PAP: Jak ocenia Pan poziom ochrony polskiego konsumenta na rynku finansowym?

Rzecznik Finansowy Mariusz Golecki: Obecność w UE obliguje nas do stosowania tych samych przepisów o ochronie konsumentów na rynku finansowym. Jeśli chodzi o ład instytucjonalny i poziom zabezpieczenia klientów rynku finansowego mieścimy się w średniej europejskiej, nie odbiegamy od niej.

W praktyce jednak ta ochrona bardzo zależy np. od tego, jak kształtuje się orzecznictwo sądów, jak implementowane jest orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Dlatego chciałbym, żeby np. w istotnych poglądach przedstawianych na etapie postępowania sądowego czy wnioskach o uchwałę Sądu Najwyższego, w większym niż dotychczas stopniu wskazywać na rozstrzygnięcia, które zapadły w sądach w innych krajach UE.

Wyzwaniem wskazywanym w raportach NIK przynajmniej od 2010 r., jest poprawa efektywności ochrony konsumentów. Uważam, że osiągnięciu tego celu sprzyjałaby szybsza wymiana informacji i koordynacja działań między nami, a innymi instytucjami zajmującymi się tym obszarem. Mogłoby to się odbywać np. w ramach ciała podobnego do Komitetu Stabilności Finansowej. Oczywiście koncentrującego się na kwestiach ochrony konsumentów.

Reklama

PAP: Czyli w teorii wszystko jest dobrze, ale w praktyce - nie. Z czego wynika problem?

M.G.: Regulacje są oparte na doświadczeniach historycznych, są reaktywne. W związku z tym trudno sobie wyobrazić regulacje rynku finansowego, czy chroniące konsumentów, które wybiegałyby w przyszłość. Podam przykład: w ostatnim czasie mamy do czynienia z nowymi instrumentami finansowymi - wekslami inwestycyjnymi. Weksel to tradycyjny papier, dobrze znany, więc pojawia się pytanie, na czym ma polegać zagrożenie. Otóż instrumenty te mogą być wykorzystywane w sposób niezgodny z prawem. Podejrzewamy, że niektórzy wystawcy takich weksli chcą obejść cały szereg regulacji dotyczących rynku obligacji. To oznacza, że mamy do czynienia z luką regulacyjną - nie ma regulacji, która umożliwiałaby nadzorowi wkroczenie i ograniczenie potencjalnych nadużyć, które już teraz możemy zauważyć.

PAP: Kto jest zagrożony, jeśli chodzi o weksle inwestycyjne?

M.G.: Wystawca weksla nie ma obowiązków informacyjnych, takich jak w przypadku emitentów obligacji. Mamy więc do czynienia z rodzajem quasi publicznego obrotu, który wymyka się regulacjom. Ostrożni powinni być więc potencjalni nabywcy takich weksli, o co apelujemy.

PAP: Jakie, Pana zdaniem, są największe wyzwania, jeśli chodzi o ochronę konsumentów?

M.G.: Poważnym problemem jest tzw. wykluczenie finansowe w przypadku osób starszych. Mamy przykłady Amber Gold, czy GetBack, gdzie inwestorzy posiadający środki zgromadzone przez całe życie inwestowali w przedsięwzięcia bardzo ryzykowne. To grupa, która jest w wielu raportach identyfikowana jako bardzo wrażliwa na różne oszustwa. Wiąże się to m.in. z ograniczeniami w dostępie do informacji i możliwością oceny ofert. Agresywna reklama, która często poprzedza powstanie toksycznych produktów trafia do tej grupy w sposób bardziej skuteczny niż do innych grup. Aby dotrzeć do takich osób z informacją uświadamiającą, ostrzegającą przed zagrożeniami ważna będzie współpraca z mediami. Liczę też, że w ramach Funduszu Edukacji Finansowej pojawią się inne inicjatywy edukacyjne skierowane do tej grupy.

