Macron w wywiadzie dla tygodnika „The Economist” z 7 listopada mówił o „śmierci klinicznej mózgu” NATO z powodu braku koordynacji USA i Europą. Ostrzegł też inne kraje europejskie, że nie mogą liczyć na pomoc Stanów Zjednoczonych w zakresie obronności. Słowa te wywołały wiele kontrowersji w Europie, a prezydent Francji był za nie wielokrotnie krytykowany.

Podczas konferencji prasowej w Wilnie prezydent Litwy podkreślił, że „ani w Polsce, ani w Litwie żadna +śmierć mózgu+ się nie zdarzyła". Zaznaczył, że w ramach NATO Polska i Litwa mają „bardzo ważne plany umacniania swojej współpracy w przyszłości”. „Bardzo cieszymy się z pomyślności Polski, gdy tysiąc dodatkowych żołnierzy (USA) zostanie rozlokowanych na terenie Polski, że wzmacnia się współpraca ze Stanami Zjednoczonymi” - oświadczył. „Mówię zawsze, że wasza pomyślność, to nasza pomyślność” - zadeklarował.

Nauseda mówił też o wydatkach Litwy na obronność. „Obecnie widzimy konieczność naszego większego wkładu do NATO; jeżeli chcemy spodziewać się od naszych partnerów z NATO poparcia, to sami też powinniśmy zademonstrować, że wykonujemy swoje zobowiązania” – zaznaczył.

Prezydent Duda zapewnił, że również on "absolutnie nie dostrzega, żeby NATO miało jakikolwiek problem ze swoją żywotnością”. Według niego to, co obserwuje się "w relacjach pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi pod względem bezpieczeństwa militarnego, a więc zwiększenie amerykańskiej obecności w Polsce" w koordynacji z Sojuszem "raczej świadczyłoby o żywotności NATO, i o tym, że NATO spokojnie i konsekwentnie realizuje swoją politykę poprzez różnego rodzaju działania”.

Reklama

Prezydent zaznaczył, że nie widzi „jakiegoś specjalnego problemu”, ale - jak dodał – „każde państwo ma swoje uwarunkowania i ma jakąś swoją politykę”, a każdy polityk "ma jakieś tam swoje ambicje". "Generalnie należy patrzeć na NATO obiektywnie, a obiektywne spojrzenie jest takie, że NATO żyje, ma się dobrze” - podkreślił Duda.

Przekonywał, że NATO "ma się dzisiaj znacznie lepiej, niż miało się w latach 90.", kiedy wydawało się, że następuje koniec historii, a niektórzy twierdzili, że "już zapanował powszechny pokój (...) i żadnych wojen nie będzie". Przypomniał, że „wtedy właśnie rozpoczęło się gwałtowne zmniejszanie wydatków na obronność i bezpieczeństwo".

"Dopiero niedawno, na skutek bardzo wyrazistej polityki imperialnej, jaka pojawiła się w Europie, po latach, kilka państw europejskich się ocknęło i NATO wreszcie ożyło i zaczęło realizować swoją konsekwentną politykę bezpieczeństwa, udowadniając, że nie jest martwym sojuszem" - powiedział prezydent. "Mam nadzieję że będzie żywotne i będzie nadal działało, pokazując wszystkim, że to jest ta najważniejsza właśnie platforma bezpieczeństwa i współpracy, która niesie pokój" – podkreślił.

Do słów Macrona odniósł się we wtorek w Brukseli szef NATO Jens Stoltenberg. Zapewniał, że nie ma sprzeczności między jednością europejską a transatlantycką. "USA nie opuszczają Europy, USA wzmacniają obecność militarną w Europie większą ilością żołnierzy, ćwiczeń, amerykańskich inwestycji w infrastrukturę wojskową. Jednocześnie europejscy sojusznicy NATO robią krok do przodu. Nie ma sprzeczności między europejską jednością a jednością transatlantycką. Oczywiście, potrzebujemy więcej europejskich wysiłków w kwestii obronności, ale nie jako alternatywę, coś, co zastępuje NATO, ale jako coś, co wzmacnia europejski filar Sojuszu" - powiedział.

Od słów Macrona odcięła się m.in. kanclerz Angela Merkel. W sprawie wypowiedział się również premier Mateusz Morawiecki, który w wywiadzie udzielonym dziennikowi "Financial Times" oskarżył Macrona o nieodpowiedzialność. Nazwał NATO "najważniejszym sojuszem na świecie, jeśli chodzi o zachowywanie wolności i pokoju", i powiedział, że kwestionowanie tego, czy członkowie mogą na siebie liczyć w kwestiach obrony - co jest postawą europejskiej architektury bezpieczeństwa - jest "niebezpieczne". (PAP)

Autor: Mieczysław Rudy