Przez nadmierne wydatki socjalne 15 lat temu Grecją wstrząsnął kryzys finansowy. Jak pisze Klaus Bachmann w weekendowym wydaniu „Berliner Zeitung”, podobny kryzys finansowy grozi teraz Polsce. W ocenie dziennikarza oba kryzysy mają niemal identyczne przyczyny - nadmierne zadłużenia państwa z powodu polityki socjalnej.
„Berliner Zeitung” przypomina, że na początku swoich rządów w 2015 r. PiS wprowadził zasiłki na dziecko (500+) w wysokości około 125 euro dla rodzin z co najmniej dwójką dzieci, które nie były uzależnione od wysokości zarobków rodziców. W ocenie dziennikarza z punktu widzenia całego społeczeństwa, decyzja ta była fatalna. „Zamiast zapewnić więcej i lepszych świadczeń publicznych, co pozwoliłoby zasypywać przepaść między biednymi i bogatymi, państwo rozdzielało gotówkę” – czytamy w „Berliner Zeitung”.
Autor przyznał, że polskie społeczeństwo decyzję o wprowadzeniu powszechnego świadczenia 500+ przyjęło z zadowoleniem mimo, że rządy PiS likwidowały jedno po drugim świadczenie publiczne.
Opłakane skutki rozdawnictwa
Jak ocenia autor skutek rozdawnictwa jest opłakany. „Dostęp do lekarza jest dziś trudniejszy niż 10 lat temu, ale ludzie cieszą się, że dzięki zasiłkowi na dziecko swoim nowo zakupionym gruchotem mogą zawieźć dzieci do prywatnej kliniki w najbliższym mieście powiatowym, do prywatnego przedszkola lub prywatnej szkoły” – pisze Bachmann.
W 2019 r. PiS poszedł jeszcze dalej – zasiłek dostało każde dziecko, oczywiście bez ograniczenia wysokości zarobków.
PiS nakręcił spiralę oczekiwań
W ocenie Bachmanna, decyzje PiS wprawiły w ruch spiralę oczekiwań, którą trudno zatrzymać. Aby wygrać wybory, Donald Tusk obiecał podnieść zasiłek na dziecko o 300 zł (800+), czyli do około 200 euro. Tymczasem w chwili dojścia Donalda Tuska do władzy, kasa państwowa była pusta - zauważa autor.
Rosnąca dziura w kasie państwa
W ostatnich lata Polska jawi się jako lider wydatków na zbrojenia, za co jest chwalona zarówno przez media w Polsce jak i za granicą. Jednak podczas gdy świat zachwyca się, jak Polska rozpoczęła budowę najsilniejszej armii Europy zwiększając wydatki na wojsko do 5 proc. PKB, kupując sprzęt wojskowy w Korei Południowej (czołgi i samoloty) i USA (śmigłowce i wyrzutnie Patriot), jeszcze szybciej rosły wydatki na cele socjalne, deficyt budżetowy i zadłużenie państwa. Obsługa długu pożera już teraz 9 -10 proc. wpływów budżetowych. Dla porównania w Niemczech jest to 6-8 proc.
Polska musi liczyć tylko na siebie
Autor zaznaczył, że Polska nie należy do strefy euro, co według Bachmanna oznacza poważny problem, ponieważ nikt nie będzie ratował Polski, aby nie dopuścić do efektu domina, jak to miało miejsce w przypadku Grecji. Jak zaznacza autor w rękach zagranicznych znajduje się mniej niż 13 proc. polskiego długu, dlatego w przypadku kryzysu, banki nie będą obawiały się upadku.
Źródło: "Berliner Zeitung", "Deutsche Welle"