PAP: Na rynku finansowym pojawiają się nie tylko nowe instrumenty, ale jest na nim wykorzystywana coraz nowsza technologia, adresowana także do konsumentów. Rzecznik, jako instytucja jest przygotowany na wyzwania z tym związane?

M.G.: Kwestie związane z rozwojem nowych technologii w usługach finansowych tzw. fintech są bardzo istotne. Zdajemy sobie sprawę, że to obszar, który może potencjalnie rodzić zagrożenia dla konsumentów. Do tej pory Rzecznik nie zajmował się tą problematyką. Tymczasem możemy mieć za chwilę problem z kryptowalutami, kredytami online, czy różnymi instrumentami finansowymi, które nie podlegają jasnemu reżimowi regulacyjnemu. Nowe technologie powodują, że z takich ofert można bardzo łatwo skorzystać np. przez internet. Z tym wiąże się cały szereg wyzwań, na które musimy odpowiedzieć. Będziemy budować zespół, który tą problematyką będzie się zajmował i przygotuje raport w tej sprawie.

PAP: Czy Rzecznik Finansowy mógłby pełnić rolę bardziej prewencyjną?

M.G.: Zdecydowanie będę tak chciał działać. Uważam, że bardzo daleko idąca ochrona konsumenta na rynku finansowym nie skutkuje – jak sądzą niektórzy – zmniejszeniem innowacyjności produktów finansowych. Dowodem na to jest brytyjski rynek finansowy, gdzie instytucja rzecznika finansowego powstała niemal 20 lat temu. Został on wyposażony w potężne uprawnienia, a jednocześnie innowacyjne usługi finansowe rozwijają się tam znakomicie.

Problemem, z którym boryka się Rzecznik Finansowy w Polsce jest dostęp do informacji, bez czego nie jest w stanie skutecznie działać. Co prawda Rzecznik może nakładać kary w związku z nieudzieleniem informacji przez firmę, ale nie są one wysokie. Zdaniem NIK Rzecznik rzadko korzystał z tej kompetencji, więc mam zamiar robić to częściej.

PAP: Pan z tego uprawnienia już korzystał?

M.G.: Jeszcze nie, bo przecież od początku mojej kadencji upłynęło dopiero półtora miesiąca. Jednak zespół zajmujący się tym obszarem pracuje nad kolejnymi sprawami i będzie też dodatkowo wzmocniony. Moja poprzedniczka (Aleksandra Wiktorow - PAP) skorzystała z tej kompetencji trzykrotnie, karząc za nieterminowe udzielanie odpowiedzi na zapytanie lub nie przekazywanie żądanych dokumentów. Towarzystwo ubezpieczeniowe Allianz zostało ukarane kwotą 25 tys. zł, firma pożyczkowa Capital Service – 20 tys. zł, a Idea Bank – 100 tys. zł. Przy czym w tych dwóch ostatnich przypadkach decyzje nie są prawomocne, gdyż ukarane podmioty odwołały się do Sądu Administracyjnego. Moim zdaniem maksymalna wysokość kar powinna być wyższa.

PAP: Będzie pan występował o podjęcie inicjatywy ustawodawczej w tym zakresie?

M.G.: Będę wnosił, by kara z poziomu 100 tys. zł została podniesiona nawet do miliona złotych. Na temat nowelizacji ustawy o Rzeczniku Finansowym rozmawiałem z Ministerstwem Finansów. Zmiana mogłaby być szersza, rozwiązać kilka różnych problemów. Prowadząc nasze postępowania polubowne dostrzegliśmy pewien absurd, związany z ugodami zakładającymi restrukturyzację zadłużenia klienta wobec banku czy firmy pożyczkowej.

