„Nie mamy problemu z narodem amerykańskim i brytyjskim. Mamy problem z ich przywódcami. Mamy problem z ich prezydentami, z ich niewłaściwą polityką" - powiedział agencji Reutera Ghasem Ghanjani, który jest właścicielem fabryki Diba Parcham w mieście Chomein, na południowy zachód od Teheranu.

„Mieszkańcy Ameryki i Izraela wiedzą, że nie mamy z nimi problemu. Jeśli ludzie palą flagi tych krajów na różnych wiecach, to tylko po to, by wyrazić swój protest” - podkreślił.

Napięcia między Stanami Zjednoczonymi a Iranem wzrosły po tym, jak najwyższy irański dowódca wojskowy Kasem Sulejmani został zabity podczas amerykańskiego ataku dronów 3 stycznia w Bagdadzie, co skłoniło Iran do odwetowego ataku rakietowego na bazy amerykańskie w Iraku kilka dni później.

„W porównaniu z tchórzliwymi działaniami Stanów Zjednoczonych, takimi jak zabójstwo generała Sulejmaniego, to (spalenie amerykańskiej flagi) jest minimalną rzeczą przeciwko nim. Chociaż tyle można zrobić” - powiedziała kierowniczka kontroli jakości w fabryce.

Reklama

Podczas protestów w styczniu, które wybuchły po tym, jak Teheran z opóźnieniem przyznał się do pomyłkowego zestrzelenia ukraińskiego samolotu pasażerskiego, młodzi demonstranci w Teheranie skandowali „naszym wrogiem nie jest USA, wróg jest tutaj” i odmówili podeptania amerykańskiej flagi namalowanej na ulicy.

>>> Czytaj też: Po co Białoruś dokonuje pilnej kontroli gotowości bojowej swoich sił zbrojnych?