Przewodnicząca elekt Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen skierowała we wtorek do władz w Rumunii list, w którym napisała, że Bukareszt musi pilnie przedstawić kandydata na komisarza.

W odpowiedzi Dancila, której rząd nie otrzymał w tym miesiącu wotum zaufania i ma jedynie administrować krajem do czasu wyłonienia nowego gabinetu, ogłosiła, że jej kandydatem jest Negrescu. List z tą kandydaturą nie został jednak dobrze odebrany w Komisji Europejskiej, bo nie była ona uzgodniona w samej Rumunii. Otwarcie przeciwstawił się jej prezydent Klaus Iohannis, który jest w opozycji do socjaldemokratów Dancili. Jak podkreślił, p.o. premier nie miała prawa nominować kandydata, dlatego powinna zatrzymać cały proces.

"Zespół przejściowy (przyszłej KE) dostał pismo z propozycją nazwiska. Nie było ono poparte przez prezydenta Rumunii (...). Przejściowy rząd w Rumunii nie koordynował tej sprawy z prezydentem. Biorąc pod uwagę oczywiste wyzwania, potrzebny jest nam szybki postęp. Ktokolwiek zostanie zaproponowany przez Rumunię, musi być akceptowany również przez prezydenta" - powiedziała na konferencji prasowej w Brukseli rzeczniczka KE Mina Andreewa.

Po przegłosowaniu wotum nieufności wobec rządu Dancili prezydent Iohannis poinformował o desygnowaniu na jej miejsce lidera opozycyjnej Partii Narodowo-Liberalnej (PNL) Ludovica Orbana. Ma on utworzyć przejściowy rząd do czasu zaplanowanych na przyszły rok wyborów parlamentarnych. Głosowanie nad wotum zaufania dla niego ma się odbyć na początku listopada.

Reklama

Rumunia jest ostatnim, poza Wielką Brytanią, krajem, który nie ma jeszcze kandydata na komisarza. Poprzednia kandydatka Rovana Plumb nie dostała zielonego światła nawet na przesłuchanie z powodu wykrytego przez komisję prawną Parlamentu Europejskiego konfliktu interesów.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)