Zgodnie z obowiązującym dziś prawem, klient od kwoty umorzonej przez pożyczkodawcę musi zapłacić podatek. W jednej ze spraw było to 30 tys. zł. Co ważne, nie dzieje się tak w przypadku ugód sądowych. Uważam, że jeśli chcemy rozwijać postępowania polubowne i odciążać sądy niezbędna jest zmiana w tym zakresie. Te osoby są w bardzo trudnej sytuacji finansowej, razem z wierzycielem starają się doprowadzić do spłaty długów, więc należałoby im ułatwić wyjście z pętli zadłużenia.

PAP: Współpracuje też Pan z innymi organami posiadającymi inicjatywę ustawodawczą?

M.G.: Z Kancelarią Prezydenta pracujemy nad rozwiązaniem kwestii tzw. uśpionych polis. Osoby uposażone często nie wiedzą, że członkowie ich rodzin zawarli np. umowy ubezpieczenia na życie. W efekcie, po śmierci ubezpieczonego polisy te nie są realizowane, co daje dodatkowy zysk dla firm ubezpieczeniowych. Czasem wiadomo, że taka polisa była wykupiona, ale nie wiadomo w którym towarzystwie. W takiej sytuacji trzeba pisać pisma do wszystkich ubezpieczycieli działających na rynku i też nie zawsze dostaniemy taką informację. Zaproponowaliśmy, by stworzyć system, w którym informacje dotyczące polis byłyby łatwo dostępne. Chodzi o stworzenie rejestru podobnego do istniejącego w systemie bankowym. W ubiegłym tygodniu odbyło się spotkanie w Kancelarii Prezydenta. Do końca roku mają zakończyć się konsultacje wypracowanego dotychczas projektu i ma on trafić na biurko Pana Prezydenta Andrzeja Dudy. Mam więc nadzieję, że na początku przyszłego roku trafi on do Sejmu. Byłaby więc szansa, że pod koniec przyszłego roku pierwsi zainteresowani łatwo i szybko uzyskają potrzebne informacje.

PAP.: Czy Rzecznik będzie aktywnie włączał się w postępowania przed sądami, interweniował po stronie klientów?

M.G.: Cały czas to robimy przedstawiając tzw. istotne poglądy czy przygotowując wnioski o uchwałę Sądu Najwyższego. Na przykład jednym z wyzwań jest ostateczne wyjaśnienie kwestii tzw. polisolokat. Nie chodzi jednak o zmiany ustawowe, ale raczej rozstrzygnięcie, jak stosować obowiązujące prawo. Podzielam pogląd pojawiający się coraz częściej w orzecznictwie, że polisy z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym, które zawierały w sobie pozorny element ubezpieczeniowy są sprzeczne z istotą ubezpieczenia. Skutkiem tego powinno być uznanie ich za nieważne. Dodatkowo można tu mówić o tzw. missellingu, czyli wprowadzeniu konsumenta w błąd, co do charakteru umowy. Klientom oferowano produkt ubezpieczeniowy, ale w rzeczywistości w niektórych przypadkach mieliśmy do czynienia z produktem stricte inwestycyjnym. Analizujemy orzecznictwo pod tym kątem. Jeżeli uznamy, że dochodzi w nim do rozbieżności, wystąpię do Sądu Najwyższego o podjęcie uchwały.

Polisy inwestycyjnej dotyczy też pierwsza skarga nadzwyczajna złożona przez Rzecznika Finansowego do Sądu Najwyższego. To modelowy przykład, w jakich sytuacjach powinna być ona stosowana. Powódka, w wyniku błędu proceduralnego popełnionego przez sąd straciła szanse na wygraną w procesie. Skarga nadzwyczajna ma umożliwić merytoryczną ocenę wyroku sądu I instancji w postępowaniu apelacyjnym. To cieszy tym bardziej, że w mojej ocenie ma bardzo duże szanse na wygraną. Spór dotyczył uznania za niedozwolone postanowienia wprowadzającego tzw. opłatę likwidacyjną w przypadku wcześniejszego rozwiązania umowy. Warto podkreślić, że w sporach sądowych dotyczących tej kwestii, w których Rzecznik Finansowy wydał tzw. istotny pogląd, ponad 90 proc. spraw zostało rozstrzygniętych na korzyść klienta.

