Polska na czwartkowym posiedzeniu ministrów ds. środowiska krajów Unii Europejskiej w Brukseli zaproponowała, aby sektor lotniczy w UE nie otrzymywał darmowych uprawień do emisji. Dzięki temu dodatkowe steki milionów euro mogłaby trafić np. do unijnego budżetu.

Według danych Europejskiej Agencji Środowiska, sektor lotniczy jest jedynym sektorem objętym unijnym systemem handlu emisjami ETS, w którym te emisje wzrastają z roku na rok. Jednocześnie otrzymuje on dużo bezpłatnych uprawnień do emisji (przykładowo, o wartości około 800 mln euro w 2019 r.). Polska wskazuje, że bezpłatne uprawnienia powinny przede wszystkim przeciwdziałać ucieczce emisji CO2, a tego ryzyka w sektorze nie ma. Dlatego uważa, że sektor - który z roku na rok emituje coraz więcej - nie powinien otrzymywać bezpłatnych uprawnień.

Zdaniem autorów propozycji, eliminacja bezpłatnych uprawnień miałaby podobny skutek, jak rozpatrywane dodatkowe opłaty środowiskowe i podatki, a jej wprowadzenie nie wymagałoby wieloletnich procedur legislacyjnych.

Eliminacja bezpłatnych uprawnień zwiększyłaby również przychody ze sprzedaży na aukcji. Autorzy projektu wskazują, że mogłyby one zostać wykorzystane do opracowania innowacyjnych rozwiązań i sfinansowania transformacji sektora. Ich zdaniem przychody można również przenieść do specjalnego funduszu lub np. do budżetu UE.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że w czwartek do polskiej propozycji pozytywnie odniosła się Komisji Europejska. "Do propozycji odniosły się również pozytywnie Dania, Holandia, Szwecja, Finlandia, Francja, Włochy, Belgia, Węgry i Litwa" - powiedziało dziennikarzom w Brukseli źródło unijne.

Reklama

Polska wskazuje też, że przyjęcie tej propozycji zapewniłoby równie warunki konkurencji dla wszystkich linii lotniczych w Europie.

System handlu emisjami (ETS) powstał w 2005 r., by propagować ograniczanie emisji gazów cieplarnianych. Reforma, która ma zmienić system ETS w latach 2021–2030, jest obecnie negocjowana.

Propozycje w imieniu Polski przedstawił w czwartek wiceminister ds. klimatu Adam Guibourgé-Czetwertyński.

>>> Czytaj też: Ostrzejsze cele redukcji emisji do 2030 r. Państwa UE podzielone w sprawie propozycji KE