W wystąpieniu dla prasy po rozmowach Putin oświadczył, że w Idlibie "terroryści nadal ostrzeliwują pozycje (syryjskich) sił rządowych i próbują atakować rosyjskie obiekty wojskowe". "Jesteśmy przekonani, że strefa deeskalacji nie powinna służyć jako schronienie dla bojowników" - zaznaczył.

Jak oczekiwano przed rozmowami prezydentów, ich głównym tematem była właśnie sytuacja w Idlibie. W ostatnich tygodniach syryjskie siły rządowe walczące przeciw bojownikom wzmogły w tej prowincji działania bojowe. Między innymi opanowały turecki posterunek wojskowy w pobliżu miasta Morek. Ankara ostrzegała Rosję, że działania armii syryjskiej - wspieranej przez Moskwę - naruszają zawieszenie broni w północno-zachodniej Syrii i są zagrożeniem dla bezpieczeństwa Turcji.

Również po rozmowach z Putinem Erdogan wskazał, że żołnierze tureccy znaleźli się w niebezpieczeństwie, i zapewnił, że Ankara w razie potrzeby "uczyni wszystko w celu zapewnienia bezpieczeństwa w Idlibie". Przypomniał, że w Turcji przebywa już 3,6 mln uchodźców z Syrii.

Ergodan poinformował także, że rozmawiał z Putinem również o sytuacji w Libii, Kaszmirze i na Bliskim Wschodzie.

Reklama

Obaj prezydenci zapewniali na konferencji prasowej o partnerskich stosunkach swych krajów w wielu sferach. Jednak nieplanowaną wcześniej roboczą wizytę Erdogana w Rosji tamtejsze media określają jako wymuszoną sytuacją w Idlibie. Turecki prezydent przyleciał do Moskwy, by rozmawiać o Syrii, choć oba kraje już we wrześniu przeprowadzą, wspólnie z Iranem, kolejny trójstronny szczyt na temat konfliktu syryjskiego.

Zdaniem tureckiego politologa Kerima Hasa władze w Ankarze znalazły się w trudnej sytuacji, do której doprowadziły błędy tureckiej dyplomacji wojskowej. "Ankara nie mogła pomyśleć, że po rozpoczęciu dostaw (rosyjskich systemów rakietowych) S-400 Moskwa nadal będzie popierać oficjalny Damaszek i nie da wojskowym tureckim możliwości przejścia do Chan Szajchun (miasta w Idlibie opanowanego w sierpniu przez armię syryjską - dop. red.)" - powiedział ekspert.

W rozmowie z rosyjską "Niezawisimą Gazietą" politolog ocenił, że sytuacja w Idlibie jest w rękach Rosji i władze tureckie będą musiały pójść na ustępstwa. "Erdogan będzie musiał porozmawiać bardziej konkretnie o zakupie rosyjskich S-35" - ocenił Has. Rozmowy Putina i Erdogana połączono z wizytą obu prezydentów we wtorek na Międzynarodowym Salonie Lotniczym i Kosmicznym MAKS w miejscowości Żukowski pod Moskwą.

Putin wspomniał na konferencji prasowej, że rozmawiał z Erdoganem "o współpracy w związku z Su-35 i możliwej pracy nawet w związku z nowym samolotem Su-57 (rosyjskim myśliwcem piątej generacji - dop. red.). Wyraził opinię, że uzbrojenie pokazane podczas MAKS "zainteresowało partnerów tureckich nie tylko z punktu widzenia zakupów, ale i wspólnej produkcji". Erdogan zapewnił, że chce rozszerzyć "solidarność" z Rosją na inne - prócz dostaw S-400 - sfery obronności.

Na konferencji Putin zapowiedział też, że do końca roku ruszą dostawy gazu z Rosji do Turcji za pośrednictwem pierwszej nitki gazociągu Turecki Potok (Turkish Stream) po dnie Morza Czarnego.

Obecna eskalacja walk w północno-zachodniej Syrii to największe starcia od września 2018 roku, gdy Rosja i Turcja zawarły porozumienie o utworzeniu w Idlibie strefy zdemilitaryzowanej.

>>> Czytaj też: Putin: Rosja dostarczyła Turcji kolejną partię zestawów S-400