Chciałbym zwiększyć aktywność Rzecznika, jeśli chodzi o wystąpienia z wnioskami do Sądu Najwyższego o podjęcie uchwały. To kompetencja o największym wpływie na praktyki podmiotów rynku finansowego. Stąd na pewno skorzystam z tej możliwości w odniesieniu do sporów związanych z tzw. kredytami frankowymi.

PAP: Kiedy ten wniosek będzie gotowy?

M.G.: Na razie jest trochę za wcześnie, bo orzeczeń uwzględniających październikowy wyrok TSUE jest wciąż mało. Dodatkowo, tak jak w przypadku wspomnianych polis z UFK, ważne jest, żeby orzeczenia dotyczyły umów o tej samej konstrukcji umowy. To konieczne, by wniosek o uchwałę był w ogóle przez sąd rozpatrywany. Potrzebna jest więc większa liczba wyroków, aby zainicjować ten proces. Będziemy obserwowali orzecznictwo, szczególnie w odniesieniu do roszczeń banków związanych wynagrodzeniem za korzystanie z kapitału. Moim zdaniem takie roszczenia nie mają postaw prawnych i będę je prezentował w tzw. istotnych poglądach.

Szybciej do SN trafi wniosek o podjęcie uchwały w sprawie tzw. stanu wegetatywnego, która wyjaśniłaby wątpliwości pojawiające się w tej materii. Jest już gotowy.

PAP: Czego dotyczy?

M.G.: Rozbieżności na poziomie Sądu Najwyższego, po tym jak Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu najwyższego podjęła uchwałę odmawiającą prawa do uzyskania zadośćuczynienia przez bliskich osób ciężko i trwale poszkodowanych w wypadkach. Ta kwestia wydała się już bezdyskusyjne rozstrzygnięta 27 marca 2018 r. przez Izbę Cywilną. W branży mówiono o „ubezpieczeniowym hattricku”, bo były ogłoszone trzy uchwały w tej sprawie, w tym jedna na wniosek Rzecznika Finansowego (III CZP 36/17). Sąd uznał wtedy, że można przyznać zadośćuczynienie za krzywdę osobom najbliższym poszkodowanego, który na skutek czynu niedozwolonego doznał ciężkiego i trwałego uszczerbku na zdrowiu. Pieniądze były wypłacane przez ubezpieczycieli, interesy konsumentów były chronione. Mam nadzieję, że kolejna uchwała ponownie wyjaśni tą kwestię.

W postępowaniach przed SN mamy też sukcesy poprawiające pozycję klientów w sporach dotyczących wyceny uszkodzeń samochodów w wypadkach. Sąd Najwyższy ostatnio wydając uchwałę na wniosek Rzecznika Finansowego przesądził, że wydatki na usługi niezależnego rzeczoznawcy wynajętego przez klienta, powinny być zwracane przez ubezpieczyciela, który zaniżył odszkodowanie. To powinno zwiększyć skłonność klientów do korzystania z ich usług, co też ułatwia prowadzenie sporu w sądzie czy rozwiązanie go polubownie. Klient powinien korzystać z ich usług, jeśli zakład ubezpieczeń nie uzna jego reklamacji np. co do kosztów naprawy. Nasze wparcie nie załatwia wszystkich problemów w sporze z ubezpieczycielem. Nie jesteśmy w stanie przecież rozstrzygnąć czy zderzak należy wymienić czy wystarczy naprawić, bo nie mamy odpowiedniej wiedzy technicznej. My możemy określić np. jakiej klasy część należy zastosować zgodnie z prawem odszkodowawczym. (PAP)

autor: Marcin Musiał