Giuliani powiedział w telewizji, że zwrócił się do rządu Ukrainy o "zaatakowanie" byłego wiceprezydenta Joe Bidena, który stara się o nominację Demokratów w wyborach prezydenckich w 2020 r., w których Trump będzie ubiegał się o reelekcję.

Giuliani napisał na Twitterze, że w wezwaniu podniesiono kwestie prawne, w tym sprawę tajemnicy adwokackiej. "Zostanie to odpowiednio uwzględnione" - dodał. Zgodnie z amerykańskim prawem tajemnica adwokacka (ang. attorney-client privilage) to prawo klienta do odmowy ujawnienia i uniemożliwienia jakiejkolwiek innej osobie ujawnienia poufnej komunikacji między klientem a pełnomocnikiem.

W wezwaniu skierowanym do Giulianiego przewodniczący trzech komisji w Izbie Reprezentantów powiedzieli, że stwierdził on ostatnio, iż "jest w posiadaniu dowodów w postaci wiadomości tekstowych, zapisów (rozmów) telefonicznych i innych komunikatów - wskazujących, że nie działał on sam i że inni urzędnicy administracji Trumpa mogli być zaangażowani w plan nacisku na Ukrainę" - podaje agencja Reutera.

"Nasze czynności obejmują dochodzenie w sprawie wiarygodnych zarzutów, że jako agent prezydenta brał pan udział w planie, mającym na celu promowanie jego osobistych interesów politycznych poprzez nadużywanie władzy urzędu prezydenta" - czytamy w piśmie skierowanym do Giulianiego.

Reklama

Szefowie komisji: spraw zagranicznych - Eliot Engel, wywiadu - Adam Schiff oraz nadzoru i reform - Elijah Cummings zażądali również dokumentów i zeznań trzech współpracowników Giulianiego, w tym biznesmena Lwa Parnasa i inwestora nieruchomości Igora Frumana, który według różnych doniesień medialnych pomógł wprowadzić Giulianiego do czołowych ukraińskich kręgów politycznych.

Pismo wysłano również do Sama Kislina, ukraińskiego imigranta, który miał powiązania biznesowe z Trumpem i działał w korporacji rozwoju gospodarczego Nowego Jorku, gdy Giuliani był jego burmistrzem.

Zeznania Parnasa zaplanowano na 10 października, Frumana - na 11 października, a Kislina - na 14 października. Giuliani ma czas do 15 października na przedstawienie dokumentów.

Krąg urzędników, którzy wiedzieli o rozmowie telefonicznej Trumpa z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim z 25 lipca poszerzył się wraz z odkryciem, że sekretarz stanu USA Mike Pompeo był jej świadkiem - zwraca uwagę AP.

W zeszłym tygodniu w Waszyngtonie udostępniono raport sygnalisty, prawdopodobnie pracownika wywiadu, który napisał, że Trump, rozmawiając z Zełenskim, zabiegał o ingerencję obcego państwa w wybory w USA, a Biały Dom starał się ukryć zapis tej rozmowy. Rozmowa między Trumpem i Zełenskim odbyła się po zamrożeniu amerykańskiej pomocy finansowej dla Ukrainy wartej 400 mln dolarów. Treść rozmowy Biały Dom opublikował 25 września.

Jej przekazania domagała się zdominowana przez Demokratów Izba Reprezentantów USA, która dzień wcześniej wszczęła dochodzenie w sprawie nacisków, jakie miał rzekomo wywierać prezydent USA na przywódcę Ukrainy, by prokuratura tego kraju wznowiła śledztwo w sprawie Huntera Biden, syna byłego wiceprezydenta Bidena, który ma obecnie największe szanse na zdobycie nominacji Partii Demokratycznej do walki z Trumpem o fotel prezydenta. Śledztwo może doprowadzić do impeachmentu Trumpa.

Sprawa dotyczy śledztwa na temat działalności Bidena juniora, który był zatrudniony w ukraińskiej firmie gazowej Burisma Holdings. Zasiadał on w radzie nadzorczej tej kompanii w czasie, gdy jego ojciec, wówczas wiceprezydent USA, wzywał do dymisji ukraińskiego prokuratora, który prowadził śledztwo dotyczące Burisma Holdings. (PAP)

cyk/ mal/