowszych trendów, zmieniających krajobraz globalnej gospodarki! Jaki będzie następny ruch w rewolucji dotyczącej inteligentnej mobilności? Dowiesz się na Impact mobility rEVolution’19!

Janusz Samuła – Dyrektor Departamentu Innowacji i Rozwoju w Urzędzie Dozoru Technicznego
Paweł Smoliński - Kierownik Wydziału Rozwoju Usług Technicznych i Metod Badawczych, Departament Innowacji i Rozwoju