Wzrost długu na świecie zaliczono do kluczowych tematów w tegorocznym, styczniowym raporcie Banku Światowego Global Economy Prospects. W publikacji napisano, że w ciągu ostatnich 50 lat miały miejsce cztery fale akumulacji długu, trzy z nich zakończyły się kryzysami finansowymi w wielu krajach rozwijających się (EMDA - emerging markets and developing economies). Zauważono, że mimo iż niskie stopy procentowe zmniejszają niektóre ryzyka związane z wysokim długiem, obecna fala, która rozpoczęła się w 2010 r., charakteryzuje się największym, najszybszym i najbardziej szerokim wzrostem zadłużenia spośród wszystkich czterech.

Nowak pytany był przez PAP, czy tendencja, o której mówi Bank Światowy dotyczy także Polski, czy w związku z tym grozi nam kryzys finansowy.

"W zakresie długu publicznego, w Polsce nie występują niebezpieczeństwa związane z jego narastaniem. Wręcz przeciwnie, dług publiczny w Polsce jest znacząco niższy (na koniec 2018 r. 48,9 proc. PKB wg definicji unijnej) niż w całej Unii Europejskiej (80,4 proc.) czy strefie euro (85,9 proc.). Polska jest jednym z 14 na 28 państw UE z długiem publicznym poniżej wartości referencyjnej 60 proc. PKB" - poinformował wiceminister Nowak.

Podkreślił, że sukcesywnie zmniejsza się dług w relacji do PKB - o 5,3 pkt proc. w latach 2017-2018. "Zgodnie z przyjętą przez rząd Strategią zarządzania długiem sektora finansów publicznych w latach 2020-2023, nadal będzie się zmniejszał: do 47 proc. w 2019 r., 46,5 proc. w 2020 r. i 42,8 proc. w 2023 r." - dodał.

Reklama

Przedstawiciel Ministerstwa Finansów zwrócił uwagę na mechanizmy zapobiegające nadmiernemu narastaniu długu, zawarte w polskim prawie, z tym konstytucyjny limit 60 proc. PKB oraz zawarte w ustawie o finansach publicznych procedury ostrożnościowe i sanacyjne oraz stabilizującą regułę wydatkową.

"Bezpieczna jest również struktura długu publicznego. Dług Skarbu Państwa w walutach obcych sukcesywnie się obniża i obecnie stanowi ok. 27 proc.), a strategia zakłada jego dalsze obniżenie, poniżej 25 proc. Większość długu Skarbu Państwa znajduje się w posiadaniu inwestorów krajowych" - podkreślił.

Główny ekonomista banku Pekao Marcin Mrowiec powiedział w rozmowie z PAP, że porównując poziom zadłużenia w Polsce z poziomem zadłużenia gospodarek, które uważamy za stabilne, pokazywanych jako wzorce, to jest ono u nas wciąż relatywnie nieduże. Nie wzrosło też bardzo od ostatniego kryzysu finansowego. Ekonomista przyznał, że co prawda zmiany w OFE istotnie zmniejszyły dług, ale z drugiej strony wcześniej system OFE wyraźnie dług podbijał.

"Relatywnie rzecz biorąc nasze zadłużenie także względem zagranicy nie jest duże" - zaznaczył. Zwrócił uwagę, że w ciągu dekady liczonej od 2008 r. dług mocno wzrósł w krajach rozwiniętych, a główne państwa strefy euro - poza Niemcami - mają bardzo wysokie zadłużenie.

Z przedstawionych przez ekonomistę danych wynika, że o ile na koniec 2018 r. dług publiczny w Polsce wyniósł 48,9 proc. PKB, to we Włoszech stanowił 134,9 proc. PKB, w USA - 104,3 proc., we Francji 98,3 proc., Hiszpanii - 97,6 proc., a średnia dla strefy euro wyniosła 87,9 proc. PKB.

"W poprzednich latach wzrost zadłużenia był związany ze stymulacją gospodarki, miał miejsce w otoczeniu niskiej inflacji i - co z tego wynikało - niskich, bądź spadających rentowności obligacji. Łatwiej się było zadłużać i nie było to postrzegane jako ryzyko" - tłumaczy Mrowiec.

