"Powinniśmy być naprawdę spokojni jeśli chodzi o przyszły rok. Jeśli to będzie podwyżka, to nie będzie ona drastyczną podwyżką (...) Jeżeli będzie to 5-7 proc., to trudno mówić o podwyżce. Jeżeli weźmiemy stopę inflacyjną, to tak naprawdę mieścimy się w cenach" - oceniła w rozmowie z portalem Gazeta.pl Emilewicz. Dodała, że nie powinno to też skutkować wzrostem cen za towary i usługi.
Minister zwróciła uwagę, że ma to związek m.in. z tym, iż koszt uprawnień do emisji CO2 "zdecydowanie wyhamował w ciągu roku".
Podkreśliła, że oczekiwania spółek energetycznych w sprawie 30-proc. - jak donosiły media - wzrostu taryf, są nieuzasadnione. "30 proc. to jest na pewno zdecydowanie za dużo. Wyobrażam sobie, że duzi wytwórcy, czyli spółki energetyczne mogą chcieć, oczekiwać takiej podwyżki, ale to zupełnie nieuzasadnione oczekiwanie" - powiedziała.
Minister poinformowała, że rząd nie planuje przygotowania ustawy regulującej ceny energii w 2020 roku. "Nie będzie żądnej specustawy, nie będzie kolejnych rekompensat" - zaznaczyła.
Pod koniec listopada szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk informował, że rząd jest zdeterminowany, aby nie było podwyżek cen prądu dla gospodarstw domowych w 2020 roku.
URE otrzymał wnioski taryfowe na sprzedaż energii na przyszły rok od wszystkich czterech sprzedawców z urzędu, czyli spółek z grup PGE, Energa, Tauron i Enea. Z informacji RMF FM wynikało, że spółki postulują podwyżki cen prądu od kilkunastu do 40 proc.
Jak podawał URE, trwają analizy wniosków, ale jest za wcześnie na ocenę poziomu ewentualnej zmiany kosztu energii elektrycznej dla gospodarstw domowych.
URE wyjaśniał, że na całkowity koszt energii elektrycznej składają się koszty sprzedaży tej energii, co do których trwają postępowania taryfowe oraz koszty dystrybucji. Ponieważ dystrybutorzy nie złożyli jeszcze wniosków dotyczących taryf na dystrybucję energii elektrycznej w przyszłym roku, nie da się obecnie kompleksowo ocenić ostatecznego poziomu ewentualnej zmiany całkowitego kosztu dostarczania energii elektrycznej dla gospodarstw domowych.
Urząd podał, że postępowania taryfowe prowadzone co roku o tej porze przez Prezesa URE mają na celu zapewnienie, że ceny energii elektrycznej proponowane odbiorcom końcowym będą miały racjonalne uzasadnienie w kosztach ponoszonych przez przedsiębiorców.
JestemZaPiS(2019-12-02 11:57) Zgłoś naruszenie 42
Wszystko idzie do gory - znaczy zyje sie lepiej JestemZaPiS
OdpowiedzDobre bo nie smieszne(2019-12-02 12:03) Zgłoś naruszenie 35
Inflacja to obrabowanie społeczeństwa w sposób ciagły z ich osczędności ale spokojnie inflacja obecnie nie jest bardzo duża
Odpowiedzpiotr(2019-12-02 13:09) Zgłoś naruszenie 13
"jeżeli będzie to 5-7 proc., to trudno mówić o podwyżce. Jeżeli weźmiemy stopę inflacyjną, to tak naprawdę mieścimy się w cenach" Coś, ktoś o inflacji rzędu tych 2% opowiadał?
Odpowiedzjkl(2019-12-02 14:55) Zgłoś naruszenie 02
Jak za komuny. Pani ministra bedzie decydowac o cenach. Az sobie musze poogladac Dziennik Telewizyjny z lat 80.
OdpowiedzDAn(2019-12-02 21:48) Zgłoś naruszenie 00
30% podwyżki. Traktują nas jak niepiśmiennych dzikusów z jakiejś puszczy. Dajcie od razu 500, to się będzie dobrze kojarzyć... Rząd sztucznie powstrzymuje stawki, aby doprowadzić do skokowej zmiany cen. I inflacja przestanie kręcić się wokół 4-5% (ta realna) gdy ceny energii poszybują. To będzie jeden z katalizatorów szybkiego wzrostu cen. Bo inflacja to ukryty ale niezwykle skuteczny złodziej! Lepszy od Janosika,. Drenuje kieszenie i tych biednych i bogatych równo - tzn każdemu wg jego stanu posiadania. Ale ten zasobniejszy, o ile żyje na kredyt, straci dużo więcej niż biedny i sam może stać się też biedakiem lub żebrakiem w takich okolicznościach. Takie kółeczko w trybiku walca dziejowego.
Odpowiedz