Po fiasku starań o waloryzację kontraktów kolejni generalni wykonawcy składają pozwy do sądów.
Chodzi o kontrakty zawarte w latach 2015–2017, których realizacja na skutek drastycznego wzrostu cen materiałów budowlanych, surowców, ale i kosztów pracy stała się nieopłacalna. Pierwsze na drogę sądową weszły firmy Budimex i Mosty Łódź. Teraz dołączają do nich kolejne. Jak tłumaczą, nie mogą dłużej czekać.
Jesienią pozew przeciw Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad złożył Mirbud. Chodzi o waloryzację trzech kontraktów drogowych – na budowę obwodnicy Inowrocławia, obwodnicy Bolkowa oraz drogi krajowej S5 na odcinku Nowe Marzy – Bydgoszcz. – Pozew był konsekwencją wyczerpania przedsądowej drogi polubownego rozwiązania sprawy i dotyczył kontraktów zawieranych w latach 2016–2017. Roszczenie dotyczy 52 mln zł – wyjaśnia Paweł Bruger, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej w Mirbudzie.
Notowana na giełdzie Trakcja przyznaje, że na drodze sądowej domaga się zapłaty 155 mln zł. Spór dotyczy kontraktów realizowanych dla spółki PKP Polskie Linie Kolejowe. Na drogę sądową wobec zamawiających weszła również krakowska firma ZUE.
– Skoro strona rządowa mówi, że waloryzacja starych kontraktów jest niemożliwa od strony prawnej, to pozostają pozwy sądowe. Złożyliśmy je w dwóch przypadkach i domagamy się podwyższenia wartości kontraktu – mówi prezes zarządu ZUE. Nie chce jednak mówić, jakich kwot domaga się firma.
Reklama
Część z nich zapowiada, że na drogę sądową wejdzie w ciągu najbliższych miesięcy. Dotyczy to np. spółki Porr, która przygotowuje kilka pozwów. – Chodzi o kontrakty zawarte z GDDKiA oraz PKP PLK. To w sumie kilka inwestycji, których realizacja wiązałaby się dla nas ze stratami na poziomie kilkudziesięciu milionów złotych – mówi Jakub Chojnacki, członek zarządu i dyrektor finansowy PORR. I dodaje, że z podmiotami prywatnymi nie ma takich kłopotów, bo udało się z nimi wynegocjować należną waloryzację.
Do batalii sądowej szykuje się też Unibep. Firma ma już gotowy pozew. – Czekamy jeszcze na opinie kancelarii prawnych na temat tego, jakie mamy szanse w sądzie na wygraną. Zamierzamy ubiegać się o kilka milionów złotych, stanowiących 5 proc. wartości kontraktu, który zawarliśmy trzy lata temu – informuje Leszek Gołąbiecki, prezes Unibepu. Dodaje, że złożenie pozwu to kwestia przyszłego roku. Zaznacza, że nie chodzi o GDDKiA czy PKP PLK, tylko o jedną ze spółek publicznych, ale nie chce zdradzać jej nazwy.
Na przyszły rok z pozwem przeciwko drogowej dyrekcji szykuje się też Energopol Szczecin. Firma w czerwcu złożyła wniosek o upadłość, a w lipcu o restrukturyzację. Według szefów spółki brak waloryzacji kontraktów był jedną z głównych przyczyn jej kłopotów finansowych. To będzie drugi pozew firmy przeciwko temu inwestorowi i będzie dotyczyć budowy obwodnicy Wałcza.
– Pierwszy został złożony w sądzie sześć miesięcy temu w sprawie budowy węzła Kijewo na autostradzie A6. Strata na tej inwestycji wynosi 55 proc. pierwotnej ceny – mówi Marcin Konarzewski, dyrektor zarządzający Energopol Szczecin. I dodaje, że strata na budowie obwodnicy Wałcza sięgnęła 25 proc. wartości. GDDKiA w obu przypadkach rozwiązała umowę ze szczecińską firmą. Teraz szuka nowego wykonawcy.
Do walki sądowej przymierza się także Strabag. – Negocjujemy waloryzację ze spółkami państwowymi od miesięcy. Jak na razie bezskutecznie. Nie chodzi o to, że w ogóle nie waloryzują kontraktów, ale że robią to na poziomie niepokrywającym faktycznych wydatków związanych z ponadwymiarowym wzrostem kosztów – tłumaczy Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabagu. – Rozważamy poważnie wystąpienie na drogę sądową. W naszym przypadku chodzi o kilkanaście kontraktów i straty na poziomie ponad 100 mln zł – uzupełnia.
Branża wiąże pewne nadzieje z niedawnymi wypowiedziami prezesa Prokuratorii Generalnej Mariusza Haładyja. W rozmowie z DGP stwierdził, że mimo złożenia pozwów znacznie częściej niż dotychczas powinny być zawierane ugody z zamawiającymi. Prokuratoria będzie im podpowiadać, czy w określonych sprawach warto rozważyć polubowne załatwienie sprawy.
– Doprowadzenie do ugody między stronami pomogłoby zamknąć spór w ciągu pół roku, podczas gdy procesy często trwają wiele lat. Część podobnych spraw ciągnie się jeszcze od czasów mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 r. Niektóre firmy już nie doczekały rozstrzygnięcia i upadły – mówi Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Przypomina, że branża drogowa i kolejowa przegrała kwestię waloryzacji kontraktów historycznych, choć miała opinie prawne, że jest ona możliwa. – Ja też przychylam się do nich, ale widać, że strona rządowa nie chciała od razu dopłacać do kontraktów. Wolała mieć alibi i zaproponowała firmom, by szły na drogę sądową – dodaje.
Na częstsze zawieranie ugód liczy także Jan Styliński, szef Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
– Ze strony GDDKiA słychać sygnały, że będą się przyglądać każdej sprawie i tam, gdzie się da, załatwią sprawę ugodowo, a nie w wieloletnim sporze. Liczę, że tych ugód będzie znacznie więcej niż w poprzednich latach – mówi Jan Styliński.

>>> Czytaj też: Beton czy asfalt? Wykonawcy sami wybiorą nawierzchnię. W branży zawrzało