Przyjęta w listopadzie 2018 roku przez Komisję Europejską długoterminowa wizja przewiduje, że do 2050 roku gospodarka UE stanie się neutralna dla klimatu. Oznaczać ma to radykalne ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i zwiększenie ich pochłaniania tak, by bilans wynosił zero.

Początkowo tylko kilka państw członkowskich entuzjastycznie zareagowało na te plany, ale w ostatnich miesiącach, zwłaszcza po wyborach do Parlamentu Europejskiego, w których bardzo dobre rezultaty zdobyły partie Zielonych, sytuacja się zmieniła. Teraz zdecydowana większość państw UE jest gotowa zgodzić się na cel neutralności klimatycznej do 2050 roku.

Polska wraz z Czechami i Węgrami zablokowała zapisy w tej sprawie na czerwcowym szczycie UE, wskazując, że potrzeba więcej czasu na wyliczenia kosztów.

Dojście do neutralności klimatycznej to bowiem potężna transformacja, jaką będzie musiała przejść cała gospodarka UE, a niektóre jej sektory - w szczególności. Z wyliczeń Komisji Europejskiej wynika, że inwestycje w system energetyczny i związaną z nim infrastrukturę będą musiały pójść w górę z około 2 proc. dziś, do 2,8 proc. połączonego PKB państw członkowskich. Oznacza to wydatki rzędu 520-575 mld euro rocznie.

Reklama

KE, na co zwracał uwagę polski rząd i sektor energetyczny, nie przedstawiła jednak wyliczeń dla poszczególnych państw członkowskich. Z zaprezentowanych właśnie szacunków PKEE wynika, że nakłady finansowe dla polskiego sektora energetycznego miałyby wynieść ok. 215 mld euro w latach 2020-2045, w tym 68 mld euro związanych z kosztem uprawnień do emisji CO2. Kwoty te nie uwzględniają wydatków związanych z rozbudową sieci przesyłowych i dystrybucyjnych.

Sektor energetyczny znad Wisły chce, żeby w transformacji pomogły mu środki z UE. "Zauważamy realną konieczność zbudowania mechanizmu podziału kosztów i korzyści związanych z realizacją wizji niskoemisyjnej gospodarki unijnej" - podkreślono w stanowisko przekazanym w czwartek PAP.

Częścią postulowanego mechanizmu, według PKEE, mogłaby być m.in. nowa koperta w budżecie unijnym oraz znacząco zwiększone: Fundusz Modernizacyjny, Fundusz Innowacyjny oraz pula solidarnościowa w unijnym systemie handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS).

Choć Polska nieco zwiększyła produkcję energii ze źródeł odnawialnych (OZE), a także zredukowała udział paliw węglowych w miksie energetycznym, nadal 77 proc. polskiej energetyki opiera się na węglu. Takie proporcje, a także inwestycje w nowe elektrownie węglowe oznaczają, że miną dekady, zanim tego rodzaju wysokoemisyjne paliwo odejdzie nad Wisłą do przeszłości.

PKEE zwraca uwagę, że zmiany prowadzące do neutralności klimatycznej powinny zachodzić w sposób ewolucyjny, by nie zakłócić wzrostu gospodarczego. Pod uwagę powinien być wzięty również odmienny punkt startowy różnych krajów.

Polski sektor energetyczny jest zdania, że dążenie UE do zerowej emisji CO2 netto będzie wymagało uzyskiwania – w niektórych państwach - emisji negatywnych. W uproszczeniu, żeby jedne państwa mogły więcej emitować CO2, inne, te z bardziej nowoczesnymi gospodarkami, powinny pochłaniać więcej, niż same wyemitują.

Polski Komitet Energii Elektrycznej za słuszny uznał pomysł wprowadzenia podatku od importu emisji CO2 (carbon border tax). Dzięki temu producenci spoza UE byliby obciążeni kosztami emisji gazów cieplarnianych.

PKEE jest stowarzyszeniem sektora elektroenergetycznego. Należą do niego największe polskie firmy energetyczne takie jak PGE Polska Grupa Energetyczna, Enea, Energa i Tauron.

Przywódcy państw UE mają wrócić do kwestii celu gospodarki neutralnej dla klimatu w ciągu najbliższych miesięcy. Przyszła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiadała, że chce, aby Europa była neutralna klimatycznie do 2050 roku. W tym celu w ciągu pierwszych 100 dni swojego urzędowania ma zaproponować nowe propozycje legislacyjne z wyższymi celami redukcji CO2 wynoszącymi nawet 55 proc. w 2030 roku. Obecny cel UE to 40 proc.

>>> Czytaj też: Spełnia się czarny sen Rosji. Ten kontrakt wypycha Gazprom z Polski