Dochody z ropy i gazu mocno spadają

W porównaniu z październikiem wpływy ze sprzedaży surowców energetycznych mogły się zmniejszyć w listopadzie o 7,4 proc. Łącznie w ciągu 11 miesięcy bieżącego roku dochody z ich sprzedaży mogą spaść o 22 proc. względem 2024 r., osiągając poziom 8 bln rubli.

Agencja wskazuje, że za spadek dochodów odpowiada malejąca cena ropy i umocnienie się rubla. Według obliczeń Reutersa, od stycznia do listopada tego roku cena rosyjskiej ropy spadła do 57,3 dolara za baryłkę – wobec 68,3 dolara w 2024 roku. W tym samym czasie rubel umocnił się z 91,7 do 81,1 za dolara.

Rosyjskie Ministerstwo Finansów początkowo planowało uzyskać 10,94 bln rubli z eksportu ropy i gazu. Jednak spadek cen ropy zmusił je w październiku do korekty prognozy do poziomu 8,65 bln rubli.

Jak podkreśla Reuters, dochody z ropy i gazu pozostają kluczowym źródłem finansowania Kremla, zapewniającokoło jedną czwartą wpływów do budżetu federalnego.

"Rosja może ciągnąć tę wojnę bez końca". Ekonomista rozwiewa "złudzenia"

Coraz częściej w Polsce i w zachodnich mediach mówi się o narastających kłopotach gospodarczych Rosji. Pojawiają się opinie, że koszty ciągnącej się wojny w Ukrainie i zachodnie sankcje doprowadzą do jej "nieuchronnego upadku". Rosyjski ekonomista Dmitrij Niekrasow z think tanku Center for Analysis and Strategies in Europe (CASE) ma inne zdanie.

– Prognozy o "nieuchronnym upadku" słyszę już od lat 2015–2016. Wtedy też wielu było przekonanych, że gospodarka wkrótce się załamie – tak samo jak wielu wierzy w to dziś. Ale żadnych przesłanek ku temu nie ma – mówił w wywiadzie z Radiem Swoboda w październiku.

Wyjaśnia, że po prostu teraz w Rosji skończył się dwuletni mini-boom napędzany wzrostem wydatków zbrojeniowych, a jej gospodarka powraca do stanu stagnacji, w którym pozostaje niezmiennie od 2014 r.

– To nie efekt nowych zjawisk, lecz konsekwencja długofalowego ograniczenia współpracy gospodarczej z Zachodem po aneksji Krymu – mówił. W jego ocenie umiarkowana stagnacja, w optymistycznym scenariuszu, potrwa w Rosji około dziesięciu lat. Zaznaczył, że głębszy kryzys może mieć miejsce tylko wtedy, gdy reżim Putina odejdzie od "zachowawczego i rozsądnego", w jego ocenie, zarządzania gospodarką lub upadnie.

– Poza tym jednak niewiele może się zmienić. Wojna tej skali może trwać niemal bez końca – czy skończy się za rok, czy za pięć, nie ma to większego znaczenia dla ogólnej dynamiki gospodarki. Budżet pozostaje stabilny, gospodarka działa przy pełnym zatrudnieniu, a wydajność rośnie bardzo powoli. Nie widać więc przesłanek ani do wyraźnego wzrostu, ani do załamania – podsumował ekspert.