Jego zdaniem pierwszy test przyjdzie jednak, kiedy Europejski Bank Centralny wycofa się z polityki ujemnych stóp procentowych i skupu aktywów. "Jeżeli rentowności zaczną rosnąć, to pojawią się pytania o wypłacalność najbardziej zadłużonych krajów. Wtedy możemy mieć do czynienia z powrotem +kryzysu zadłużeniowego+" - uważa ekonomista.

Według niego Polska - ze względu na relatywnie niski dług - nie da impulsu do takiego kryzysu. Ponieważ rentowności polskich obligacji nie spadły tak bardzo jak w innych krajach, więc nie odbiją tak znacząco w górę.

"Myślę, że jeśli kiedyś nadejdzie kryzys zadłużeniowy, to w pierwszej kolejności dotknie kraje najbardziej zadłużone, np. w Europie i będzie się to odbywało w sytuacji wzrostu presji inflacyjnej albo wzrostu rentowności. Siłą rzeczy odbiłoby się to na realnej gospodarce i rynkach finansowych, także polskim. Trzeba się liczyć z tym, że także w Polsce rentowności by wzrosły" - dodał.

Ekonomista zwrócił też uwagę, że im większe zadłużenie krajów (np. dług Japonii przekracza 200 proc. PKB), tym większe prawdopodobieństwo, że kiedyś nie będzie ono spłacane. Może mieć to znaczenie praktyczne dla Polski, jeśli chodzi o strukturę rezerw.

"Pojawia się pytanie, czy dalej powinniśmy utrzymywać rezerwy w obligacjach krajów, których zadłużenie jest wyraźnie większe od naszego oraz jaka jest wartość ekonomiczna tych obligacji w długim terminie. Moim zdaniem to argument za tym, aby jeszcze bardziej zwiększać skalę rezerw w złocie wobec utrzymywania ich w obligacjach. Ceny obligacji emitowanych przez rządy największych krajów europejskich są już tak wysokie, że trudno oczekiwać, aby mogły jeszcze wyraźniej wzrosnąć – więc możemy być w dobrym czasie aby je sprzedać. " - tłumaczy Mrowiec.

"Biorąc pod uwagę sytuację fundamentalną tych krajów, skalę zadłużenia i wyzwań, np. demograficznych stojących przed nimi, powinniśmy przeważać złoto, czy srebro w naszych rezerwach, natomiast redukować skalę utrzymywania rezerw w obligacjach najbardziej zadłużonych krajów" - podsumował.

Institute of International Finance podał w raporcie z 13 stycznia br., że na koniec trzeciego kwartału 2019 r. światowy dług w relacji do PKB wyniósł 322 proc., ustanawiając rekord wszech czasów. Łączne zadłużenie zbliżyło się do 253 bln dol., na co wpływ miały przede wszystkim gospodarki rozwinięte (180 bln dol.). Całkowite zadłużenie, w tym gospodarstw domowych, rządów i w sektorze korporacji finansowych i niefinansowych, zwiększyło się o 9 bln dol. w pierwszych trzech kwartałach 2019 roku – najmocniej do tego przyczynił się wzrost w segmencie finansów publicznych (o 3,5 bln dol.) i korporacji niefinansowych(o 3 bln dol.).

Analitycy IIF szacują, że w pierwszym kwartale br. łączny dług, wspierany niskimi stopami procentowymi i łagodnymi warunkami gospodarowania, przekroczy 257 bln dol., na co wpłynie przede wszystkim wzrost zadłużenia w sektorze niefinansowym. Ich zdaniem, wstępne dane za pełny 2019 r. wskazują, że światowy dług w relacji do PKB rósł w tym okresie w najszybszym tempie od 2016 r. mimo, że światowy wzrost gospodarczy spadł do najniższego poziomu od kryzysu finansowego z lat 2008-2009. (PAP)

Autor: Marcin Musiał