Syryjska opozycyjna "Armia Narodowa przejęła dziś rano kontrolę nad centrum miasta. W dzielnicach mieszkalnych przeprowadzane są kontrole" - poinformował urzędnik, na którego powołuje się agencja Reutera.

Informacje te przekazała również turecka telewizja TRT, powołując się na ministerstwo obrony Turcji.

Z kolei przedstawiciel Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF), których główny trzon stanowią kurdyjskie milicje o nazwie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG), powiedział, że "opór Ras al-Ain i starcia wciąż trwają".

Sobota to czwarty dzień ofensywy Turcji przeciwko YPG na północnym wschodzie Syrii.

Reklama

Syryjscy Kurdowie, kierujący administracją w tym regionie, poinformowali w sobotę, że 191 069 osób zostało zmuszonych do opuszczenia domów w wyniku operacji militarnej Turcji. Jak sprecyzowano w komunikacie, ofensywa spowodowała kilka fal ucieczek z miasta Dajrik, znanego również jako al-Malikijja na północnym wschodzie Syrii, do oddalonego około 400 km na zachód kurdyjskiego miasta Kobane.

W piątek ONZ poinformowała, że od rozpoczęcia w środę tureckiej ofensywy w północno-wschodniej Syrii ok. 100 tys. mieszkańców tego regionu opuściło swe domy, a coraz więcej ludzi tłoczy się w schronach i szkołach.

Turcja oświadczyła, że ofensywa wymierzona jest w milicje YPG, które Ankara uważa za terrorystów, oraz w bojowników dżihadystycznego Państwa Islamskiego (IS). Milicje YPG są jednak wspierane przez Zachód i stanowią główny trzon SDF, które odegrały decydującą rolę w pokonaniu IS w Syrii; SDF kontrolują obecnie większość północnych terenów tego kraju.

Ofensywa ruszyła po ogłoszeniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa decyzji o wycofaniu żołnierzy amerykańskich z północnej Syrii. Kurdowie określili ją jako "cios w plecy".

>>> Czytaj też: Zachód "korzystał" z Kurdów tak, jak z Polaków. Od wrogów niebezpieczniejsi bywają sojusznicy [OPINIA]