Chińskie rządowe biuro ds. Tajwanu potępiło w poniedziałek władze tej wyspy za deklaracje możliwości udzielenia pomocy humanitarnej ubiegającym się o azyl uczestnikom prodemokratycznych protestów, trwających od wielu tygodni w Hongkongu.

Demokratycznie wybrana prezydent Tajwanu Caj Ing-wen oświadczyła w lipcu w kontekście doniesień prasowych o Hongkończykach, zamierzających ubiegać się o ochronę na wyspie, że "ci przyjaciele z Hongkongu zostaną potraktowani w odpowiedni sposób na gruncie humanitarnym".

Jak dotąd nie pojawiły się oficjalne informacje o przypadkach złożenia wniosków o status uchodźcy na Tajwanie przez uczestników hongkońskich protestów.

Rzecznik chińskiego biura ds. Tajwanu Ma Xiaoguang wezwał władze wyspy, którą komunistyczna ChRL uważa za własne terytorium, aby "przestały podważać praworządność w Hongkongu, ingerować w jego sprawy oraz by nie popierały przestępców w żaden sposób" - napisano w komunikacie na stronie internetowej biura.

Jego zdaniem władze Tajwanu chcą "nie tylko ukrywać przestępstwa nielicznych brutalnych radykałów z Hongkongu, ale też przyczyniają się do nasilenia ich niszczycielskich dla Hongkongu zachowań". Tajpej "otwarcie oferuje im azyl i zmienia Tajwan w »raj unikania winy«" - ocenił Ma.

Reklama

Tymczasem w Hongkongu pojawiają się obawy o motywowane politycznie oskarżenia pod adresem protestujących. Dotyczą one m.in. 44 osób, zatrzymanych podczas starć z policją w pobliżu biura centralnego rządu ludowego ChRL w regionie, którym postawiono zarzut uczestnictwa w zamieszkach, za co grozi nawet 10 lat więzienia.

Tysiące hongkońskich prawników przeszły w sierpniu w "cichym marszu" ulicami miasta, domagając się m.in., aby władze zaprzestały stawiania protestującym motywowanych politycznie zarzutów.

W niedzielę w Parku Wiktorii w dzielnicy Causeway Bay w Hongkongu odbyła się kolejna wielka manifestacja, w której według organizatorów wzięło udział co najmniej 1,7 mln osób. Demonstracja przebiegła stosunkowo spokojnie i tym razem nie doszło do starć z policją.

Był to już 11. z rzędu weekend protestów przeciwko władzom Hongkongu i zgłoszonemu przez nie projektowi nowelizacji prawa ekstradycyjnego, która umożliwiłaby m.in. transfer podejrzanych do Chin kontynentalnych. Protestujący żądają również niezależnego śledztwa w sprawie możliwego nadużycia siły przez policję, uwolnienia wszystkich osób zatrzymanych w związku z demonstracjami, wycofania wobec nich określenia „zamieszki” oraz powszechnych, demokratycznych wyborów władz regionu.

W ostatnich tygodniach regularnie dochodziło do starć pomiędzy protestującymi a policją. Hongkońskie władze zarzucały demonstrantom brutalność, a rząd centralny ChRL dopatrywał się w ich działaniach "oznak terroryzmu". Chiny zgromadziły oddziały Zbrojnej Policji Ludowej w mieście Shenzhen po drugiej stronie granicy administracyjnej, co większość komentatorów uznaje za pokaz siły i próbę zastraszenia demonstrantów.

>>> Czytaj też: W Hongkongu protestowało co najmniej 1,7 mln osób