Zadeklarował też, że czeski skarb państwa nie będzie zwracać żadnych kwot z unijnych dotacji wypłaconych holdingowi Agrofert, którego własność Babisz przeniósł z własnej osoby na fundusze powiernicze.

"Nie złamałem ani czeskich, ani europejskich przepisów. Jestem zszokowanym tym, co twierdzą czeskie media, iż Komisja Europejska chce zwrotu dotacji, które otrzymała moja była firma. To nieprawda" - oświadczył Babisz, dodając, że to, co przedstawiono, nie jest raportem ostatecznym.

"To tylko wstępny projekt, który będzie dokładnie analizowany i Republika Czeska, zakładam, że co najmniej ministerstwa finansów i rozwoju lokalnego jako odbiorcy informacji wypowiedzą się na jej temat. Dopiero wtedy Komisja Europejska prześle nam ostateczny raport. Jej stanowisko zdecydowanie odrzucam i będę walczyć o jego zmianę na podstawie dalszych informacji od organów państwa. Żadnych dotacji Republika Czeska na pewno nie będzie zwracać. Nie ma ku temu powodów, gdyż nie złamałem żadnych czeskich ani europejskich przepisów dotyczących konfliktu interesów" - powiedział premier dziennikowi "Mlada Fronta Dnes".

Jak podały portal internetowy Neovlivni.cz i dziennik ekonomiczny "Hospodarzske Noviny", z audytu wynika, że Bruksela chce zwrotu wszystkich sprawdzanych unijnych dotacji europejskich, które Agrofert otrzymał od lutego 2017 roku.

Reklama

Ministerstwu finansów doręczono na razie angielską wersję dokumentu, czeka ono na wersję czeską. Rzecznik urzędu rady ministrów Michal Żurovec wskazał, że tekst angielski zawiera zastrzeżenie, iż są to wstępne ustalenia audytorów KE, które mogą się zmienić po dostarczeniu przez czeskie organy państwowe dalszych informacji. Wyjaśnił też, że strona czeska zareaguje oficjalnie dopiero na czeską wersję dokumentu, i to w zwykłym terminie od jednego do dwóch miesięcy. Według Babisza, sporządzanie tłumaczenia może potrwać nawet miesiąc.

"Komisja Europejska nigdy nie komentuje niezakończonych postępowań audytorskich, jak też jakichkolwiek przecieków (informacji)" - powiedział agencji CTK zajmujący się tematyką handlową i rolną rzecznik KE Daniel Rosario.

Inaczej niż Babisz widzą kwestię unijnego audytu czeskie partie opozycyjne oraz współrządząca Czeska Partia Socjaldemokratyczna (CSSD). Przewodniczący tej ostatniej i zarazem wicepremier Jan Hamaczek uważa, że jeśli Agrofert otrzymał jakieś dotacje bez wymaganej podstawy prawnej, to holding będzie musiał je zwrócić lub zostaną one od niego wyegzekwowane. Pięć spośród łącznie sześciu reprezentowanych w Izbie Poselskiej ugrupowań opozycyjnych chce, by wprowadziła ona do porządku swych obrad na najbliższy wtorek w charakterze dodatkowego punktu dyskusję nad uwikłaniem Babisza w konflikt interesów.

Agrofert jest największym podmiotem gospodarczym w czeskim sektorze rolnym i tamtejszym przemyśle spożywczym, a drugim co do wielkości w czeskim przemyśle chemicznym; jest ponadto mocno zaangażowany kapitałowo w media i w gospodarkę leśną. W roku 2017 zatrudniał łącznie około 33 tys. ludzi, z tego 22 tys. w Czechach. Babisz był właścicielem wszystkich akcji holdingu do lutego 2017 roku, kiedy to kierując się przepisami ustawy o konflikcie interesów przekazał je w całości funduszom powierniczym.

Pięć partii opozycyjnych deklaruje, że jeśli zawarte w raporcie z audytu KE informacje okażą się prawdziwe, będą się domagać głosowania nad wotum nieufności dla rządu.

>>> Czytaj też: Czeskie media: KE uważa, że premier Babisz jest w konflikcie interesów