Wstępne dane wskazują, że ponad 1500 cywilów zostało zabitych bądź rannych, głównie w atakach organizowanych przez rebeliantów. To najwyższa liczba ofiar w ciągu jednego miesiąca od maja 2017 roku. Według misji ONZ ponad połowa ofiar poniosła śmierć w wybuchach bomb.

Przydrożna bomba wybuchła w środę pod autobusem, zabijając co najmniej 32 osoby. W kompleksowym ataku na biuro kandydata na wiceprezydenta Afganistanu podczas ubiegłego weekendu śmierć poniosło ponad 20 ludzi. Atak, do którego nie przyznało się żadne ugrupowanie, był wymierzony w byłego szefa wywiadu Amrullaha Saleha. Wyszedł on z zamachu bez szwanku.

Talibowie, którzy skutecznie kontrolują połowę Afganistanu, przeprowadzają codzienne ataki na siły bezpieczeństwa i rządowe instytucje, powodując często śmierć i obrażenia wśród cywilów. Na celowniku ugrupowań powiązanych z Państwem Islamskich są zarówno siły bezpieczeństwa, jak i mniejszość szyicka.

W sobotę w prowincji Herat razem z szefem jednego z okręgów zginął drugi człowiek - podał rzecznik policji. Według niego rannych zostało pięć osób. Natomiast w Kandaharze według tamtejszej policji zamachowiec samobójca na motocyklu spowodował obrażenia u co najmniej ośmiu ludzi. Nikt się do tych ataków nie przyznał.

Reklama

Siły talibskie przeprowadzają systematycznie ataki mimo kilku rund rozmów pokojowych z USA w ostatnich miesiącach. Wydaje się - pisze agencja Reutera, że strony zbliżają się do porozumienia w sprawie wycofania wojsk amerykańskich w zamian za gwarancje, że Afganistan nie stanie się bezpieczną ostoją dla ugrupowań terrorystycznych.

"Wraz z intensyfikacją wysiłków pokojowych w ostatnich tygodniach nasilił się też konflikt w terenie" - powiedział wysłannik ONZ do Afganistanu Tadamichi Yamamoto. Wezwał wszystkie strony "do niezaostrzania operacji wojskowych w przekonaniu, że dadzą im one silniejszą pozycję w rozmowach pokojowych".(PAP)