"Kiedy kanclerz (Merkel) jest w Pekinie, to spotyka się również z adwokatami, z obrońcami praw człowieka. Kiedy ja jestem w Pekinie - robię to samo. A kiedy jestem w Berlinie, to robię dokładnie tak samo i nic się w tym w przyszłości nie zmieni" - powiedział szef niemieckiej dyplomacji, który w poniedziałek wieczorem spotkał się z Joshuą Wongiem, jednym z przywódców demonstrantów w Hongkongu.

Do spotkania doszło w Berlinie na przyjęciu zorganizowanym przez tabloid "Bild" w jednej z restauracji na terenie Bundestagu. Zdjęcie Wonga i Maasa zamieszczone na Twitterze obiegło cały świat.

Wywołało to ostrą reakcję rządu w Pekinie. We wtorek chiński MSZ przekazał Niemcom oficjalny protest. Z kolei ambasador Chin w niemieckiej stolicy Wu Ken oznajmił w środę, że między dwoma krajami powstał głęboki rozdźwięk i zagroził konsekwencjami.

Maas tymczasem podkreśla, że stanowisko Niemiec wobec Chin i Hongkongu pozostaje niezmienione. "Popieramy prawa Hongkongu w ramach zasady +jeden kraj, dwa systemy+. Zawsze opowiadaliśmy się za tym, żeby demonstrujący w Hongkongu mieli prawo wyrażać swoje zdanie na ulicy" - przekonywał niemiecki minister.

Reklama

Była brytyjska kolonia cieszy się szerokim zakresem autonomii i gwarantuje jej mieszkańcom swobody obywatelskie niedostępne Chińczykom na kontynencie. Jednak zdaniem wielu ekspertów rząd centralny stopniowo ogranicza tę autonomię.

Od 9 czerwca na wyspie dochodzi do masowych demonstracji, u których podstaw leżał sprzeciw wobec popieranego przez Pekin projektu nowelizacji przepisów ekstradycyjnych. Przewidują one m.in. możliwość odsyłania podejrzanych do Chin kontynentalnych.

Popierana przez Pekin szefowa władz Hongkongu Carrie Lam ogłosiła w ubiegłym tygodniu, że formalnie wycofa projekt zmiany przepisów, który wzbudził obecną falę protestów. Lam nie przychyliła się jednak do pozostałych czterech postulatów zgłaszanych przez protestujących. Żądają oni powołania niezależnej komisji śledczej do zbadania działań rządu i policji, uwolnienia wszystkich zatrzymanych demonstrantów, nienazywania protestów "zamieszkami" oraz demokratycznych wyborów władz regionu.

Joshua Wong, którego komunistyczne władze w Pekinie określają jako antychińskiego separatystę, przybył do Niemiec, by apelować o wsparcie dla prodemokratycznych protestów.

"W naszych rozmowach wyraźnie wyjaśniłem, jak ważne jest, aby Niemcy zaprzestały eksportu sprzętu dla sił bezpieczeństwa Hongkongu, ponieważ popiera w ten sposób (de facto) brutalność policji. Mam również nadzieję, że rząd niemiecki uzna znaczenie obrony przez praw człowieka przez Unię Europejską w negocjacjach handlowych z Chinami" - powiedział Wong w wywiadzie opublikowanym w czwartek na stronie internetowej tygodnika "Die Zeit". "Chiny mogą mnie krytykować lub obwiniać, że jestem separatystą. Chcę, aby ludzie na całym świecie wiedzieli, że my tylko domagamy się naszych podstawowych praw" - dodał.

>>> Czytaj też: Ukraina: Solidarność energetyczna, którą odczuwamy ze strony Polski, jest dla nas ważna